Chomsky’emu już dziękujemy

Kiedy brytyjski miesięcznik „Prospect” i amerykański dwumiesięcznik „Foreign Policy” kilka tygodni temu przeprowadziły plebiscyt na 100 najbardziej wpływowych intelektualistów, nikt nie przypuszczał, że wygra go pewien niemal nieznany na Zachodzie Turek – suficki duchowny Fethullah Gülen.

Aktualizacja: 05.07.2008 08:36 Publikacja: 05.07.2008 01:30

Chomsky’emu już dziękujemy

Foto: Rzeczpospolita

Red

Nie przypuszczaliśmy też, że całą pierwszą dziesiątkę będą stanowić osobistości ze świata muzułmańskiego.

Na początku stawce przewodzili peruwiański pisarz Mario Vargas Llosa oraz Garri Kasparow, arcymistrz szachowy i przeciwnik władzy Putina. W pewnym momencie Al Gore był na najlepszej drodze do dołączenia tytułu czołowego intelektualisty do kolekcji, w której ma już Oscara i Pokojową Nagrodę Nobla. Aż tu nagle, pod koniec pierwszego tygodnia, z dnia na dzień na górę listy wskoczył Fethullah Gülen i już tam pozostał. Najwyraźniej coś musiało się stać. Głosy na niego napływały w zdumiewającym tempie aż do końca plebiscytu. Z początku sądziliśmy, że biegły w sztuczkach informatycznych członek liczącej wiele milionów społeczności wyznawców Gülena włamał się na nasz serwer i uruchomił proces automatycznego generowania głosów. Pozostawało nam więc zidentyfikowanie winnego, usunięcie jego głosów, po czym jak zwykle w końcu wygrałby Chomsky.

Prawda okazała się ciekawsza. 1 maja największa turecka gazeta „Zaman” opublikowała w czołówce artykuł informujący o pojawieniu się Gülena na naszej liście. Dziennik ten jest znany z sympatii dla ruchu, któremu przewodzi duchowny, i w następnych tygodniach regularnie przypominał czytelnikom o plebiscycie. Także inne tureckie tytuły zauważyły ten fakt, podobnie jak wszelkie serwisy internetowe związane z ruchem.

Uczniowie Gülena słyną z dyscypliny i skuteczności, jak się więc okazało, bez trudu opanowali nasz plebiscyt. Pokusa, żeby wypchnąć swojego mistrza na czoło listy opracowanej przez dwa wpływowe zachodnie czasopisma, musiała być bardzo silna.

Pod pewnym względem zwycięstwo Turka niewiele nam mówi o tym, co świat sądzi o swoich intelektualistach, jest li tylko dowodem organizacyjnej sprawności członków jego ruchu. Z drugiej strony fakt ten uwypukla powstanie nowego typu intelektualisty, który oddziałuje przez sieć osobistych kontaktów wspartych Internetem, a nie przez publikacje i działania instytucjonalne.

Ale w grę wchodził prawdopodobnie także specyficznie turecki czynnik. Kiedy tygodnik „Time” poprosił w 1999 r. czytelników o zagłosowanie przez Internet na najważniejszą postać XX wieku, fala poparcia dla Mustafy Kemala Atatürka nadeszła z takim impetem, że przez pewien czas prowadził nawet przed Bobem Dylanem w kategorii „artysta estradowy”. W naszym plebiscycie znaleźli się także inni beneficjenci tureckiego pospolitego ruszenia: pisarz i noblista Orhan Pamuk oraz Bernard Lewis, brytyjski historyk wsławiony badaniami nad imperium osmańskim, zajęli odpowiednio 4. i 13. miejsce.

A co z resztą pierwszej dziesiątki? Głosujący mogli wskazać pięć nazwisk, a fakt, że większość zwolenników Gülena to muzułmanie, pociągnął w górę listy Yusufa al Karadawiego, Amra Chaleda, Abdolkarima Sourusha oraz Tariqa Ramadana – znanych w świecie islamu liderów religijnych różnych odcieni. Muhammad Yunus, Shirin Ebadi i Aitzaz Ahsan to osoby, które wsławiły się działalnością polityczną w krajach islamskich (Yunus i Ebadi to laureaci pokojowego Nobla, Ashan stał na czele protestów przeciwko reżimowi Muszarrafa, które wstrząsnęły w zeszłym roku Pakistanem). Mahmud Mamdani, amerykański teoretyk postkolonialnej filozofii politycznej, trochę odstaje od reszty, ale ma muzułmańskie korzenie i jest zagorzałym krytykiem polityki zagranicznej USA.

