Księga wojny - fragment książki Roberta Spencera

W karierze Mahometa od samego początku pojawiały się bitwy i rozlew krwi. ?Nie powinno więc dziwić, że święta księga, którą prorok islamu przekazał światu, czyli Koran, również pełna jest przemocy i nieprzejednanej chęci walki ?– pisze autor „Niepoprawnego politycznie przewodnika po islamie i krucjatach", który ukazuje się nakładem wydawnictwa Fronda.

Aktualizacja: 26.10.2014 18:50 Publikacja: 26.10.2014 14:07

Księga wojny - fragment książki Roberta Spencera

Foto: youtube

W Koranie znajdziemy ponad 100 wersetów, w których wyraźnie zachęca się muzułmanów do prowadzenia dżihadu przeciwko niewiernym. „O Proroku! Walcz przeciwko niewiernym i przeciwko obłudnikom i bądź dla nich surowy! Ich miejscem schronienia będzie Gehenna. Jakże nieszczęsne to miejsce przybycia!" (Koran 9:73). „Podejmij staranie" to w języku arabskim jahidi – czasownik utworzony od rzeczownika jihad. Takie staranie miałoby być podjęte na polu bitwy: „Kiedy więc spotkacie tych, którzy nie wierzą, to uderzcie ich mieczem po szyi; a kiedy ich całkiem rozbijecie, to mocno zaciśnijcie na nich pęta" (Koran 47:4). To polecenie powtarza się kilkakrotnie: „O wy, którzy wierzycie! Zwalczajcie tych spośród niewiernych, którzy są blisko was. Niech się spotkają z waszą surowością. I wiedzcie, że Bóg jest z bogobojnymi!" (Koran 9:123–124).

Wojnę taką należy prowadzić zarówno z tymi, którzy odrzucają islam, jak i z tymi, którzy utrzymują, że są muzułmanami, ale nie przestrzegają wszystkich nakazów swej wiary (Koran 9:73). Wojna miała być jedynie częścią większego duchowego konfliktu między Allahem a Szatanem: „Ci, którzy wierzą, walczą na drodze Boga, a ci, którzy nie wierzą, walczą na drodze Saguta. Walczcie więc z poplecznikami szatana!" (Koran 4:76).

„A kiedy miną święte miesiące, wtedy zabijajcie bałwochwalców tam, gdzie ich znajdziecie; chwytajcie ich, oblegajcie i przygotowujcie dla nich wszelkie zasadzki! Ale jeśli oni się nawrócą i będą odprawiać modlitwę, i dawać jałmużnę, to dajcie im wolną drogę. Zaprawdę, Bóg jest przebaczający, litościwy!" (Koran 9:5). „Jałmużna" w tym wersecie to zakat, jeden z pięciu filarów islamu, który oznacza płacenie dziesięciny. Zatem sens tego wersetu w skrócie brzmi tak: jeśli „bałwochwalcy" staną się muzułmanami, dajcie im spokój.

Żydów i chrześcijan należało zwalczać na równi z „bałwochwalcami": „Zwalczajcie tych, którzy nie wierzą w Boga i w Dzień Ostatni, którzy nie zakazują tego, co zakazał Bóg i Jego Posłaniec, i nie poddają się religii prawdy – spośród tych, którym została dana Księga – dopóki oni nie zapłacą daniny własną ręką i nie zostaną upokorzeni" (Koran 9:29). Danina, o której mowa, to dżizja, czyli podatek, który nakładano na niewiernych.

Dżihad jest najważniejszym obowiązkiem muzułmanina: „Czyż wy uważacie, że ten, kto napoi pielgrzyma i odwiedzi święty Meczet, podobny jest temu, kto uwierzył w Boga i w Dzień Ostatni i walczył na drodze Boga [jihad fi sabil Allah]? Oni nie są równi przed Bogiem. Bóg nie prowadzi drogą prostą ludzi niesprawiedliwych. Ci, którzy uwierzyli, ci, którzy wywędrowali wspólnie, ci, którzy walczyli na drodze Boga [jihad fi sabil Allah] swoim majątkiem i swoimi duszami, będą mieli najwyższy stopień u Boga – oni są tymi, którzy osiągnęli sukces!" (Koran 9:19–20). W teologii religii muzułmanów jihad fi sabil Allah odnosi się w szczególności do walki z bronią w ręku na rzecz islamu. Raj czeka na tych, którzy „zabijają i są zabijani" za Allaha: „Zaprawdę, Bóg kupił u wiernych ich dusze i ich majątki, w zamian za co otrzymają Ogród. Oni walczą na drodze Boga i zabijają, i są zabijani, zgodnie z Jego prawdziwą obietnicą" (Koran 9:111).

