Obcowanie służby z literaturą

Wczesnym latem 1970 roku 30-letni Edward Redliński, mający w dorobku wydaną powieść i tom reportaży, mieszkający w Białymstoku, współpracownik miejscowego radia i lokalnej prasy, a także dobrze widzianej przez władze „Polityki” Rakowskiego, człowiek samotny, zwierzał się, że napisał nową książkę i, jak to autorom się zdarza, dodawał: „Ogarnia mnie strach za te herezje i brednie, które ponapisywał”.

Publikacja: 09.01.2010 14:00

Obcowanie służby z literaturą

Foto: Rzeczpospolita, Mirosław Owczarek MO Mirosław Owczarek

Gdy o tych zwierzeniach powzięła wiadomość lokalna władza ludowa, oficer operacyjny SB porucznik Szpiczko Henryk, ustaliwszy, że 11 czerwca tegoż roku Redliński będzie uczestniczył w posiedzeniu Komisji Ocen Scenariuszy w Zespole Filmowym Wektor w Warszawie, sporządził

z niemałą starannością plan przeprowadzenia tajnej rewizji w mieszkaniu pisarza w celu sprawdzenia treści przyszłej książki.

„1/ Wyjazd Redlińskiego nastąpi prawdopodobnie 10 czerwca w godzinach wieczornych lub 11-go rano, a przyjazd z W-wy 11 wieczorem co zabezpiecza tajność rewizji.

2/ Wydział B zastosuje obserwację 10 czerwca i ewentualnie 11-go rano oraz będzie informował naczelnika Wydziału T. o aktualnym miejscu pobytu R.

3/ Po stwierdzeniu przez Wydziały B i T, że E. Redliński wyjechał do W-wy, por. Szpiczko Henryk i kapitan Łuszcz Eugeniusz w godzinach rannych 11 VI 70 przeprowadzą tajną rewizję. W czasie penetracji kapitan Łuszcz Eugeniusz dokona zdjęć fotograficznych istotnych dokumentów i materiałów.

4/ Grupa prowadząca penetrację pozostawać będzie w kontakcie radiowym z naczelnikiem Wydziału T Komendy Wojewódzkiej.

5/ Kapitan Łuszcz na czas trwania penetracji zastosuje blokadę zamka”.

Plan ten, z odręczną uwagą naczelnika Wydziału T.: „Czasokres nieobecności E. Redlińskiego w mieszkaniu gwarantuje dokładne przeprowadzenie tajnej rewizji”, został 10 czerwca zatwierdzony przez wojewódzkiego komendanta SB pułkownika Modelewskiego Kazimierza.

Czytelnik wydanego ostatnio przez IPN tomu „Twórczość klasowo nam obca. Aparat represji wobec środowiska literackiego” (Warszawa 2009), w którym na stronach 320 – 321 zamieszczono plan Szpiczki, nie dowie się, jak wypadło w oczach pracowitych oficerów zdobyte dzieło. Ponieważ akurat po 20 dniach R. został zaangażowany w redakcji tygodnika „Kultura” Janusza Wilhelmiego, nie musiało ono ich szczególnie zaniepokoić. Historycy IPN zwracają tylko uwagę, że porucznik Szpiczko, urodzony w roku 1938, dosłużył się rangi kapitana, a kapitan Łuszcz (ur. 1933) został podpułkownikiem. Nie jest do końca jasne, czy słowo „grupa” ogranicza się do dwu oficerów, czy też mieli oni technicznych pomocników.

Szpiczko, na służbie od 1966 roku, miał za sobą roczne studia w Szkole Oficerskiej Służby Bezpieczeństwa w Legionowie. Łuszcz, na służbie od roku 1952, nabierał wiedzy przez praktykę. Ja nie podjąłbym się próby blokady zamka.

Dziś pogodnie znosimy sytuację, że nikt już od 20 lat nie pała chęcią poznania naszych prac, nim zostaną ogłoszone drukiem. Niemiła jest natomiast myśl, że rozpuszczeni przez 20 lat niesprawiedliwie wysokimi emeryturami, rozeźleni teraz swym nowym, skorygowanym położeniem, starzy fachowcy zechcą się odwołać do swych szczególnych, nabytych przez dziesięciolecia służby, umiejętności.

Służba Bezpieczeństwa zajmowała się osobami, ich czynami, a także ich dziełami. Tyle że w epoce przedkomputerowej widziano sprawy osobno:

że Stasiek

że koń

że drzewo.

Oto pułkownik Chruśliński Leon, komendant wojewódzki SB w Łodzi, w 21. roku swojej służby dokonuje 6 lutego 1968 analizy działalności Wydawnictwa Łódzkiego: „Braku określonej linii wydawniczej i właściwej politycznie oceny wydawanych pozycji... o ile »Urlop na Tahiti« Aleksandra Minkowskiego..., »Zwątpienia i nadzieje« Ryszarda Lassoty, o treści zdecydowanie kontrowersyjnej, można było przy dużym liberalizmie i dobrej woli uznać za przeoczenie i potknięcie, to w żadnym wypadku nie można zrozumieć przyczyny podjęcia decyzji o wznowieniu np. »Urlopu na Tahiti« w podwojonym nakładzie”. Cóż po tej ekspertyzie, skoro następne książki (w sumie zaledwie 80) TW „Zalewskiego”, kontaktu poufnego „Redaktor”, kontaktu operacyjnego „Aleksander”, ukazały się w dziewięciu innych wydawnictwach? W marcu 1965 roku sierżant Retke Jerzy Stanisław zanotował, że TW „Zalewski”, chętny do spotkań, „poprosił, by w przyszłości nie umawiać z nim spotkań w niedzielę, gdyż jego samotne wyjścia w tym dniu powodują konieczność tłumaczenia się przed żoną, dokąd idzie, z kim się umawia itp.”.

30 maja 1964 roku „grupa pisarzy odwiedzających kawiarnię PIW(Foksal 17), gromadząca się przy stoliku Antoniego Słonimskiego, to – jak wynika z materiałów agenturalnych: Jan Józef Lipski, Paweł Hertz, Witold Wirpsza, Adam Ważyk, Jerzy S. Sito, Andrzej Dobosz, Roman Karst, Stanisław Dygat, Mieczysław Jastrun, Jerzy Andrzejewski, Jan Kott. Spotkania odbywają się codziennie przed południem” (s. 172).

Wypada dodać, że częściej niż Jastrun siadywał przy panu Antonim Adolf Rudnicki. Czasem, choć nieregularnie, wpadał tam Leszek Kołakowski, również chętnie widziani byli Gustaw Holoubek i profesor ASP Henryk Tomaszewski. Już nigdy później nie zdarzyło mi się spotykać jednocześnie tylu tak interesujących, obdarzonych talentami, poczuciem humoru, rozmówców. Najstarszy z nich miał 40 lat więcej niż ja. „Pisarze ci stanowią dość hermetyczne grono”. To była prawda. Zabawnym momentem tej informacji nr 227 będącej rezultatem obcowania służby z literaturą było uznanie mnie za pisarza dokładnie na 30 lat przed wydaniem mojej pierwszej książki.

„Hermetyzm, brak tolerancji wobec nowych twarzy, ironia” okazały się niedopuszczalne. W Marcu ’68 ustalono istnienie osi Bonn – PIW – Tel Awiw i kawiarenka została zamurowana. Nadal jednak dokonywano osobistej obserwacji żywych członków związków twórczych, np. od lat 80. – całkiem nowego Związku Literatów.

23 lutego 1984 roku według pułkownika Krzysztofa Majchrowskiego „sala nie była zainteresowana merytoryczno-ideowymi założeniami polityki kulturalnej. Kiedy przewodniczący zaproponował, aby Zarząd przedstawił dwie kandydatury na prezesa – wybuchła karczemna awantura. Tadeusz Urgacz, jacyś inni (taki pisarz z Ciechocinka), pijany w sztok Jan Himilsbach, że oni chcą zgłaszać z sali nowe kandydatury. Ta pijana dyskusja z uczestnictwem Romualda Karasia chciała przeforsować jakiegoś swego prezesa”.

Głosowanie w lutym 1986 r. znowu „odbywało się w obecności członków ZLP w stanie nietrzeźwym: takich jak Eugeniusz Banaszczyk, członek PZPR związany z MON, Tadeusz Cugow-Kwiatkowski, założyciel Międzynarodowego Kongresu Poetów »Arkadia«, jeden z założycieli grupy poetyckiej »Samasara«” i wreszcie prawdziwy pisarz w tym gronie Jan Himilsbach, niebędący bodaj członkiem nowego związku, lecz jak zawsze od dziesięcioleci wkraczający podczas mrozów do dobrze ogrzanego Domu Literatury. Spotykając go tam, miałem sposoby, by doprowadzić mego kolegę do stanu pogodnej, przyciszonej refleksji.

Od 11 lat nie ma już wśród nas Janka. W Domu Literatury działają obok siebie ZLP, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, wspólna biblioteka, a do tego jeszcze polski PEN Club. Zdarza się, że gdy mijamy się na schodach, pozdrawia mnie radośnie: „O, Andrzejku!”, kontakt operacyjny „Mulatek”, „Oskar”. Niedawno widziałem w holu afisz zapraszający na spotkanie z poetką, autorką tomików wierszy „Tańczące anioły”, „Oszałamiająco pachnie dziki bez”, „Miłość ma skrzydła motyla”, bajek: „Hocki klocki”, „Nasza Babcia Ufoludka”, dzieł autobiograficznych: „Niebezpieczna gra”, „Żona generała Kiszczaka mówi”, panią doktor Marią Teresą Korzonkiewicz-Kiszczak.

Gdy o tych zwierzeniach powzięła wiadomość lokalna władza ludowa, oficer operacyjny SB porucznik Szpiczko Henryk, ustaliwszy, że 11 czerwca tegoż roku Redliński będzie uczestniczył w posiedzeniu Komisji Ocen Scenariuszy w Zespole Filmowym Wektor w Warszawie, sporządził

z niemałą starannością plan przeprowadzenia tajnej rewizji w mieszkaniu pisarza w celu sprawdzenia treści przyszłej książki.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą