Zdarzają się na rynku bestsellery wykreowane nie siłą marketingu, lecz przez samych czytelników mocą „szeptanki", jak to się kiedyś mówiło. Tytuł przekazywany jest z ust do ust, znajomi znajomym, a dziś nawet nie zawsze znajomym, bo sporą rolę odgrywają portale społecznościowe i różne fora internetowe. Nazywam te bestsellery oddolnymi, bo osiągają sukces niejako obok działań wydawcy, niespodziewającego się aż tak wysokiej sprzedaży.
O czym mowa? W ostatnich miesiącach choćby o książce Małgorzaty Halber „Najgorszy człowiek na świecie". Oczywiście nie jest to przypadek jedyny, choć z pewnych względów bardzo pouczający. To będzie jeden z największych bestsellerów roku, a na czołówkach list sprzedaży utrzymuje się od wielu miesięcy. Choć w sumie nie ma żadnego racjonalnego powodu, aby tak było. Książka jest napisana bardzo przeciętnie, by nie powiedzieć słabo, suspensu nie ma żadnego, a momentami wydaje się dość pretensjonalna. Cóż z tego, skoro autorka trafiła w temat. A jest nim kobiecy alkoholizm, ale nie ten znany z policyjnych kronik, gdzie konkubent dźgnął nożem konkubinę. Chodzi raczej o picie „lifestyle'owe", młodych kobiet z klasy średniej, eleganckich, inteligentnych, odnoszących sukcesy, ale jednocześnie pogubionych.