Morał był jasny: zawsze można zrobić coś gorzej czy okrutniej, ale nie za to powinniśmy katów chwalić (jeśli w ogóle za coś). Paradoksalnie, właśnie za tę dobroć, za to, że „mógł zabić, a nie zabił" różni publicyści i redaktorzy, którzy nie zrozumieli tej ironii, do dziś chwalą sekretarzy PZPR i generałów LWP .
I Rosja jest dzisiaj oceniana podobnie przez niektórych. Już nie tylko można chwalić Rosję za to, że blitzkrieg krymski był prawie bezkrwawy: możemy już docenić Putina, którego wojska do dziś nie zajęły jeszcze Charkowa czy Odessy. A przecież mogło – ale nie zachciało. (Rzekomo histeryczne przekonanie, że jak już wojsko raz się zbierze, to wojna murowana, jest co prawda lekcją wyciągniętą z wojny światowej, tej sprzed dokładnie 100 lat, ale dziś uważane jest za całkiem bezsensowne).
Niestety, wygląda na to, że Zachód, czyli Unia Europejska i Stany Zjednoczone, oddał już Krym Rosji. Może jeszcze sami o tym do końca nie wiedzą, ale już się tak zachowują. Sankcji w sumie żadnych nie było, a nawet i „potępienie" było bardzo niemrawe.
A sięgnijmy na przykład choćby po Polskę. Polska, oczywiście, prywatnie, jak również jako członek NATO i UE potępia rosyjską agresję i popiera dążenia Ukraińców do wolności i demokracji. I co z tego wynikło?
Czy można było zrobić coś więcej? Czy ciągle można coś zrobić?