Ten „efekt muzułmański” odzwierciedla potęgę Internetu w świecie islamskim, zwłaszcza w jego bardziej liberalnych rejonach. Akcje e-mailowe i specjalne strony pozwalają rozpowszechniać wieści i montować kampanie w kilka godzin. W Turcji jest niemal 3 mln użytkowników serwisu społecznościowego Facebook, więcej niż w jakimkolwiek kraju poza USA, W. Brytanią i Kanadą. Dominujący w Iranie język farsi jest według niektórych zestawień czwarty, jeśli chodzi o popularność w sieciowych blogach.

Nie każda próba wpłynięcia na wynik plebiscytu się powiodła. Artykuły przedstawiające kandydatów w Indonezji, Kanadzie, Indiach i Hiszpanii odniosły niewielki skutek. Jeden z naszych kandydatów, Iwan Krastew z Bułgarii, był tak rzetelny, że zawiadomił nas, iż jedna z gazet w jego kraju zachęca czytelników do głosowania, i poprosił, byśmy nie zaliczali na jego poczet głosów powiązanych z adresami e-mailowymi z Bułgarii. Ale i tak niewielu Bułgarów odpowiedziało na ów medialny apel.

Psem, który tym razem nie zaszczekał, były Chiny – pięć postaci z tego kraju skończyło w środku stawki. Ale i tak znaleźli się wyżej niż w 2005 r. Na początku głosowania Chińczycy wypadali jeszcze gorzej niż poprzednio, ale w ostatnim tygodniu głosowania wszystkie pięć nazwisk zaczęło wędrować szybko w górę tabeli. Być może wiadomość o rankingu doszła z opóźnieniem do odpowiedniego departamentu w Ministerstwie Informacji. Następnym razem nie dziwmy się, jeśli Chińczyk wygra konkurencję. Cóż bowiem znaczy mobilizacja paru milionów sufich wobec potęgi chińskiej machiny informacyjnej.

tł. PB(c) 2008 Prospect magazine Distr by NYT Synd.Autor jest redaktorem brytyjskiego miesięcznika „Prospect”

Nie przypuszczaliśmy też, że całą pierwszą dziesiątkę będą stanowić osobistości ze świata muzułmańskiego.

Na początku stawce przewodzili peruwiański pisarz Mario Vargas Llosa oraz Garri Kasparow, arcymistrz szachowy i przeciwnik władzy Putina. W pewnym momencie Al Gore był na najlepszej drodze do dołączenia tytułu czołowego intelektualisty do kolekcji, w której ma już Oscara i Pokojową Nagrodę Nobla. Aż tu nagle, pod koniec pierwszego tygodnia, z dnia na dzień na górę listy wskoczył Fethullah Gülen i już tam pozostał. Najwyraźniej coś musiało się stać. Głosy na niego napływały w zdumiewającym tempie aż do końca plebiscytu. Z początku sądziliśmy, że biegły w sztuczkach informatycznych członek liczącej wiele milionów społeczności wyznawców Gülena włamał się na nasz serwer i uruchomił proces automatycznego generowania głosów. Pozostawało nam więc zidentyfikowanie winnego, usunięcie jego głosów, po czym jak zwykle w końcu wygrałby Chomsky.

Plus Minus
Oswoić i zrozumieć Polskę
Plus Minus
„Rodzina w sieci, czyli polowanie na followersów”: Kiedy rodzice zmieniają się w influencerów
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Rok po 7 października Bliski Wschód płonie
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Robert M. Wegner: Kawałki metalu w uchu
Plus Minus
Jan Maciejewski: Pochwała przypadku
Plus Minus
„Pić czy nie pić? Co nauka mówi o wpływie alkoholu na zdrowie”: 73 dni z alkoholem