Czy lekarzowi wolno zabijać?". Takie pytanie padło na corocznym zjeździe saksońskich neurologów w 1922 roku w ramach dyskusji o manifeście „Die Freigabe der Vernichtung lebensunwerten Lebens – ihr Mass und ihre Form" [„Legalizacja likwidacji istot niewartych życia – jej zakres i forma"] opublikowanym przez dwóch uczonych: fryburskiego psychiatrę Alfreda Hochego oraz lipskiego wykładowcę prawa karnego Karla Bindinga. Jeden z uczestniczących w zjeździe lekarzy, tajny radca medyczny (Geheime Medizinalrat) Otto Hösel, zwrócił uwagę na zadziwiającą według niego sprzeczność polegającą na tym, „że ci sami ludzie", którzy występują na rzecz „zniesienia kary śmierci dla przestępców", opowiadają się za „uśmiercaniem idiotów".
Hösel wskazał na pewną korelację, która zarówno po 1933, jak i po 1945 roku popadła w zapomnienie. W latach 20. eutanazję – humanitarną śmierć (Humaner Tod) czy też łagodne wybawienie (Sanfte Erlösung) – propagowali intensywnie ci sami ludzie, którzy opowiadali się przeciwko karze śmierci i za legalizacją aborcji, wspierali walkę o prawa kobiet, potępiane przez większość społeczeństwa samobójstwo definiowali jako indywidualny dobrowolny wybór, chcieli ułatwić rozwody i wprowadzić większą swobodę obyczajową. Często opowiadali się także za sterylizacją niepełnosprawnych – za ich zgodą, z tym że za taką zgodę uważali również przyzwolenie opiekunów prawnych lub urzędowo wyznaczonych kuratorów. W latach 20. niemieccy reformatorzy sfery społecznej bardzo rzadko nawoływali do uśmiercania niepełnosprawnych dzieci, ale za to propagowali prewencję w postaci eugenicznie wskazanych aborcji. Czynili to w imię postępu i szczęścia rozumianego raczej docześnie. Tego typu dyskusje i związane z nimi przemiany hierarchii wartości odbywały się wprawdzie nie tylko w Niemczech, ale nigdzie indziej nie miały tak radykalnych praktycznych konsekwencji.
Sprzeciw Kościoła
Nawet cywilna przedwojenna historia krematoriów, które stały się symbolem narodowosocjalistycznych zbrodni, odzwierciedla ambiwalencję tego postępowego myślenia. Od 1880 roku liberalni i socjaldemokratyczni zwolennicy laicyzmu w kolejnych dużych miastach przez dziesięciolecia wbrew Kościołom chrześcijańskim, a zwłaszcza katolickiemu, wymuszali możliwość dokonywania kremacji zwłok. Równie dwuznacznie wypada postępowe myślenie w odniesieniu do przymusowej sterylizacji około 350 tysięcy ludzi podczas pierwszych siedmiu lat panowania narodowego socjalizmu: właśnie w tych klinikach, których właściciele i pracownicy (z reguły katolicy) skutecznie sprzeciwiali się wówczas dokonywaniu takich zabiegów, w późnych latach istnienia Republiki Federalnej Niemiec ordynatorzy odmawiali dokonywania legalnych od 1974 roku medycznie nieuzasadnionych aborcji.
Między 1939 i 1945 rokiem w imieniu rządu niemieckiego dokonano około 200 tysięcy morderstw nazywanych eutanazją. Opór przeciw temu procederowi był znikomy. Kiedy pojawiały się protesty, ich źródłem nie były zasady obowiązujące w nowoczesnym państwie prawa czy idee laickiego humanizmu, lecz dawno osłabiona wiara, że każdy człowiek ma w sobie obraz i podobieństwo boże – nawet jeżeli jest zniekształcony, zidiociały, niedorozwinięty, wymagający opieki lub ciężko chory.
W jak niewielkim stopniu dzisiejsi Niemcy podzielają postawę, która zrodziła ten sprzeciw, zobaczy każdy, kto przeczyta całe kazanie Clemensa Augusta Grafa von Galen z 3 sierpnia 1941 roku. Biskup Münsteru nie tylko napiętnował w nim mordowanie chorych jako zbrodnię, lecz także przypomniał wiernym o innych powodach, dla których należy odwrócić się od bezbożnego narodowego socjalizmu: „Pamiętajcie o instrukcjach i zapewnieniach zawartych przez Rudolfa Hessa, który tymczasem zniknął, w słynnym opublikowanym we wszystkich gazetach liście otwartym o swobodnych stosunkach płciowych i nieślubnym macierzyństwie. [...] Do jakiego bezwstydu w ubiorze musiała się przyzwyczajać młodzież. To są przygotowania do przyszłej zdrady małżeńskiej! Niszczone jest bowiem poczucie przyzwoitości, mur ochronny cnotliwości". Podobne kazanie przeciwko morderstwom eutanazyjnym wygłosił 2 listopada 1941 roku biskup katolicki Berlina Konrad Graf von Preysing. Ostrzegał, iż tego typu „zabijanie to ciężki grzech, ciężka wina, bez względu na to, czy chodzi o dziecko w łonie matki, czy też o starych, niedołężnych i chorych umysłowo, o tak zwane »istoty niewarte życia«". Zarówno Galen, jak i Preysing czerpali odwagę, pewność i siłę woli z wiary, która przed 1945 rokiem stała się wielu Niemcom obca i która w jeszcze większym stopniu jest im obca dzisiaj.