Wszystkim polecam moje odkrycie tego lata – książkę Antonio Scuratiego „M. Syn stulecia", która ukazała się tuż przed wybuchem pandemii. To opasła powieść dokumentalna o zdobywaniu władzy przez Mussoliniego. Autor wykonał gigantyczną kwerendę w dokumentach, m.in. raportach policyjnych, wspomnieniach, listach. Jeśli ktoś interesuje się polityką i historią, albo po prostu lubi soczystą prozę, będzie to dla niego gratka. Ma ponad 700 stron, ale wciąga jak serial. To także zasługa dobrego przekładu Aliny Pawłowskiej-Zampino. O książce było głośno we Włoszech, ponieważ śmiało próbuje mierzyć się z faszyzmem, który był tam tabu. Myślę, że w naszych czasach można odnaleźć wiele niepokojących analogii do tamtych wydarzeń. Elity polityczne i intelektualne mogą łatwo przegapić, czy zbagatelizować narodziny bardzo groźnego, populistycznego ruchu. Wydaje im się, że nad nim panują, ale przychodzi moment, w którym wymyka się on spod kontroli.
Niedawno zacząłem interesować się Josephem Conradem. Zastanawiam się, czy jest teraz w Polsce czytany. Postanowiłem nadrobić zaległości, zaczynając od jego biografii „Joseph Conrad i narodziny globalnego świata" Mayi Jasanoff, która ukazuje tę postać w nowatorski sposób, jako uczestnika XIX-w. globalizacji. To bardzo nowocześnie napisana biografia, popularyzująca życie i analizująca twórczość Conrada właśnie na tle późnego kolonializmu, imperializmu, stawiająca pytania o rasizm.
Czytam też komiks, a właściwie powieść graficzną Pierre'a Christina i Olivera Baleza pt. „Robert Moses. Ukryty władca Nowego Jorku". Opowiada ona o nowojorskim superurzędniku, który w połowie XX w. trząsł tym miastem. Odpowiadał za inwestycje, budowę mieszkań, zieleni, drogi, komunikację. Moses był szarą eminencją nowojorskiego ratusza i bardzo kontrowersyjną postacią. Lubił rządzić twardą ręką i nie zwracał uwagi na protesty społeczne. Bardzo polecam, także jako wprowadzenie do XX-w. idei urbanistycznych.
Niedawno widziałem wystawę „Tu Muranów" w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Pokazuje ona, jak niegdyś wyglądała warszawska dzielnica żydowska i co powstało na jej gruzach. Bardzo treściwa ekspozycja, choć życzyłbym sobie więcej kontrowersyjnego wątku pamięci i martyrologii – polskiej i żydowskiej. Nie zmienia to faktu, że warto wybrać się do muzeum i zobaczyć, jak żył przedwojenny Muranów i skąd się wziął ten powojenny.
— not. mta