Reklama

Produkcyjniak na wódzie i kompocie

Chałtura i okazja to dobre stare kumpelki. Poznały się za PRL, polubiły od pierwszego spojrzenia i postanowiły współpracować. Spotykały się często, popijały gorzałę i zajadły smakołykami spod lady.

Aktualizacja: 23.01.2009 20:04 Publikacja: 23.01.2009 18:58

[b][link=http://blog.rp.pl/malkowska/2009/01/23/produkcyjniak-na-wodzie-i-kompocie/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Wstrieczu wyznaczały sobie przed Świętem Pracy, rocznicą proklamacji manifestu; przed partyjnymi konwentyklami, wizytami zaprzyjaźnionych notabli. Dużo było w roku takich dat. A ileż radości dostarczały artystom! Niejeden przyjeżdżał do punktu zbiorowej pracy twórczej tramwajem, a wracał własnym maluchem. Wiem, co mówię – kiedyś skuszona pierwszomajowymi stawkami stawiłam się na Torwarze, gdzie mistrz ceremonii rozdawał fragmenty mordy wodza do potraktowania wcierką. Nie starczyło mi odwagi, żeby sprostać wyzwaniu i wykłócić się o lewe oko. Lub, co wymagało znacznie mniejszych kwalifikacji, o podbródek bądź myślące czoło. Wycofałam się, i do dziś żałuję. Moi koledzy, którym udało się stłumić wstyd, dawno zamienili fiata 126p na bardziej luksusowe modele. Dzięki temu, że pierwszy krok w kierunku chałtury postawili przy ideowo słusznej okazji.

Pozostało jeszcze 80% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
„Szopy w natarciu”: Zwierzęta kontra cywilizacja
Plus Minus
„Przystanek Tworki”: Tworkowska rodzina
Plus Minus
„Dept. Q”: Policjant, który bał się złoczyńców
Plus Minus
„Pewnego razu w Paryżu”: Hołd dla miasta i wielkich nazwisk
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Plus Minus
„Survive the Island”: Między wulkanem a paszczą rekina
Reklama
Reklama