Do rozmowy zapraszam Ewę, która ma doktorat z nauk humanistycznych i wykłada na warszawskiej uczelni, oraz jej dwóch nastoletnich synów. Ewa parkuje jeszcze samochód, gdy już siadamy w kawiarni z Markiem i Pawłem (imiona zmienione), dosiada się do nas, kiedy przerzucamy się luźnymi uwagami na temat dojrzałości.
– Za rok, kilkanaście miesięcy synowie zgodnie z prawem będą mogli robić wszystko, czego teraz im nie wolno: pić, palić, posiadać broń. A w tej chwili dostają jedynkę, jeśli w ciągu semestru trzy razy zapomną podręcznika. I ja się zastanawiam, co takiego się zmienia między 16., 17. rokiem życia a osiemnastką, że jednego dnia można kogoś traktować jak brzdąca, którego się strofuje, a następnego już trzeba jak dorosłego – irytuje się Ewa. Za chwilę dodatkowo bezradnie rozłoży ręce, gdy Marek przypomni jej, że pod tym względem akurat nic się nie zmienia: zasada jedynka za trzy nieprzygotowania do lekcji obowiązuje również pełnoletnich.