Plus Minus: Liderzy nowo powstającej partii NowoczesnaPL otwarcie mówią o konieczności przywrócenia wolności gospodarczej. Czy w Polsce potrzebna jest wolnorynkowa siła polityczna, która będzie walczyła o dobro przedsiębiorców?
Przedsiębiorcy są grupą, która nigdy nie doczekała się uczciwej reprezentacji w parlamencie; nikt nigdy nie zawalczył o ich interesy. Tyle że z naszych badań wynika, iż oni wcale nie chcą, by politycy o nich zabiegali – pragną mieć po prostu święty spokój od opresji państwowej. I to nie tylko od opresji aparatu skarbowego; chcą, by państwo przestało rzucać im na każdym kroku kłody pod nogi. Niestety, politycy nie rozumieją, czym jest przedsiębiorczość. Symbolem tego niezrozumienia jest premier, który idzie na giełdę, by mówić o przedsiębiorczości. A powinien iść na bazar czy na targowisko, gdzie pracują miliony drobnych polskich przedsiębiorców, a nie jacyś prezesi korporacji.
Wizja kapitalizmu, jaką mają w głowach Polacy, to jednak pochwała wielkich korporacji, a nie żadnych drobnych przedsiębiorców. Tymczasem socjolodzy i politolodzy jak mantrę powtarzają, że żadna wolnorynkowa partia nie ma szans przebić się na naszej scenie politycznej, bo w Polsce nie ma klasy średniej.
Nasze elity próbują zaczarować rzeczywistość i chcą odtworzyć społeczeństwo klasowe. Wymyślają nowe kategorie dla proletariatu, aby tylko powtórzyć schematy znane z XIX-wiecznego socjalizmu. Politycy próbują antagonizować obywateli, kategoryzują ich na pracowników, pracodawców, wyzyskiwanych i wyzyskiwaczy. Ale dzisiaj każdy jest aktywny gospodarczo, niezależnie od tego, jaki ma status społeczny; status już nie jest ważny. Nasza elita myśli kategoriami sprzed dwóch wieków, ale prawda jest taka, że dzisiejsi mali przedsiębiorcy mają znacznie gorszą pozycję niż urzędnicy administracyjni czy w ogóle pracownicy na etacie. To oni są proletariatem XXI wieku, to z nich zdziera się pieniądze, by dawać granty dużym korporacjom. Rasizm ekonomiczny trwa w najlepsze.
Dlaczego?