Euromatoły mają nowy sposób na zatrzymanie kryzysu. To już szósty sposób, tak samo dobry jak pięć poprzednich. Pierwszym pomysłem było pompowanie pieniędzy do Grecji w nadziei, że będą jakieś reformy. Ale Grecja była bankrutem już dwa lata temu, a cięcia wydatków tylko pogłębiły recesję i przyspieszyły jej upadek.|
Drugim pomysłem były fundusze pomocowe, o których było wiadomo, że są pięciokrotnie za małe. Dzisiaj wiemy, że te fundusze zabezpieczą strefę euro przez wirusem kryzysu, tak samo jak dziurawa prezerwatywa zabezpiecza przez złapaniem syfilisu w burdelu, w którym wszystkie prostytutki są chore.
Trzeci pomysł to interwencje EBC na rynku obligacji rządów krajów PIGS. Skuteczne przez chwilę, jednocześnie obniżyły presję na reformy (po co, skoro EBC i tak od nas kupi nasze eurośmieciowe papiery).
Czwarty pomysł, czyli operacje pożyczania bankom strefy eurośrodków na trzy lata prawie za darmo, doprowadził do potężnych patologii. Banki włoskie i hiszpańskie obkupiły się obligacjami swoich rządów, które są coraz mniej warte. I są o wiele bardziej narażone na ryzyko bankructwa niż rok temu.
Piąty pomysł polegał na tym, żeby rządy wygenerowały wzrost .Więc wymyślono takie zwiększenie wydatków na inwestycje w strefie euro, które nie zwiększa zadłużenia – za pośrednictwem EBC, za pośrednictwem MFW. Czyli kreatywne budżetowanie na wielką skalę. Poza gadaniem nic z tego nie będzie.
Teraz mamy szósty pomysł – przekształcenie UE w UB, czyli od Unii Europejskiej do unii bankowej. To ma być megaplan, który być może zostanie uchwalony na szczycie UE pod koniec czerwca.
To pomysł tej samej jakości co pięć poprzednich i doprowadzi do patologii o gigantycznej skali. UB ma polegać na tym, że banki nie będą włoskie, niemieckie, holenderskie czy polskie, ale unijne. Ma powstać jeden wielki nadzorca bankowy, który będzie dbał o to, żeby banki były bezpieczne, ma też być jeden gigantyczny system gwarantowania depozytów.
To kuriozalne marnowanie czasu, bo niby dlaczego Niemcy, którzy nie chcieli się zgodzić na zagwarantowanie spłaty długów rządów krajów PIGS, które lekko przekraczają 100 proc. PKB, miałyby się zgodzić na zagwarantowanie bilansów banków w tych krajach, które często przekraczają 300 procent PKB. Ale nawet gdyby Niemcy się zgodziły, to sam pomysł jest bardzo niebezpieczny dla Europy i dla Polski. Obecnie cztery systemy bankowe w krajach PIGS mają poważne problemy i zmierzają w kierunku bankructwa. Systemy gwarantowania depozytów w krajach Unii Europejskiej mają bardzo mało środków i w razie upadku kilku dużych banków tych środków nie wystarczy na zwrot depozytów ludziom, którzy trzymali pieniądze w bankrutujących bankach. Wtedy z pomocą będą musiały przyjść rządy narodowe.