Nie przypuszczaliśmy też, że całą pierwszą dziesiątkę będą stanowić osobistości ze świata muzułmańskiego.
Na początku stawce przewodzili peruwiański pisarz Mario Vargas Llosa oraz Garri Kasparow, arcymistrz szachowy i przeciwnik władzy Putina. W pewnym momencie Al Gore był na najlepszej drodze do dołączenia tytułu czołowego intelektualisty do kolekcji, w której ma już Oscara i Pokojową Nagrodę Nobla. Aż tu nagle, pod koniec pierwszego tygodnia, z dnia na dzień na górę listy wskoczył Fethullah Gülen i już tam pozostał. Najwyraźniej coś musiało się stać. Głosy na niego napływały w zdumiewającym tempie aż do końca plebiscytu. Z początku sądziliśmy, że biegły w sztuczkach informatycznych członek liczącej wiele milionów społeczności wyznawców Gülena włamał się na nasz serwer i uruchomił proces automatycznego generowania głosów. Pozostawało nam więc zidentyfikowanie winnego, usunięcie jego głosów, po czym jak zwykle w końcu wygrałby Chomsky.
Prawda okazała się ciekawsza. 1 maja największa turecka gazeta „Zaman” opublikowała w czołówce artykuł informujący o pojawieniu się Gülena na naszej liście. Dziennik ten jest znany z sympatii dla ruchu, któremu przewodzi duchowny, i w następnych tygodniach regularnie przypominał czytelnikom o plebiscycie. Także inne tureckie tytuły zauważyły ten fakt, podobnie jak wszelkie serwisy internetowe związane z ruchem.
Uczniowie Gülena słyną z dyscypliny i skuteczności, jak się więc okazało, bez trudu opanowali nasz plebiscyt. Pokusa, żeby wypchnąć swojego mistrza na czoło listy opracowanej przez dwa wpływowe zachodnie czasopisma, musiała być bardzo silna.
Pod pewnym względem zwycięstwo Turka niewiele nam mówi o tym, co świat sądzi o swoich intelektualistach, jest li tylko dowodem organizacyjnej sprawności członków jego ruchu. Z drugiej strony fakt ten uwypukla powstanie nowego typu intelektualisty, który oddziałuje przez sieć osobistych kontaktów wspartych Internetem, a nie przez publikacje i działania instytucjonalne.