Realizm Giertychów

Kilka pokoleń tego politycznego rodu było nierozerwalnie związanych z Narodową Demokracją.

Publikacja: 02.02.2013 00:01

Realizm Giertychów

Foto: ROL

Pierwsze poważne starcie rodu Giertychów z lewicą miało miejsce w 1909 roku i tylko cudem nie skończyło się tragedią. Na fabrykę metalurgiczną w Porębie koło Zawiercia, której dyrektorem był Franciszek Giertych, ojciec Jędrzeja i pradziadek Romana, napadła grupa socjalistów. Jędrzej Giertych opowiadał później, że jednym z napastników był dziadek Jacka Kuronia, bojowiec z PPS. Wywiązała się strzelanina, w której uczestniczył Franciszek Giertych, ale socjaliści byli górą i uszli z fabryki, kradnąc z kasy pancernej 10 tys. rubli.

Franciszek Giertych, który sympatyzował z polskim ruchem narodowym niemal od momentu jego narodzin, w ciągu swojego życia zjeździł niemal pół świata. Ten poliglota i szanowany inżynier związany głównie z branżą cukrowniczą pracował w zakładach m.in. w Niemczech, we Francji, na Kubie i w Rosji. Mógł zbijać fortunę za granicą, ale wrócił do kraju. Swoim dzieciom, poza sympatią do narodowców, zaszczepił patriotyzm, głęboką wiarę i awersję do wszelkich nałogów.

Franciszek położył wprawdzie ideowe i materialne podwaliny przyszłej działalności rodu Giertychów, ale to nie on stał się najgłośniejszym jego przedstawicielem.

Żołnierz, publicysta, ideolog

Główną postacią pozostaje bowiem syn Franciszka – Jędrzej. Ten nieco już zapomniany dziś polityk był w drugiej połowie lat 30. XX wieku jedną z głównych postaci Stronnictwa Narodowego, a jego wydana w 1938 roku książka „O wyjście z kryzysu" traktowana była niemal jak program polityczny endecji.

Jędrzej Giertych wymyka się jednoznacznym ocenom. Erudyta, poliglota, publicysta historyczny, a jednocześnie człowiek pamiętliwy, który latami rozpamiętywał zadawnione spory, zatwardziały antysemita i tropiciel spisków żydowsko-masońskich. Całe życie związany był z endecją. Nawet swoją przyszłą żonę poznał na zjeździe Obozu Wielkiej Polski.

Jeszcze jako dziecko wstąpił do tajnego harcerstwa. W 1920 roku, w wieku siedemnastu lat zgłosił się na ochotnika do wojska i strzelał do bolszewików z zacinającego się francuskiego karabinu z demobilu. Jego córka wspominała, że do końca życia modlił się za duszę Kozaka, którego zastrzelił w potyczce niedaleko Białegostoku. Wojna się dla niego skończyła, gdy trafiła go kula w Bitwie Warszawskiej.

Gdy czuć było, że wielkimi krokami zbliża się wojna z Niemcami, Giertych znów umyślnie poszedł tam, gdzie można się było spodziewać zaciętych walk o Polskę. Kilka miesięcy przed drugą wojną światową jako oficer Marynarki Wojennej dostał przydział do flotylli rzecznej na Prypeci. Natychmiast zwrócił się jednak o przeniesienie do floty morskiej na Bałtyku, aby nie stracić okazji do starcia z Niemcami. Wówczas nikt jeszcze nie przewidywał, że od wschodu II RP zaatakują Sowieci i że na Prypeci dojdzie do ciężkich walk.

Tymczasem Giertych szczęśliwym trafem przeżył na Bałtyku bombardowanie parowca, na którym służył, dostał się do niemieckiej niewoli na Helu i całą wojnę spędził w oflagach. Podjął kilkanaście prób ucieczki, wyskakując przez okna pociągów, kopiąc tunele i spuszczając się z okien po prześcieradłach. Sześć razy udało mu się wymknąć poza teren obozów, ale za każdym razem znów dostawał się w niemieckie ręce.

Po wojnie fortelem wydostał z kraju swoją rodzinę i udał się na dożywotnią – jak się miało okazać – emigrację do Londynu. Utrzymywał dziewięcioro dzieci, pracując jako robotnik w hucie szkła, łapiąc się zajęć w restauracjach, warsztatach i w księgarni.

Przez całe życie pisał. Opublikował ogromną liczbę książek, pism, broszur i artykułów na tematy historyczne i polityczne. W swojej publicystyce prezentował zestaw poglądów dość typowych dla endecji. Krytykował polską tradycję romantyczną. Wybuch powstania listopadowego i styczniowego uważał za wynik działania obcych agentur. Zrywy powstańcze przyniosły Polsce, w jego opinii, więcej szkody niż pożytku. Później negatywnie oceniał również Powstanie Warszawskie. Aż do śmierci w 1992 roku toczył publicystyczną wojnę z sanacją.

W swojej przedwojennej publicystyce wyrażał podziw dla hitleryzmu, włoskiego faszyzmu, a przede wszystkim dla hiszpańskich karlistów oraz dyktatury Salazara w Portugalii. Deklarował się jako zwolennik „ograniczonego rasizmu". Pisał, że „Żydzi, jako siła polityczna, są wrogiem Polski i są obcą siłą w polskim zbiorze politycznym". Opowiadał się przy tym za ich pełną asymilacją lub emigracją, lecz w ówczesnym klimacie politycznym nie był to postulat skrajny. Giertych odżegnywał się jednak jednoznacznie od niemieckiej doktryny rasowej: „Nie jesteśmy rasistami, uważamy, że przynależność do narodu to jest fakt przede wszystkim duchowy. (...) Na drogi myślowe, odbiegające (jak np. teorie hitlerowskie) od pionu doktryny katolickiej, nigdy nie zejdziemy" – pisał przed wojną w książce „O wyjście z kryzysu".

Nadzieja w Jaruzelskim

Ale Jędrzej miał dobrą intuicję co do rozwoju wypadków w Europie. W marcu 1938 roku bił na alarm, gdy Niemcy zajmowali Czechosłowację, żądając, by Polska udzieliła pomocy południowym sąsiadom. Nie zyskał posłuchu nawet we własnej partii.

Jedną z największych kontrowersji dotyczących Jędrzeja Giertycha jest jego postawa w latach 80. W 1982 roku opublikował broszurę „Co robić?", w której pisał, że „Jaruzelski jest najbliższy temu, co odpowiadałoby polskim dążeniom narodowym", i poparł wprowadzenie stanu wojennego. Komuniści wykorzystali później tę deklarację, drukując fragmenty broszury Giertycha w „Żołnierzu Wolności", tubie propagandowej reżimu. – Było kilka przyczyn, dla których Jędrzej Giertych zdecydował się na ten krok – tłumaczy historyk prof. Jan Żaryn. – Przede wszystkim uważał on, że w długiej perspektywie Polska musi porozumieć się z Rosją. Podkreślanie wspólnych polsko-rosyjskich interesów było w jego mniemaniu nieodzowną częścią politycznej koncepcji Romana Dmowskiego. Problem w tym, że dla Dmowskiego przymierze z Rosją nie było dogmatem, tylko doraźną taktyką – dodaje prof. Żaryn.

Jędrzej Giertych sprzeciwiał się metodom konspiracyjnym, miał również negatywny stosunek do peerelowskiej opozycji. – Sądził, że „Solidarność" została zdominowana przez KOR, organizację jego zdaniem kryptokomunistyczną, żydowską i masońską, która prowadzi Polskę ku katastrofie – tłumaczy prof. Żaryn. – Ze sporządzonego przez Giertycha rachunku zysków i strat wynikało, że więcej korzyści przyniesie trzymanie się dialogu z realną władzą. Jego poglądy wywoływały gorące dyskusje i ferment intelektualny, ale jak się okazało, Giertych nie miał wówczas racji.

Poglądy Jędrzeja Giertycha przejął w niemal niezmienionej formie jego syn, Maciej, który wybrał sobie zawód daleki od polityki. Został dendrologiem. Przyjechał do Polski w 1962 roku i przez wiele lat pracował w Instytucie Dendrologii w Kórniku pod Poznaniem, stroniąc od polityki. – Przez wiele lat był inwigilowany – mówi Żaryn. – Aparat bezpieczeństwa chciał pozyskać Macieja Giertycha, i tą drogą dotrzeć do jego ojca. Ich plany spełzły jednak na niczym, bo Giertychowie mieli swoje opinie na różne tematy, ale nigdy nie myśleli o służeniu komunistom.

Gdy Maciej zaangażował się w życie publiczne, jego poglądy siłą rzeczy wywoływały kontrowersje. Trzymał się on bowiem w kraju linii wyznaczonej przez ojca w Londynie.  – Ocena działalności publicznej profesora Macieja Giertycha w latach 80. jest trudna – mówi Marek Jurek, współzałożyciel i członek opozycyjnego Ruchu Młodej Polski. – Z jednej strony miał on kontakt z londyńską emigracją, stała za nim piękna karta wojenna jego ojca i prowadził pożyteczną działalność, kolportując wydawane w Londynie książki i prasę. Z drugiej jednak strony był negatywnie nastawiony do działalności opozycyjnej, którą prowadziliśmy i nieraz wchodziliśmy z nim w ostre spory. Później okazało się, że nasza ocena sytuacji była o wiele trafniejsza niż tzw. realizm Giertychów.

W 1986 roku Maciej Giertych wszedł do Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa, którym był wówczas Wojciech Jaruzelski. Rada była ciałem doradczym, o niesprecyzowanych kompetencjach, za pomocą którego komuniści chcieli nawiązać kontrolowany dialog z opozycją. Nie udało im się to, bo opozycja zbojkotowała Radę.

Maciej Giertych brał udział w jej pracach aż do końca w lipcu 1989 roku. Na ostatnim posiedzeniu mówił między innymi, że „politycznie nie wolno nam rezygnować z oparcia o Rosję. Zachód o polski Gdańsk bić się nie będzie. Natomiast Związek Radziecki nas militarnie ochrania, jest też wypróbowanym partnerem gospodarczym". Giertych pokładał wówczas w generale Jaruzelskim nadzieje na utrzymanie stabilności kraju. „Potrzebny jest nam u steru ktoś, kto zapewni trwałość sojuszu ze wschodnim sąsiadem. Rolą prezydenta będzie pilnować, by nie przejść z deszczu pod rynnę, byśmy nie stracili tych pozytywów, które daje nam oparcie o Związek Radziecki. Tylko Pan, Panie Przewodniczący, może nam to zagwarantować" – mówił na posiedzeniu Rady, zwracając się do Jaruzelskiego.

W 1989 roku Maciej Giertych szybko przystąpił do tworzenia Stronnictwa Narodowego, które miało być kontynuacją przedwojennego ugrupowania. Założył pismo „Opoka w Kraju". Publikował w nim felietony, w których sprzeciwiał się wejściu Polski do UE i NATO oraz bronił swoich i swojego ojca wyborów politycznych w czasach PRL. Postulował połączenie ideologii narodowej z ruchem społecznym. Szybko jednak się okazało, że w nowej rzeczywistości nie sposób odtworzyć przedwojennych formacji politycznych. W wyborach parlamentarnych 1991 roku Stronnictwo Narodowe uzyskało niewiele ponad pół procent głosów.

Zestaw poglądów Macieja Giertycha, który jeszcze w 1990 roku opowiadał się za pozostaniem Polski w Układzie Warszawskim, krytykował „bezosobowy, kosmopolityczny kapitalizm", wikłał się w polemiki z darwinistami i wdawał w rozważania na temat wyporności Arki Noego okazał się nieatrakcyjny dla wyborców. – Przedwojenna tradycja endecka zupełnie nie wpisywała się w podziały społeczne po 1989 roku – ocenia dr Rafał Chwedoruk, politolog. – Maciej Giertych nie był wiarygodny ani dla strony postsolidarnościowej, ani dla tych, którzy byli związani z PZPR.

Z LPR do TVN

Ze wszystkich trzech Giertychów największy sukces polityczny odniósł Roman. – Okazał się być dużo bardziej pragmatyczny od ojca i postanowił nieco rozmyć endecką tożsamość, włączyć w nią elementy chrześcijańsko-demokratyczne – mówi dr Chwedoruk. –  Liga Polskich Rodzin trafiła na dobry okres, bo na początku XXI wieku miał miejsce konserwatywny zwrot w polskim społeczeństwie, a Radio Maryja było u szczytu popularności.

W 2004 roku, gdy LPR dostała niemal 16 proc. głosów w wyborach do parlamentu, wydawało się, że na polskiej scenie politycznej znajdzie się miejsce dla spadkobierców tradycji endeckiej. Niedługo później Roman Giertych był już wicepremierem i ministrem edukacji w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Osiągnął pozycję polityczną, o której jego dziadek i ojciec mogli tylko marzyć. Wszystko się jednak załamało, gdy PiS zaczął w rekordowym tempie wchłaniać elektorat LPR.

W przyspieszonych wyborach 2007 roku Liga dostała zaledwie 1,3 proc. głosów, a Giertych ogłosił, że odchodzi z polityki i wraca do zawodu adwokata. Wkrótce skonfliktował się z całym swoim zapleczem i dokonał zwrotu politycznego, zbliżając się do Platformy Obywatelskiej. Poróżnił się z ojcem Tadeuszem Rydzykiem i od dawna nie pojawia się w Radiu Maryja, jest za to częstym gościem w studiach TVN, gdzie zazwyczaj krytykuje PiS.

– Środowiska, które jeszcze niedawno dyskredytowały Romana Giertycha, teraz uparcie go lansują – mówi dr Chwedoruk. – Jednak czasy jego sukcesów to już przeszłość, do której nie ma powrotu. Nie ma dziś żadnej grupy wyborców, która chciałaby na niego głosować. Giertych jest zdany na łaskę i niełaskę swoich politycznych przyjaciół.

Pierwsze poważne starcie rodu Giertychów z lewicą miało miejsce w 1909 roku i tylko cudem nie skończyło się tragedią. Na fabrykę metalurgiczną w Porębie koło Zawiercia, której dyrektorem był Franciszek Giertych, ojciec Jędrzeja i pradziadek Romana, napadła grupa socjalistów. Jędrzej Giertych opowiadał później, że jednym z napastników był dziadek Jacka Kuronia, bojowiec z PPS. Wywiązała się strzelanina, w której uczestniczył Franciszek Giertych, ale socjaliści byli górą i uszli z fabryki, kradnąc z kasy pancernej 10 tys. rubli.

Franciszek Giertych, który sympatyzował z polskim ruchem narodowym niemal od momentu jego narodzin, w ciągu swojego życia zjeździł niemal pół świata. Ten poliglota i szanowany inżynier związany głównie z branżą cukrowniczą pracował w zakładach m.in. w Niemczech, we Francji, na Kubie i w Rosji. Mógł zbijać fortunę za granicą, ale wrócił do kraju. Swoim dzieciom, poza sympatią do narodowców, zaszczepił patriotyzm, głęboką wiarę i awersję do wszelkich nałogów.

Franciszek położył wprawdzie ideowe i materialne podwaliny przyszłej działalności rodu Giertychów, ale to nie on stał się najgłośniejszym jego przedstawicielem.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał