Piątego maja Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych wydał ważny wyrok: rzecz dotyczyła konstytucyjności odmawiania przez zaproszonego duchownego modlitwy podczas obrad rady miejskiej. Modlitwa publiczna to jedna z trzech kwestii prawnych, które budzą w USA tak duże kontrowersje, że stają się ważnymi elementami debaty publicznej, marszów i manifestacji: aborcja, instytucjonalizacja związków osób tej samej płci oraz modlitwa w sferze publicznej (a więc głównie w publicznych szkołach oraz ciałach prawodawczych).
Kandydaci mianowani przez prezydenta na stanowiska sędziowskie zawsze bywają pytani przed komisją Senatu USA o stosunek do każdej z nich. Amerykańskie dyskusje na temat obecności modlitwy w sferze publicznej, znaczenie podnoszonych argumentów oraz społeczny wydźwięk kontrowersji można z powodzeniem porównać do kwestii obecności krzyża w salach szkolnych i szpitalnych krajów Starego Świata, w budynkach obrad parlamentu lub miejscach pracy, jak choćby biblioteka uniwersytecka czy komisariat policji.
Grecki spór
Kontrowersja dotyczyła praktyki rady niespełna stutysięcznego miasta o pięknej nazwie Grecja (Town of Greece przeciwko Susan Galloway), znajdującego się nad jeziorem Ontario na północy stanu Nowy Jork. Od 1999 roku comiesięczne obrady otwierała modlitwa, do której odmówienia zapraszano duchownego odpowiedzialnego za którąś ze wspólnot religijnych, zbierających się w świątyniach miasta. Odpowiedzialnego nazywano honorowo kapelanem miesiąca. Nie przewidywano wynagrodzenia lub ofiary w związku z tą posługą i nikt gratyfikacji nie otrzymywał. Pozostawiano gościowi swobodę co do treści modlitwy: w praktyce pojawiały się w niej wątki obywatelskie i religijne.
Zakwestionowały ją w sądzie dwie aktywistki Susan Galloway i Linda Stephens, pojawiające się podczas obrad rady miejskiej, aby przedstawiać zagadnienia istotne dla lokalnej społeczności. Protest dotyczył jednak nie samej praktyki odmawiania modlitw na forum publicznym, lecz ich treści. Zdaniem obu pań w praktyce była ona „obraźliwa", „nie do przyjęcia" oraz stanowiła rodzaj afrontu uczynionego „zróżnicowanej społeczności". Wynikało to z pojawiania się odwołań do Jezusa Chrystusa i chrześcijańskich wątków w zdecydowanej większości modlitw.
W istocie świątynie miasta były głównie chrześcijańskie, choć jako „kapelana miesiąca" zaproszono i żydowskiego świeckiego, i przewodniczącego świątyni bahaitów. Spełniono też prośbę kapłanki neopogańskiej religii wicca, która również chciała pojawić się w roli „kapelanki miesiąca".
Mimo to protest pań Galloway i Stephens zarzucał duchownym głównie wznoszenie modlitwy „w imię Jezusa Chrystusa", co miało według nich łamać zakaz ustanawiania kościoła państwowego, gwarantowany I poprawką do Konstytucji USA. Panie domagały się więc, aby na skutek sądowego zakazu wznoszono w radzie miasta modlitwę „inkluzyjną i ekumeniczną", odwołującą się tylko do ogólnej, „gatunkowej" idei Boga (generic God) i niekojarzącą władzy publicznej z żadną konkretną wiarą bądź wyznaniem. Chodziłoby więc o uznanie dopuszczalności wezwania Boga tylko jako elementu religii obywatelskiej (civic religion). W dyskusjach jako jej przykład powołuje się zazwyczaj narodowe motto: „In God we trust", prezydenckie „God bless America" na zakończenie przemówienia czy należące do patriotycznego ślubowania deklaracji szacunku wobec flagi i reprezentowanych przez nią wartości wyznanie: „one Nation under God".