Sprawa chipów pokazała, że Polska nigdy nie została uznana za część Zachodu

Miejsce na liście krajów drugiej kategorii z ograniczonym dostępem do amerykańskich chipów powinno nam uświadomić, że dla państw z jądra Zachodu nigdy nie będziemy im równi. Pytanie, dokąd nas ta świadomość zaprowadzi.

Publikacja: 24.01.2025 08:10

Sprawa chipów pokazała, że Polska nigdy nie została uznana za część Zachodu

Foto: AdobeStock

„Jednak ta mapka okazała się prawdą!” – pełen zaskoczenia i bólu wpis w mediach społecznościowych, którym znany informatyk prof. Piotr Sankowski skomentował decyzję Waszyngtonu o umieszczeniu Polski wśród państw, które będą miały utrudniony dostęp do najbardziej zaawansowanych, związanych z AI chipów, wiele mówi o tym, w jaki sposób postrzegamy i nas, i świat.

Moim zdaniem – postrzegamy niesłusznie. Zanim jednak powiem dlaczego, zrekapitulujmy bardzo skrótowo, co się właściwie stało. A stało się to, że amerykański Departament Handlu podzielił państwa całego świata na trzy kategorie, od kolorów użytych na obrazującej ów podział popularnej internetowej mapce nazwanych niebieskimi, żółtymi i czerwonymi. Pierwsza to „kluczowi sojusznicy”, przy czym, co znamienne, Biały Dom nie odpowiedział na pytania o kryteria doboru tej grupy. Te kraje będą mogły importować amerykańskie czipy bez ograniczeń. Trzecia grupa – to państwa wrogie, objęte embargiem, i nie jest zaskoczeniem, że są to Chiny, Rosja, Iran i ich trabanci.

Pozostało jeszcze 93% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Sztuczna inteligencja zabierze nam pracę
Plus Minus
„Samotność pól bawełnianych”: Być samotnym jak John Malkovich
Plus Minus
„Fenicki układ”: Filmowe oszustwo
Plus Minus
„Kaori”: Kryminał w świecie robotów
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Plus Minus
„Project Warlock II”: Palec nie schodzi z cyngla