Drzwi na klatkę schodową były zamknięte, więc wcisnął na klawiaturze domofonu numer swojego mieszkania: 26. Nim zdążył się przedstawić, już usłyszał: – Paszoł won. Niczego nie daję, sam mam za mało i nie chcę żadnych ulotek.
Chciał zadzwonić, ale budki telefonicznej na rogu Świętokrzyskiej i Emilii Plater nie było. Dobrze, że Emilia Plater została. Patrzy Kazio, a ludzie chodzą po ulicy i gadają do siebie. Przygląda się bliżej – każdy ma przy uchu słuchawkę. Złapał więc jakiegoś chłopaczka za klapy i mówi: – Dzwoń pod numer 210 06, a jak się zgłosi centrala MON, poproś wewnętrzny 33 572. Chłopaczek dzwoni, a tam cisza, a potem głos: – Nie ma takiego numeru.
Kazio uznał, że Ministerstwo Obrony Narodowej zostało zlikwidowane albo przeniesione do Moskwy. Pyta więc chłopaczka, czy trolejbusem nr 53 dojedzie na Legię jak zwykle z Jasnej. – A co to jest trolejbus? – pyta dzieciak. Postanowił pójść pieszo. Coś go tknęło na rogu aleji Jerozolimskich i Nowego Światu. Zobaczył palmę, jaka rosła w jego ogródku w San Diego, uznał więc, że klimat w Warszawie się ocieplił. Ale reklam znanych z USA na Domu Partii się nie spodziewał. Uspokoił się nieco koło sejmu, widząc płoty i szlabany. Pomyślał, że Edward Gierek jednak postawił na swoim.
Zamiast starego stadionu zobaczył na Łazienkowskiej budynek jak marzenie. Nie wiedział, którymi drzwiami wejść. Żołnierz na dyżurce przy bramie zniknął. Brama też. Miejsce starszego pana z opaską z napisem PORZĄDKOWY na rękawie zajął łysy kulturysta w czarnym mundurze. – Był pan umówiony? – spytał. – Nie, ja tu kiedyś pracowałem – odparł coraz mniej pewny siebie Kazio. – Panie, pan wie, ilu tu kiedyś pracowało? Nie ma pana na liście, do widzenia – powiedział łysy. – A może jest pan Bolek – nie dawał za wygraną Kazik. – Nie znam żadnego pana Bolka. – Ale ja chciałem tylko zobaczyć trening. – Panie, jakby tak każdy chciał oglądać trening, to nikt by nie przyszedł na mecz. Mecz jest jutro, zapraszamy – łysy zakończył rozmowę i zatrzasnął szklane drzwi wartowni.
Kazio uznał, że to dobry pomysł. Nazajutrz ustawił się w kolejce do kasy. Pani poprosiła o kartę kibica. Nie zrozumiał pytania. – To najpierw musi pan sobie wyrobić. Trzeba przyjść w tygodniu z dowodem osobistym. – To nie każdy może wejść na stadion? – zdziwił się Kazio. – Każdy, ale z kartą.