Można podjąć próbę nadania tym wersetom sensu duchowego, ale z historycznego punktu widzenia nie ulega wątpliwości, że Mahomet miał na myśli ich dosłowne znaczenie.

Politpoprawne wersety

Zaraz: czyż Koran w istocie nie uczy tolerancji i pokoju? Jasne, co jakiś czas zdarzy się kilka nieładnych wersetów, ale jest też wiele fragmentów, w których wychwala się braterstwo ludzi, równość i godność, nieprawdaż?

Otóż nie. Jeśli w ogóle można stwierdzić, że Koran mówi o tolerancji czy pokojowej koegzystencji, to jedynie w formie rad dla wiernych, by odsunęli się od niewiernych, skoro ci chcą mimo wszystko błądzić: „Powiedz: »O wy – niewierni! Ja nie czczę tego, co wy czcicie, ani wy nie jesteście czcicielami tego, co ja czczę. Ja nie jestem czcicielem tego, co wy czcicie, ani wy nie jesteście czcicielami tego, co ja czczę. Wy macie waszą religię, a ja mam moją religię«" (Koran 109:1–6). Oczywiście niewiernych zostawia się w spokoju po to, by mógł się nimi zająć Allah: „Znoś cierpliwie to, co oni mówią! Uciekaj od nich ucieczką piękną! Pozostaw Mnie z tymi, którzy uznają, że to kłamstwo, którzy znajdują się w dobrobycie! I daj im nieco zwłoki!" (Koran 73:10–11).

Nade wszystko żaden muzułmanin nie powinien zmuszać nikogo do przyjęcia islamu: „Nie ma przymusu w religii! Prawość wyróżniła się od nieprawości. I ten, kto odrzuca fałszywe bóstwa, a wierzy w Boga, uchwycił za najpewniejszy uchwyt, niemający żadnego pęknięcia" (Koran 2:256). Czy jest to jednak tolerancja w rozumieniu współczesnej cywilizacji Zachodu? Mogłaby ją zacząć przypominać, gdyby na tym kończyły się słowa Koranu na ten temat. Tak jednak nie jest.

Apologeci islamu gotowi są też przyznać, że święta księga radzi wiernym, aby się bronili, jednak argumentowaliby, że jest to idea bliska katolickiej koncepcji wojny sprawiedliwej. W Koranie znajdziemy argumenty na poparcie takiego poglądu: „Zwalczajcie na drodze Boga tych, którzy was zwalczają, lecz nie bądźcie najeźdźcami. Zaprawdę, Bóg nie miłuje najeźdźców!" (Koran 2:190).

W myśl zacytowanego wersetu muzułmanie nie powinni zatem wszczynać konfliktów z niewiernymi. Kiedy jednak już dojdzie do waśni, winni zaangażować się w nią z całą energią: „I zabijajcie ich, gdziekolwiek ich spotkacie, i wypędzajcie ich, skąd oni was wypędzili! – Prześladowanie jest gorsze niż zabicie. – I nie zwalczajcie ich przy świętym Meczecie, dopóki oni nie będą was tam zwalczać. Gdziekolwiek oni będą walczyć przeciw wam, zabijajcie ich! – Taka jest odpłata niewiernym! – Ale jeśli oni się powstrzymają... – zaprawdę, Bóg jest przebaczający, litościwy!" (Koran 2:191–192). A jak się ta wojna zakończy? „I zwalczajcie ich, aż ustanie prześladowanie i religia należeć będzie do Boga" (Koran 2:193). Wynikałoby z tego, że wojna ma się toczyć, dopóki na całym świecie nie zapanuje islam – wtedy „religia należeć będzie do Boga" – lub hegemonia prawa islamu.

Co zatem z interpretacją dżihadu jako wojny obronnej? Południowoafrykański mufti Ebrahim Desai przedstawił swoją wykładnię, odpowiadając na pytanie w wywiadzie dla „Islam Q & A Online". „Czy mamy atakować nawet tych innowierców, którzy nie robią nic [sic!], czego islam zabrania, tylko dlatego, że musimy propagować wiarę muzułmańską?" – spytał prowadzący.

Desai odparł na to: „Musisz zrozumieć, że jako muzułmanie wierzymy ponad wszelką wątpliwość, że ktoś, kto nie wierzy w Allaha tak, jak sam Bóg tego wymaga, jest niewierny i skazany na wieczność w piekle. Zatem jednym z podstawowych obowiązków muzułmańskiego przywódcy jest szerzenie islamu na całym świecie, gdyż tym sposobem ratujemy ludzi od wiecznego potępienia. Zatem znaczenie fragmentu z »Tafsir Uthmani« [komentarza do Koranu] jest takie, że jeśli jakiś kraj nie zezwala na szerzenie islamu we właściwy sposób wśród swoich mieszkańców lub też utrudnia takie szerzenie wiary, to muzułmański przywódca ma prawo rozpocząć przeciwko takiemu krajowi dżihad, aby przesłanie islamu mogło dotrzeć do mieszkańców tego kraju, tym samym ratując ich od ognia piekielnego. Gdyby kafir [niewierni] pozwolili nam spokojnie szerzyć islam, nie prowadzilibyśmy z nimi dżihadu".

Innymi słowy, jeśli wygląda na to, że jakiś kraj utrudnia szerzenie islamu, muzułmanie mają obowiązek wypowiedzieć mu wojnę. Byłaby to, rzecz jasna, wojna obronna, bo doprowadziłyby do niej wspomniane utrudnienia. To przykład na to, jak elastyczna i w gruncie rzeczy pozbawiona głębszego znaczenia jest koncepcja walki w samoobronie. Co niby stanowi prowokację do wszczęcia takiej wojny? Czy strona, która się broni, musi czekać, aż wróg uderzy pierwszy? Na takie pytania próżno szukać jednoznacznej odpowiedzi w prawie islamskim, a przez to można zinterpretować właściwie każdą walkę jako podjętą w obronie własnej, nie naruszając przy tym kanonu tego prawa. Tym samym jednak tracą jakiekolwiek znaczenie zapewnienia, że dżihad może być prowadzony jedynie jako wojna obronna.

Mekka, Medyna ?i zaprzeczenie

Co więcej, ostatnia wzmianka na temat dżihadu w Koranie nie ma nic wspólnego z obroną – wręcz przeciwnie, jest ofensywna. Sury w świętej księdze nie są ułożone w porządku chronologicznym, lecz według długości. Teologia islamska dzieli jednak Koran na sury mekkańskie i medyńskie. Sury mekkańskie pochodzą z pierwszego okresu kariery Mahometa jako proroka, kiedy to nawoływał mieszkańców Mekki do przyjęcia islamu. Później, gdy uciekł do Medyny, jego pozycja się umocniła. Sury medyńskie są mniej poetyckie i dłuższe niż wersety z czasów Mekki; pojawia się w nich też więcej treści związanych z prawem oraz rytuałami, a ponadto, rzecz jasna, wezwania do dżihadu przeciwko niewiernym. Względnie tolerancyjne fragmenty, o których mowa była powyżej, pochodzą z okresu mekkańskiego, zaś te, w których jest więcej przemocy, a mniej tolerancji, dotyczą w głównej mierze czasu pobytu proroka w Medynie.

Dlaczego ma to znaczenie? Z powodu islamskiej doktryny zniesienia lub odwołania (naskh). W myśl tej koncepcji Allah może odwołać lub zmienić to, co wcześniej przekazał muzułmanom: „Kiedy znosimy jakiś znak albo skazujemy go na zapomnienie, przynosimy lepszy od niego lub jemu podobny. Czyż ty nie wiesz, że Bóg jest nad każdą rzeczą wszechwładny?!" (Koran 2:106). Zgodnie z tą teorią pełne przemocy wersety dziewiątej sury, w tym również „werset miecza" (9:5), znoszą bardziej pokojowe w wymowie fragmenty, ponieważ Mahomet otrzymał je później: w rzeczywistości większość muzułmańskich autorytetów jest zdania, że dziewiąta sura została przekazana jako ostatnia. W związku z tym niektórzy teolodzy islamscy twierdzą, że „werset miecza" znosi aż 124 bardziej tolerancyjne i pokojowe wersety Koranu.

„Tafsir al-Jalalayn", komentarz do Koranu sformułowany przez cieszących się szacunkiem dwóch imamów: żyjącego na przełomie XIV i XV wieku Jalala al-Din Muhammada ibn Ahmada al-Mahalliego oraz o wiek późniejszego Jalala al-Din 'Abd al-Rahmana ibn Abi Bakra al-Suyutiego, głosi, że dziewiąta sura „została zesłana, kiedy bezpieczeństwo rozpędzono mieczem". Kolejny popularny i szanowany komentator Koranu Isma'il bin 'Amr bin Kathir al Dimashqi, znany szerzej jako Ibn Kathir, mówi, że sura 9:5 „zniosła każde porozumienie i rozejm pomiędzy Prorokiem a wszelkimi bałwochwalcami, każdy traktat i wszystkie ich warunki. (...) Żaden bałwochwalca nie może się już powoływać na traktaty czy obietnice bezpieczeństwa, od momentu gdy została ujawniona Sura Bara'ah [dziewiąta sura]". Ibn Juzayy (zm. 1340), inny komentator Koranu, którego prace są wciąż czytane w świecie islamskim, zgadza się z tym – według niego celem „wersetu miecza" jest „zniesienie każdego rozejmu wspomnianego wcześniej w Koranie".

Ibn Kathir wypowiada się jednoznacznie na ten temat w swym komentarzu do innego „tolerancyjnego wersetu": „I jeszcze powiedział Posłaniec: »O Panie mój! Tamci – to są ludzie, którzy nie wierzą!«. Jednak przebacz im i powiedz: »Pokój!«. Potem oni się dowiedzą!" (Koran 43:88–89). Ibn Kathir wyjaśnia: „»Powiedz Salam« (pokój!) oznacza »nie odpowiadaj im w ten sam zły sposób, w jaki się do ciebie zwracają, lecz spróbuj zmiękczyć ich serca i przebaczyć im słowem i uczynkiem«". Nie jest to jednak koniec cytatu. Dalej Ibn Kathir odnosi się do ostatniej jego części: „»Potem oni się dowiedzą«. Jest to ostrzeżenie dla nich od Allaha. Jego kara, która jest nieunikniona, ich dosięgnie, a Jego religia i Jego słowo zwyciężą. Później zalecono dżihad i walkę, aż wreszcie ludzie zaczną tłumnie przyjmować religię Allaha, a islam rozprzestrzeni się na wschodzie i na zachodzie". Ten cel nie został jeszcze osiągnięty.

Jak widać, obowiązek walki z niewiernymi, dopóki nie staną się muzułmanami lub nie zapłacą dżizji – specjalnego podatku dla innowierców – w myśl prawa islamskiego, czyli „własną ręką" (Koran 9:29), jest ostatnią wzmianką w Koranie na temat dżihadu. Dominująca tradycja islamska interpretuje ten fakt jako stały rozkaz Allaha dla ludzkości: islamska umma (społeczność) musi trwać w stanie ciągłej wojny z innowiercami, którą mogą przerywać jedynie tymczasowe porozumienia.

Niektórzy islamscy teolodzy próbują współcześnie tworzyć alternatywne wizje religii oparte na innym rozumieniu koncepcji zniesienia. Ich wysiłki jednak nie spotkały się jak dotąd z wielkim zainteresowaniem czy wsparciem ze strony muzułmanów na całym świecie – przede wszystkim dlatego, że zaprzeczają interpretacjom, które od wieków uznawane były za dominujące.

Pismo Święte ?na cenzurowanym

A może w Biblii jest podobnie? Apologeci islamu oraz ich niemuzułmańscy sprzymierzeńcy próbują w tej kwestii postawić znak równości pomiędzy islamem a chrześcijaństwem: „Muzułmanie stosują przemoc? Chrześcijanie też. Muzułmanie prowadzą dżihad? A pamiętacie wyprawy krzyżowe? Koran nawołuje do walki? Z Biblii też dałoby się powybierać co lepsze kawałki, w których mowa o przemocy". Takie elementy można znaleźć we wszystkich tradycjach religijnych – tak przynajmniej nam się powtarza. Każda religia w takim samym stopniu zachęca swoich wyznawców do stosowania przemocy.

Czy tak jest naprawdę? Niektórzy islamscy apologeci oraz niemuzułmańscy zwolennicy moralnej równości twierdzą, że nawet w Nowym Testamencie znaleźć można fragmenty, które zachęcają wiernych do przemocy. Przy tej okazji najczęściej wskazuje się dwa cytaty:

„Powiadam wam: Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach" (Łk 19:26–27). Oczywiście błąd w założeniach polega na tym, że są to słowa wypowiedziane przez pewnego króla w przypowieści; nie jest to zalecenie Jezusa dla Jego wyznawców. Takie subtelne niuanse niestety często umykają w epoce współczesnej komunikacji.

Drugi cytat to pamiętne przesłanie Jezusa: „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową" (Mt 10:34–35). Gdyby ten fragment faktycznie nawoływał do dosłownej przemocy, zanosiłoby się na dżihad wewnątrz rodziny. Jednak zrównywanie go z wersetami w Koranie na temat dżihadu, których jest ponad sto, byłoby jałowe. Biorąc pod uwagę całkowicie pokojowe przesłanie Jezusa, miecz jest tu li tylko przenośnią. Dosłowna interpretacja tego tekstu to brak zrozumienia intencji Jezusa, który w przeciwieństwie do Mahometa nie brał nigdy udziału w konfliktach zbrojnych. Być może islamscy apologeci zdają sobie sprawę z tego, że argumenty wzięte z Nowego Testamentu są absurdalne, bo zdecydowanie częściej powołują się na fragmenty ze Starego Testamentu. Owszem, tam padają ciężkie słowa: „Gdy Pan, Bóg twój, wprowadzi cię do ziemi, do której idziesz, aby ją posiąść, usunie liczne narody przed tobą: Chetytów, Girgaszytów, Amorytów, Kananejczyków, Peryzzytów, Chiwwitów i Jebusytów: siedem narodów liczniejszych i potężniejszych od ciebie. Pan, Bóg twój, odda je tobie, a ty je wytępisz, obłożysz je klątwą, nie zawrzesz z nimi przymierza i nie okażesz im litości" (Pwt 7:1–2). Albo: „Zabijecie więc spośród dzieci wszystkich chłopców, a spośród kobiet te, które już obcowały z mężczyzną. Jedynie wszystkie dziewczęta, które jeszcze nie obcowały z mężczyzną, zostawicie dla siebie przy życiu" (Lb 31:17–18).

Mocne, prawda? Tak samo koszmarne jak: „zabijajcie bałwochwalców tam, gdzie ich znajdziecie" (Koran 9:5), albo: „Kiedy więc spotkacie tych, którzy nie wierzą, to uderzcie ich mieczem po szyi; a kiedy ich całkiem rozbijecie, to mocno zaciśnijcie na nich pęta" (Koran 47:4), i tym podobne.

Otóż nie. Te fragmenty z Biblii nie mają zastosowania do nikogo, kto nie jest Chetytą, Girgaszytą, Amorytą, Kananejczykiem, Peryzzytą, Chiwwitą czy Jebusytą. Koran zaś wzywa do walki z niewiernymi, nie określając ich nigdzie dokładniej. Interpretując tekst dosłownie, dojdziemy do wniosku, że Koran nakazuje walkę z niewiernymi wszędzie i w każdym momencie, bez końca. Stary Testament zaś podaje, jakie przykazanie od Boga dostali Izraelici – mieli walczyć ze ściśle określonymi plemionami. Oczywiście współcześnie i tak odbierzemy to jako okrucieństwo, ale różnica jest znaczna. To ona właśnie jest jednym z powodów, dla których chrześcijanie i żydzi nie tworzyli na świecie organizacji terrorystycznych, które posługiwałyby się cytatami z Pisma Świętego, by w ten sposób usprawiedliwić zabijanie ludności cywilnej.

Zupełnie inaczej sprawa się ma z Osamą bin Ladenem, który był najbardziej widocznym reprezentantem siatki terrorystycznej rozciągającej się od Indonezji po Nigerię, po Europę Zachodnią i obie Ameryki – i sumiennie cytował Koran: w pochodzącej z 1996 roku „Deklaracji wojny przeciw Amerykanom, którzy zajęli teren dwóch świętych miejsc", przytoczył aż sześć sur oraz, rzecz jasna, osławiony „werset miecza" (czyli surę 9:5). W roku 2003, w pierwszym dniu muzułmańskiego święta Eid al-Adha, czyli Ofiarowania, rozpoczął kazanie słowami: „Chwała niech będzie Bogu, który przekazał werset miecza swemu słudze i posłańcowi [prorokowi Mahometowi], aby w ten sposób ukazać prawdę i wypędzić fałsz".

Sposób, w jaki Osama wykorzystywał te i inne fragmenty Koranu w swoich wypowiedziach, jest spójny z tradycyjnym islamskim rozumieniem świętej księgi. Kiedy współcześni żydzi i chrześcijanie czytają swoje Pismo Święte, nie interpretują przytoczonych wyżej cytatów jako wezwania do walki z niewiernymi. W ciągu stuleci tradycja interpretacji Biblii odeszła od dosłownego rozumienia tych ustępów. W islamie zaś nie ma porównywalnej tradycji interpretacji Koranu. A fragmenty dotyczące dżihadu wcale nie są martwym przepisem. W Arabii Saudyjskiej, Pakistanie i gdzie indziej grupy terrorystyczne najchętniej rekrutują nowych członków w szkołach islamskiego prawoznawstwa: tam studenci uczą się, że muszą prowadzić świętą wojnę.

Autor jest amerykańskim religioznawcą, od lat piszącym o zagrożeniach dla świata ze strony radykalnych wyznawców islamu. Dwie z jego dwunastu książek znalazły się na liście bestsellerów, kilka zostało zakazanych w Pakistanie i innych państwach islamskich. Od 10 lat prowadzi blog "Jihad Watch". W czerwcu ub. roku nie wpuszczono go do Wielkiej Brytanii za „głoszenie poglądów antymuzułmańskich"

W Koranie znajdziemy ponad 100 wersetów, w których wyraźnie zachęca się muzułmanów do prowadzenia dżihadu przeciwko niewiernym. „O Proroku! Walcz przeciwko niewiernym i przeciwko obłudnikom i bądź dla nich surowy! Ich miejscem schronienia będzie Gehenna. Jakże nieszczęsne to miejsce przybycia!" (Koran 9:73). „Podejmij staranie" to w języku arabskim jahidi – czasownik utworzony od rzeczownika jihad. Takie staranie miałoby być podjęte na polu bitwy: „Kiedy więc spotkacie tych, którzy nie wierzą, to uderzcie ich mieczem po szyi; a kiedy ich całkiem rozbijecie, to mocno zaciśnijcie na nich pęta" (Koran 47:4). To polecenie powtarza się kilkakrotnie: „O wy, którzy wierzycie! Zwalczajcie tych spośród niewiernych, którzy są blisko was. Niech się spotkają z waszą surowością. I wiedzcie, że Bóg jest z bogobojnymi!" (Koran 9:123–124).

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Plus Minus
„Przyszłość”: Korporacyjny koniec świata
Plus Minus
„Pilo and the Holobook”: Pokojowa eksploracja kosmosu
Plus Minus
„Dlaczego umieramy”: Spacer po nowoczesnej biologii
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Małgorzata Gralińska: Seriali nie oglądam
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Plus Minus
„Tysiąc ciosów”: Tysiąc schematów frajdy
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne