Kobiety i walec historii

1939 rok, Wołyń, łagry na Syberii i powojnie na Ziemiach Zachodnich. Czy trauma może być dziedziczona w kolejnych pokoleniach? – zastanawia się Marta Hermanowicz. Jej powieść „Koniec” to zadziwiający debiut.

Publikacja: 29.03.2024 10:00

Największa atrakcja tej książki, a zarazem wielka sztuka Marty Hermanowicz, polega na tym, że obiema

Największa atrakcja tej książki, a zarazem wielka sztuka Marty Hermanowicz, polega na tym, że obiema bohaterkami „steruje” jakby jedna narratorka-medium

Foto: Marek Straszewski

Znajdą się powody, by „Koniec” Marty Hermanowicz chwilami irytował. Nie wspominając już o tym, że emocjonalnie potrafi przytłoczyć, a językowo skołować. Bo spójrzmy już na inwokację tej 330-stronicowej powieści: „Moje ciało jest ośmioma hektarami czarnoziemu chrobrowiczowskiego, ziemią wołyńską krwią i gównem nawożoną, użyźnianą plwocinami parobka, ale tylko gdy pan nie widział, a potem wysoko trzymającego podgardle proszące się o nóż tak długo, aż wywożony do łagru pan zobaczył”. Niby mocna fraza i dźwięczny, rezonujący język, a jednak trochę jakby imitacja, odpowiedź na rynkową potrzebę silnej narratorki, żeńskiej wersji Szczepana Twardocha, która będzie jak refren powtarzać jeremiady o „pier…j Polsce”.

Pozostało jeszcze 91% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”