Biorąc pod uwagę fakt, że premier właśnie odzyskał – dla obywateli, rzecz jasna – media publiczne, ta wypowiedź trochę mnie zaskakuje wyraźnym asekuranctwem. Jeśli sam premier bardzo by chciał, żeby media publiczne „starały się być naprawdę niezależne od władzy”, to ja tu dostrzegam brak wiary we własną ekipę i jej zdolność do samoograniczania się. Bo przecież to nie media publiczne mają się „starać” być niezależne od władzy, ale władza ma się trzymać od nich z daleka. I to wyłącznie na władzy spoczywa odpowiedzialność za niezależność i uczciwość publicznych mediów – to ona je obsadza ludźmi i to ona kształtuje ich wzajemne relacje.