Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Aktualizacja: 16.06.2012 01:00 Publikacja: 16.06.2012 01:01
„Niekochane dzieciny tulą misie”. Samotny tłum aktywistów na kongresie partii w Offenbach, grudzień 2011
Foto: AP
Trójgraniasty kapelusz, kolczyk w uchu i opaska na oku kojarzą się raczej sympatycznie. Sugerują tak rzadki w polityce luz i nieco anarchiczne umiłowanie wolności. Nic dziwnego, że w tym kostiumie niemiecka Partia Piratów w ostatnich czterech wyborach do landtagów kroczy od sukcesu do sukcesu.
Gdy we wrześniu 2011 roku w wyborach do Senatu Berlina zdobyli 8,9 proc., tłumaczono to anarchizującą atmosferą niemieckiej stolicy, gdzie nie brak kudłaczy przykutych do sieci i żywiących się pizzą na telefon. Ale w kolejnych trzech wyborach – marzec 2012 – Saara (7,4 proc.); maj 2012 – Szlezwik-Holsztyn (8,2 proc.) i Nadrenia Westfalia (7,8 proc.) – okazało się, że popularność Die Piraten nie mija, że ma jakieś głębsze podłoże. Publicyści wietrzący sensację szybko ogłosili, że w następnych wyborach Piraci mogą być trzecią siłą polityczną w Niemczech po CDU i SPD.
W dzisiejszym odcinku podcastu „Posłuchaj Plus Minus” Daria Chibner rozmawia z Konstantym Pilawą z Klubu Jagiell...
Urzeka mnie głębia głosu Dave’a Gahana z zespołu Depeche Mode oraz ładunek emocjonalny ukryty między jego słowam...
„28 lat później” to zwieńczenie trylogii grozy, a zarazem początek nowej serii o wirusie agresji. A przy okazji...
„Sama w Tokio” Marie Machytkovej to książka, która jest podróżą. Wciągającym odkrywaniem świata bohaterki, ale i...
Lubił się wygłupiać, miał dar naśladowania, był spontaniczny. Tymczasem utrwalono w Polakach wizerunek Fryderyka...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas