Wina Mazurka: Lipiec w lutym

Naprawdę warto czasem napić się marnego wina i co jakiś czas owo doświadczenie powtarzać. Tylko wtedy bowiem człowiek w pełni doceni to, co ma w kieliszku.

Publikacja: 27.01.2023 17:00

Wina Mazurka: Lipiec w lutym

Foto: SHUTTERSTOCK

To było dziesięć lat temu. Zabrałem żonę mojej osoby na wyjazd na Węgry – objeżdżałem najlepsze winiarnie, byliśmy podejmowani przez producentów, degustowaliśmy bardzo dobre wina. Zaczęliśmy od Tokaju. Po całym dniu wizyt poszliśmy wieczorem do małej, lokalnej knajpki w znanym wielu Polakom Erdőbénye. Jedzenie było zwyczajne, żadnej historii, za to wina niezwykłe. Czegoś tak podłego nie piłem dawno. Pierwszą butelkę odrzuciłem jako korkową. Przy drugiej zrozumiałem, że to nie korek, po prostu to wino śmierdzi kurzem i ścierką, tak już ma i nic nie poradzisz. Kwasowość wystaje zewsząd, owoc poczujesz, jak dolejesz do kieliszka soku pomarańczowego, słowem rozpacz. „Wiesz, jak to dobrze, że pijemy to wino. Inaczej myślałabym, że wszystkie tokaje smakują tak samo” – spuentowała to żona.

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Zanim nadeszło Zmartwychwstanie
Plus Minus
Bogaci Żydzi do wymiany
Plus Minus
Robert Kwiatkowski: Lewica zdradziła wyborców i członków partii
Plus Minus
Jan Maciejewski: Moje pierwsze ludobójstwo
Plus Minus
Ona i on. Inne geografie. Inne historie