Ważna konferencja na temat tego, co w sprawie skrzywdzonych małoletnich w Kościele robi sam Kościół, odbyła się kilkanaście dni temu. Wiele słów padło z ust uczestników i pokazano działania instytucji katolickich. To wszystko zostało jednak do pewnego stopnia unieważnione zachowaniem Stolicy Apostolskiej (a konkretniej jej nuncjatury) oraz milczeniem biskupów w sprawie abp. Dzięgi.
Nie twierdzę, że działania omawiane na wspomnianej konferencji się nie liczą. Ale dojmujące milczenie hierarchów (przerwane głosem czterech biskupów pomocniczych, o czym za chwilę) pokazuje, że większość Kościoła ma do krzywd małoletnich stosunek w najlepszym razie obojętny.
Czytaj więcej
Słowa papieża Franciszka, jak zwykle ostatnio, wywołały wśród części katolików skandal.
Skąd tak ostry wniosek? Spójrzmy, jak skrzywdzonych i krzywdzicieli traktuje Watykan. Proces w absolutnie jednoznacznej sprawie abp. Andrzeja Dzięgi toczył się latami, choć nie ma wątpliwości, że już w Sandomierzu duchowny złamał wszystkie możliwe zasady, zarówno kanoniczne, jak i moralne. Zdecydował się bowiem na przesłuchanie 12-latka wykorzystanego seksualnie przez księdza bez udziału rodziców i bez pomocy psychologicznej, a potem zmusił go do podpisania protokołu bez czytania. Na koniec nakazał złożenie przysięgi tajemnicy. To jednak nie koniec historii. Ksiądz pedofil nie został ukarany, jego sprawa nie została w odpowiednim trybie przekazana do Watykanu. Zamiast tego ówczesny biskup Dzięga wysłał tegoż księdza na nową parafię i mianował go kanonikiem kapituły, a na koniec „zagubił” nagranie zeznań chłopca.