Listy do redakcji

Aktualizacja: 15.06.2012 16:29 Publikacja: 15.06.2012 16:27

Zasadnicza teza artykułu Piotra Zychowicza „Dwa antysemityzmy" („Plus Minus" z 9 – 10.06.2012) (...) brzmi: „Dla narodowych socjalistów Żydzi byli podludźmi i pasożytami, których należy eksterminować. Dla polskich antysemitów Żydzi byli na ogół konkurentami na rynku, którym wybijano czasami szyby w oknach wystawowych. Różnica to dość spora". W dalszym ciągu Zychowicz dodaje tu jeszcze „żenujące antysemickie hece na wyższych uczelniach". Nazbyt bagatelizujące to określenie w stosunku do regularnych napaści przy użyciu kastetów, lasek zaopatrzonych w żyletki, a nawet noży, napaści, które na przykład we Lwowie doprowadziły w latach 30. do kilku wypadków śmiertelnych.

Ale nie o to chodzi. Obraz zarysowany przez Zychowicza jest i zacieśniony, i złagodzony. Ówczesny polski antysemityzm „na ogół" nie ograniczał się do wymienionych przez niego zachowań. W wielkich miastach bito Żydów na ulicach, w mniejszych dochodziło do pogromów, wszędzie pikietowano i demolowano żydowskie sklepy i stragany, władze uczelniane wprowadzały getto ławkowe, numerus clausus, a niekiedy i numerus nullus, stowarzyszenia zawodowe i akademickie uchwalały paragrafy aryjskie. W wystąpieniach politycznych i publicystyce nacjonalistycznej prawicy, a po części i obozu rządowego, postulowano przymusową emigrację ludności żydow- skiej (czasem z konfiskatą jej mienia), zamknięcie Żydom dostępu do wolnych zawodów, nauczycielstwa i służ- by państwowej, pozbawienie ich praw obywatelskich, całkowitą eliminację – społeczną, kulturalną, towarzyską – z życia polskiego.

Zychowicz odrzuca określenie „pogrom" w stosunku do zajść w Przytyku. Nie wiem, jak nazwałby analogiczne wydarzenia w innych miastach – w Grodnie, Mińsku Mazowieckim, Brześciu Litewskim, Częstochowie itd. Niepodejrzany chyba o antypolonizm Józef Mackiewicz po pogromie w Brześciu był wstrząśnięty „przeraźliwą siłą zdziczenia, jakąś nienawiścią przerastającą nieomal fizyczne możliwości człowieka" („Jak to było naprawdę w Brześciu", „Słowo" 1937, nr 134).

Sądzi Zychowicz, że antysemityzmowi polskiemu obcy był rasizm. A jakże wobec tego nazwać ówczesne wywody wybijającego się teologa ks. Wincentego Granata? Pisał on, że w charakterze współczesnego Żyda miesza się „chytrość niewolnika z butą władcy, mistyka pieniądza i doczesności z religijną wiarą w światowe mesjańskie posłannic- two (...). Wstrętny jest dla nas psychiczny typ współczesnego Żyda z powodu jego właściwości nie tyle fizycznych, ile moralnych" („Narodowość Chrystusa i getto ławkowe", „Przegląd Powszechny" 1938, nr 2).

Za Stanisławem Piaseckim można to nazwać rasizmem psychologicznym, a nie biologicznym; z punktu widzenia atakowanych różnica ta była bez znaczenia. Ale Zofia Kossak, która zresztą miała sporo obiekcji religijnych wobec antysemityzmu, pisała otwarcie: „Są nam tak strasznie obcy, obcy i niemili, bo są innej rasy, drażnią nas i rażą wszystkie ich cechy. Wschodnia zapalczywość, kłótliwość, specyficzny rodzaj umysłu, oprawa oczu, kształt uszu, zmrużenie powiek, linia warg, wszystko" („Nie istnieją sytuacje bez wyjścia", „Kultura" 1936, nr 26).

Pisze dalej Zychowicz, że w przeciwieństwie do hitlerowców, którzy dążyli do fizycznej eksterminacji Żydów, antysemici polscy tak daleko się nie posunęli. Niefortunna to próba złagodzenia oceny tego antysemityzmu, próba zresztą chybiona. Po pierwsze bowiem – w roku 1939 hitlerowcy nie planowali jeszcze „ostatecznego rozwiązania". Nie można więc twierdzić, że w tym punkcie polscy antysemici byli od nich mniej groźni. Po drugie – wezwania do eksterminacji Żydów pojawiały się wówczas w polskiej publicystyce. Artykuł redakcyjny „Jutra Pracy" (1936, nr 3) pt. „Konstruktywny antysemityzm" głosił otwarcie, że Żydzi, którzy nie wyemigrują, „powinni być uważani za pasożytów i jako tacy ulec zabiegom eksterminacyjnym". (...)  Felietonista „Prostu z mostu" (1938, nr 53) Karol Zbyszewski kładł kropkę nad i: „Jeśli się nie chce być żywcem zjedzonym przez pluskwy, trzeba je rozgniatać" („Witajcie rodacy z Niemiec").

(...) Jeśli Zychowicz nie wierzy materiałom zebranym przez Alinę Całą w książce „Żyd – wróg odwieczny?" (nie wiadomo, dlaczego zakwalifikowanej przez niego jako „obłąkańcza"), niech zechce sięgnąć do prac Ronalda Modrasa, Małgorzaty Domagalskiej czy Dariusza Libionki.

„Nienawiść (...) rozlewa się szeroko po całym kraju. Nie natrafia na żadną tamę" – alarmował po Przytyku Ksawery Pruszyński („Przytyk i stragan", „Wiadomości Literackie" 1936, nr 30). Ale to niecała prawda. Działali wówczas także ludzie tacy jak Maria Dąbrowska, Kazimiera Iłłakowiczówna, Tadeusz Kotarbiński, Manfred Kridl, Ryszard Gansiniec, ludzie wielkiej prawości i odwagi, którzy próbowali tamę taką postawić. (...)

—Henryk Markiewicz

Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał