Postać Doncowa często bywa dziś przywoływana jako symbol najmroczniejszych kart ukraińskiej historii. Tymczasem Wasiutyński postanowił podjąć z nim dialog. W tekście czytamy: „Jeżeli jest możliwość budowy prawdziwego państwa ukraińskiego, to tylko i wyłącznie wtedy, kiedy centrum zachodniej cywilizacji, środek nowego porządku będzie w Polsce. Kiedy człowiek znad Dniepru będzie mógł wybrać (...) nie rosyjski marksizm, tylko chrześcijaństwo".

Wasiutyński wyjaśniał Doncowowi, że słabością polskich elit politycznych – zarówno sanacyjnych, jak i endeckich – była swoista postawa defensywna, sprowadzająca się do walki o przetrwanie Polaków jako bytu narodowościowego oraz odzyskanie i zachowanie własnego państwa. Publicysta „Prosto z Mostu" postulował podejście ofensywne, wyjście poza materializm cechujący stare pokolenie endeków, ponieważ – jak twierdził – czynnikami tworzącymi naród (a więc coś więcej niż narodowość) nie są „biologia, etnografia, lingwistyka", ale „idea i porządek cywilizacyjny".

Takie inspirowane nauczaniem Kościoła katolickiego ujęcie kontrastowało z tym, co głosił Dmowski, który postrzegał stosunki międzynarodowe w kategoriach zwierzęcej rywalizacji egoizmów narodowych. Jeśli dziś ktoś te stosunki w ten sposób postrzega, musi przyjąć postawę cynika, dołączającego się zawsze do tego, kto silniejszy, przeciw temu, kto jest słabszy, i traktującego Ukraińców i inne narody jak zwierzęta.

Podchodząc do chrześcijaństwa – jak podchodził Wasiutyński – poważnie, trzeba się zdobyć na przezwyciężenie narodowościowego partykularyzmu, który dowodzi własnej słabości. To jest warunkiem nie tylko tego, żeby widzieć w Ukraińcach swoich bliźnich, ale i zaaplikowania im czegoś więcej niż tak marnych i przemijających wartości jak liberalna demokracja.

Cały felieton w Plusie Minusie