Tekst Tony’ego Blaira, ówczesnego brytyjskiego premiera, ukazał się w dzienniku „The Independent”. 30 marca 1998 r. Eksperci od nowych technologii, politycy i ekonomiści kreślili wówczas wizję apokalipsy, która miała nas spotkać w wyniku błędnego oprogramowania milionów komputerów. Przestrzegali, iż systemy operacyjne nie będą w stanie przestawić się z roku 1999 na rok 2000, a to oznacza utratę kontroli nad rakietami balistycznymi, wyłączenia prądu na ogromnych połaciach globu, paraliż komunikacyjny, katastrofę na giełdach, chaos w szpitalach i szkołach.
Byli też oczywiście naukowcy, tacy jak Ross Anderson z Uniwersytetu Cambridge, którzy twierdzili, iż nie ma powodów do paniki. Ci jednak z rzadka byli zapraszani do mediów.
W lutym 1999 r. przedstawiciele 120 krajów zebrali się w nowojorskiej siedzibie ONZ, by debatować nad milenijnym zagrożeniem. W dramatycznym wystąpieniu Kofi Annan obwieścił, iż „zmagania z problemem roku 2000 stanowią największe wyzwanie od początku istnienia komputerów”. Delegaci wyrażali zaniepokojenie, iż wiele państw jest zapóźnionych we wdrażaniu zabezpieczeń.
Czarnymi owcami stały się m.in. Rosja, Chiny i Nigeria, które besztano za lekceważenie problemu. Przed Nowym Rokiem Australijczycy ewakuowali nawet z ambasady w Moskwie większość personelu. „Zdaniem ekspertów Rosja musi się wreszcie obudzić i zająć pluskwą milenijną” – pisał na swojej stronie internetowej CNN w czerwcu 1998 r.
Także jednak „liderzy” napotykali na poważne przeszkody. W USA Departament Edukacji był przerażony wizją chaosu w swoich placówkach, bo tylko część szkół spełniała stosowne wymogi. Komisja Europejska przewidywała, że 15 proc. przedsiębiorstw w Unii może zbankrutować.