„Kulą i krzyżem” Gilberta Keitha Chestertona wydawnictwo Fronda rozpoczęło edycję nowej, kieszonkowej serii „Powieści z krzyżykiem”. Znajdą się w niej najlepsze utwory popularnej literatury chrześcijańskiej. Jeszcze w tym miesiącu ukaże się kolejna powieść Chestertona „Człowiek zwany Czwartkiem”, a w następnej kolejności książki m.in. Grahama Greene’a i Georges’a Bernanos.
Dziś, gdy istniejącemu zapotrzebowaniu na literaturę chrześcijańską próbują wyjść naprzeciw autorzy, którym się wydaje, że wystarczy bohatera przebrać w sutannę, by zadowolić te czytelnicze oczekiwania, warto sięgnąć do klasyki gatunku. Właśnie do Chestertona, który skądinąd na katolicyzm przeszedł dopiero w wieku 48 lat. Zmarł 14 lat później, w 1936 roku, a papież Pius XI nazwał go „obrońcą wiary katolickiej”. Dorobek twórczy Chestertona zamyka się liczbą 80 tomów, wśród których znajdują się niezwykle popularne nowele o przygodach księdza Browna. To dzięki nim autor „Heretyków” został prezesem Klubu Pisarzy Detektywistycznych. A działo się to w czasie, gdy do klubu należała m.in. Agatha Christie.
„Kula i krzyż” to w istocie opowieść będąca czymś pomiędzy powiastką filozoficzną a moralitetem. Jest historią niemogącego się odbyć pojedynku żarliwego katolika i wojującego ateisty. Pojedynek ten uniemożliwiają im wszyscy wokół, nic dziwnego więc, że z czasem zawiązuje się między adwersarzami sojusz. Odkrywają bowiem, że bardziej niż siebie nawzajem nienawidzą poprawności politycznej, niewolniczej filozofii, wyścigów szczurów, miazmatów myśli George’a Bernarda Shawa, H. G. Wellsa i Lwa Tołstoja. Tego wszystkiego, co sprawiało, że świat psiał na potęgę.
Tymczasem dwaj bohaterowie „Kuli i krzyża” wiedzieli, że Kościół i heretycy zawsze walczyli ze sobą o słowa, bo to jedyna rzecz godna walki. „Cały ten dziwaczny świat – powiada jeden z antagonistów, MacIan – jest mi swojski, ponieważ w jego sercu mam własny dom; cały ten okrutny świat jest dla mnie miły, bo ponad niebiosami istnieje coś bardziej ludzkiego niż ludzkość”. O co, jeśli nie o to, może walczyć mężczyzna?W 1967 roku peerelowska cenzura uniemożliwiła wydanie „Kuli i krzyża”. Uznano ją za nadto niebezpieczną dla systemu komunistycznego.
Chrześcijańska literatura piękna nie musi wyłącznie odmieniać przez przypadki imienia Jezusa. Całkowicie wystarczy, że będzie nieść przesłanie zgodne z nauczaniem Kościoła. Inny klasyk tej literatury, Francois Rene Chateaubriand, celnie zauważył, że „pisać tekst religijny należy tak, aby niedowiarek chłonął go niczym gorszącą powieść”. Po latach posuchy beletrystyka coraz wyraźniej zaznacza swą obecność w ofercie wydawnictw katolickich. Choć najczęściej z katolicyzmem ma ona wspólnego niewiele lub zgoła nic. Jak to możliwe? Ano, powieści z gruntu katolickich powstaje w świecie bardzo, ale to bardzo mało i tylko dlatego takie wydawnictwo jak np. radomski Polwen prezentuje książki Karen Kingsbury i Francine Rivers, przesiąknięte duchem protestanckim. Eksploatuje się więc dorobek starszych autorów, dokonując przy okazji ciekawych odkryć, jak to, które stało się udziałem sandomierskiego Wydawnictwa Diecezjalnego, z sukcesem publikującego powieści zmarłego w 1961 roku Louisa de Wohl, zresztą też jak Chesterton konwertyty.