Wielki kolekcjoner poloników

Tomasz Niewodniczański (1933 – 2010)

Publikacja: 08.01.2010 19:17

Z kolekcji Tomasza Niewodniczańskiego

Z kolekcji Tomasza Niewodniczańskiego

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch

Gromadził dokumenty o wielkiej wadze dla naszej historii. Odkrył i zdobył list kpt. Charles’a de Gaulle’a pisany w 1920 roku w Warszawie. Biografowie prezydenta Francji nie znali tego dokumentu i szczegółów udziału de Gaulle’a w bitwie warszawskiej. Wytropił i zdobył list Katarzyny Wielkiej, w którym cesarzowa Rosji obiecuje Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu poparcie w jego staraniach o tron Polski. Miał korespondencję pomiędzy gauleiterem Gdańska Albertem Forsterem a szefem gestapo Heinrichem Himmlerem w sprawie traktowania Polaków. Są w zbiorach Niewodniczańskiego również dokumenty komunistycznego terroru w Polsce.

Bez prywatnych kolekcjonerów, takich jak Tomasz Niewodniczański, bez ich odkryć i zdobyczy, żylibyśmy jako naród w uboższym świecie. Wśród polskich kolekcjonerów był może najwybitniejszy.

Zbierał przede wszystkim dawne mapy, książki i dokumenty dotyczące Polski i Niemiec. Kiedy w Niemczech wydano katalog 100 najstarszych, najcenniejszych map niemieckich, okazało się, że 14 z nich pochodzi z kolekcji Niewodniczańskiego.

Urodził się w 1933 roku w Wilnie. Młodość spędził w Krakowie, na Uniwersytecie Jagiellońskim studiował fizykę. Doktoryzował się w Szwajcarii w zakresie fizyki jądrowej. Tam poznał przyszłą żonę Niemkę. Zamieszkali w Warszawie. Młody naukowiec z Instytutu Badań Jądrowych w Świerku, żonaty z Niemką z RFN, był pod baczną obserwacją służby bezpieczeństwa. Emigrowali w końcu do Niemiec. Pracował tam naukowo, lecz porzucił karierę na rzecz pracy w browarze w Bitburgu należącym do rodziny żony. Wysokie zarobki pozwoliły mu na rozwijanie kolekcjonerskiej pasji.

Wiosną 2009 r. polonika z kolekcji Tomasza Niewodniczańskiego jako dar przywieziono do Zamku Królewskiego w Warszawie. Jest to ok. 10 tys. obiektów, w tym ok. 5 tys. historycznych dokumentów, np. przywilej Kazimierza Wielkiego wydany w dniu powołania przez króla Akademii Krakowskiej. Jest też blisko 500 listów królewskich na pergaminie, w tym kilkanaście Władysława Jagiełły. Poza tym ok. 3 tys. map, nie licząc tych w atlasach. Kiedy zobaczymy te skarby? Po generalnym remoncie Biblioteki Królewskiej dar Niewodniczańskiego zostanie udostępniona pod koniec czerwca 2010 r. lub zaraz po wakacjach.

Przez lata Niewodniczański deklarował, że ofiaruje zgromadzone przez siebie polonika nad Wisłę. Jednak tylko wtedy, gdy Polacy zwrócą Niemcom zbiory Biblioteki Pruskiej tzw. Berlinkę, które po II wojnie trafiły do Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie. Warunek ten w Polsce spotykał się nierzadko z potępieniem. Rozmawiałem z Niewodniczańskim wielokrotnie. Jestem pewien, że był to tylko zabieg marketingowy, nadawanie sobie i zbiorom międzynarodowej rangi. Wystawa „Imago Poloniae” w 2002 r. w Zamku Królewskim w Warszawie, na której kolekcjoner pokazał swoje polonika, odbyła się pod patronatem prezydentów Polski i Niemiec. Rasowemu zbieraczowi chodzi przecież o to, żeby dzięki kolekcji wyróżnić się wśród konkurencji. Taka jest psychologia szaleństwa pod nazwą kolekcjonerstwo.

W Polsce przeżył dramatyczną przygodę, związaną z kolekcjonerską namiętnością. Perłą w jego zbiorze był tzw. album Moszyńskiego, zawierający kilkadziesiąt rękopisów Adama Mickiewicza. Przez ponad 100 lat uznawany był za zaginiony. Niewodniczański kupił go w Portugalii. Album Moszyńskiego został wydany jako reprint przez Muzeum Literatury. Na promocję książki kolekcjoner zabrał z Bitburga do Warszawy oryginał, którym chciał się pochwalić. W Warszawie ukradziono mu luksusowe BMW. W bagażniku spoczywał mickiewiczowski skarb.

Nie licząc na policję, wziął sprawę w swoje ręce. Dał ogłoszenie do prasy. Zgłosili się złodzieje. Nie wiedzieli, że w samochodzie jest zeszyt z rękopisami wieszcza wart zdecydowanie więcej niż BMW. Rękopis długo leżał wśród gnijących owoców. Został odratowany przez konserwatorów. Ich praca kosztowała więcej niż zakup oryginału. Od lat był ciężko chory. Z trudem poruszał się o kulach. Przychodził jednak na aukcje do warszawskiego antykwariatu Lamus, gdzie sprzedawał dublety poloników ze swego zbioru. Udzielił kilku wywiadów „Rzeczpospolitej”. W jednym pochwalił się: „Za mapy sprzedane w antykwariacie Lamus państwa Osełków kupiłem bmw 730d, które reaguje na polecenia wydawane głosem i to w trzech językach!”. Podkreślił, że nigdy nie przyjedzie nim do Polski.

Tomasz Niewodniczański powiedział mi: – Zawsze wydawałem więcej niż zarabiałem, ale liczy się przede wszystkim praca kolekcjonera, jego wytrwałość. Pieniądze są mniej ważne. To kwestia konsekwencji. Mieszkałem w Niemczech, ale tego, co mnie interesowało, szukałem dosłownie wszędzie, także w Australii i w Tajlandii. Odwiedzałem antykwariaty w Afryce, korespondowałem z całym światem”.

Gromadził dokumenty o wielkiej wadze dla naszej historii. Odkrył i zdobył list kpt. Charles’a de Gaulle’a pisany w 1920 roku w Warszawie. Biografowie prezydenta Francji nie znali tego dokumentu i szczegółów udziału de Gaulle’a w bitwie warszawskiej. Wytropił i zdobył list Katarzyny Wielkiej, w którym cesarzowa Rosji obiecuje Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu poparcie w jego staraniach o tron Polski. Miał korespondencję pomiędzy gauleiterem Gdańska Albertem Forsterem a szefem gestapo Heinrichem Himmlerem w sprawie traktowania Polaków. Są w zbiorach Niewodniczańskiego również dokumenty komunistycznego terroru w Polsce.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Plus Minus
„Przyszłość”: Korporacyjny koniec świata
Plus Minus
„Pilo and the Holobook”: Pokojowa eksploracja kosmosu
Plus Minus
„Dlaczego umieramy”: Spacer po nowoczesnej biologii
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Małgorzata Gralińska: Seriali nie oglądam
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Plus Minus
„Tysiąc ciosów”: Tysiąc schematów frajdy
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne