Jego domeną są krótsze formy, jak w tomie opowiadań „Wydech". Teksty spokojne, prawie eseistyczne, żadnych miotaczy antymaterii ani gwiezdnych wojen. Chiang ma wszystko dopięte, domyślane, wszystkie aspekty fabuły uwzględnione. Na gruncie znanego z niechlujstwa gatunku SF jest to koronkowa robota.
W „Wydechu" pisze o tym, jaki wpływ na postrzeganie świata ma to, co i jak pamiętamy, a także o sztucznej inteligencji i wolnej woli (od czego zależą nasze wybory?). W krótkim tekście „Co z nami będzie" sugestywnie dowodzi, że każdy wybór jest fikcją. Rozważając hodowanie cyfrowych stworków, dochodzi do wniosku, że rozwoju umysłu nie da się przyspieszyć, podobnie jak wychowania dziecka – a gdy trzeba oddać wychowanka komercyjnie nastawionym korporacjom, pojawia się żal i poczucie zdrady. Podobne kwestie rozważał Lem w „Non serviam".