Ukraina, Niemcy, Polska – czytamy o relacjach tych państw niemal wyłącznie w kontekście dyplomacji. Kultura w czasie trwającej pełnoskalowej wojny w Ukrainie siłą rzeczy musi pozostawać w tle, na trzecim planie. Mimo to jest ona nadal ważna, może być też użyteczna społecznie, działać powoli na społeczeństwo, zmieniając jego świadomość. 17 października 2024 r. Instytut Pileckiego w Berlinie w porozumieniu z ukraińskim Stus Center oraz niemieckim Heinrich-Böll-Stiftung zainaugurował wystawę poświęconą Wasylowi Stusowi, ukraińskiemu poecie, dysydentowi, obrońcy praw człowieka. Ktoś mógłby zapytać: „czemu polska instytucja państwowa organizuje wydarzenie o Ukraińcu w stolicy Niemiec?”. Stus był ofiarą radzieckiej przemocy oraz totalitaryzmów (a ich badaniem zajmuje się instytut) oraz łączył swoim życiem i twórczością Ukrainę, Polskę oraz Niemcy. Z jednej strony zaczytywał się, również w łagrze, niemiecką poezją oraz ją tłumaczył. Z Niemcami łączyła go również nominacja do Literackiej Nagrody Nobla, gdyż do niej kandydaturę Ukraińca zgłosił noblista z 1972 r. pisarz Heinrich Böll. Z drugiej strony ukraiński twórca był polonofilem. W łagrowym dzienniku podczas karnawału Solidarności zapisał: „jestem zachwycony wielkością polskiego ducha i żałuję, że nie jestem Polakiem”.