Broda

Publikacja: 17.05.2014 15:00

Joanna Szczepkowska

Joanna Szczepkowska

Foto: Fotorzepa/Darek Golik

Red

Kiedyś umówiłam się na kawę z moim wieloletnim przyjacielem. Spóźnił się trochę, potem usiadł naprzeciw mnie z dziwnym uśmiechem. Siedział tak w milczeniu jakiś czas, coraz bardziej zdziwiony. To było trochę tak, jakby mi przyniósł jakiś prezent, którego nie zauważam.

– No co? – spytał.

– Ale z czym?

– No, jak ja wyglądam?

– Jak wyglądasz? Normalnie. Jak zawsze.

Przyjaciel pobladł, a potem zaczął mi się uważnie przyglądać. Czy to możliwe, że osoba, którą zna tyle lat, jest do tego stopnia krótkowzroczna? Że nie widzi takiej zmiany?

– Zgoliłem brodę! – krzyknął wreszcie.

Rzeczywiście. Dopiero teraz zauważyłam, że nie ma brody. Długiej, czarnej brody i wąsów, które nosił latami. I nie bardzo mógł uwierzyć, kiedy tłumaczyłam mu, że należę do rzadkiej grupy ludzi, którzy nie widzą szczegółów twarzy takich jak wąsy, broda, a nawet okulary. Prawdę mówiąc, jego brody też nie widziałam przez te wszystkie lata. To pewien rodzaj dysfunkcji, czasem uciążliwy, ale też pozwalający na inny kąt patrzenia.

W związku z czym to piszę? W związku z Eurowizją i występem Conchity Wurst, który wzbudził takie emocje. Otóż ja naprawdę nie widzę brody ani wąsów. Z całym spokojem obejrzałam więc sobie występ szczupłej brunetki.

Bardzo był tradycyjny. Estetyka piosenkarki raczej operetkowa. Rzęsy jak firany, a gest wystudiowany, bez żadnej spontaniczności. Brunetka miała widoczne kłopoty z prawą ręką, która zawisała niepewnie, zanim strzeliła w górę w manierze starej rewii. Na początku głos był zbłąkany, zdecydowanie za cichy. Potem zaczął się rozwijać, ale z dużym wsparciem mikrofonu.

Czy w tym głosie jest coś, co zatrzymałoby mnie na przykład przy odbiorniku radiowym? Czy tam są takie wibracje, które pozostaną we mnie, kiedy piosenka ucichnie? Czy będzie tak jak na przykład z Whitney Houston i „I Will Always Love You"? Niczego takiego nie usłyszałam.

Estetyka królewny z filmu Disneya, marzenia Barbie spotkały się z zadziwiającym entuzjazmem

Co jednak zaskakujące, na widok tej przeciętnie śpiewającej brunetki tłum oszalał. Jej kiczowate zachowania, estetyka królewny z filmu Disneya, marzenia Barbie spotkały się z zadziwiającym entuzjazmem. Mało tego. Królewna w złotej sukni ten festiwal wygrała, co oznacza, że jest uosobieniem współczesnej estetyki. A to by oznaczało, że estetycznie wróciliśmy do lat 80. w ZSRR, gdzie na salach estradowych kicz mieszał się z poczuciem potęgi.

Dowiedziałam się też, że tą piosenką wykonawczyni zawalczyła o to, żeby świat pozwolił jej być sobą. Prawdę mówiąc, zza rzęs i makijażu nie bardzo było widać, jaka jest ta osoba, ale kicz sam w sobie istnieje z pełnym przyzwoleniem od wieków.

Chodzi też o to, żeby było więcej tolerancji dla takich jak ona. Ale jak to więcej...? Skąd ta tragedia, skoro tłum oszalał, a Europa ją nagrodziła? Kobieto! Nie jesteś prześladowana! Świat pozwala ci być sobą już od 1958 roku, kiedy zadebiutowała na rynku lalka Barbie. Jak się okazuje, chodzi o to, żeby każdy był sobą i wyrażał się tak, jak chce. Temu właśnie dała poparcie publiczność i świat. OK.

Tylko tak się zastanawiam... Może się przygotować na kolejną Eurowizję? Też śpiewam przeciętnie. I też bardzo, bardzo chcę, żeby świat mnie zaakceptował taką, jaka jestem. I moje nieoczywiste poglądy, i moje nieuczesane uczesanie, i niepomalowane paznokcie, i cichą miłość do mężczyzny, i niechęć do hałasu, i strach przed infantylną kiczowatą cywilizacją. Ja na przykład zaczytuję się w opisach przyrody z okresu romantyzmu. Ale nie czuję zrozumienia i tolerancji dla mojego gustu i emocji. Wstydzę się wziąć „Pana Tadeusza" do większych skupisk ludzi i na przykład przekonać ich do kunsztu tych opisów. Spotykam się z nietolerancją i osamotnieniem.

Boska Conchito, jestem z tobą i liczę na ciebie. Na twoją pomoc w walce o tolerancję. Bo co byś powiedziała na to, że czyjeś poglądy nazywa się nienawiścią? Co byś powiedziała na to, że krytykę środowiska porównuje się do masowej zbrodni? Boska Conchito, nawet jeśli zgolisz brodę, to tego nie zauważę, ale zapraszam cię na kawę. Pogadamy sobie o wolności wypowiedzi, o prawie do bycia sobą. Może powstanie całkiem nowa piosenka.

Kiedyś umówiłam się na kawę z moim wieloletnim przyjacielem. Spóźnił się trochę, potem usiadł naprzeciw mnie z dziwnym uśmiechem. Siedział tak w milczeniu jakiś czas, coraz bardziej zdziwiony. To było trochę tak, jakby mi przyniósł jakiś prezent, którego nie zauważam.

– No co? – spytał.

Pozostało 93% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał