My, Węgrzy, nie jesteśmy rasą zmieszaną i nie zamierzamy być taką rasą” – powiedział ostatnio premier Węgier i wygłosił to zdanie nawet nie u siebie w czystym, jak zakłada, rasowo kraju, ale w Baile Tusnad, najmniejszym miasteczku Transylwanii przyznanej w 1920 r. traktatem pokojowym z Trianon Rumunii.
Przez ostatnie 122 lata Transylwania wchodziła w skład Węgier tylko w okresie 1940–1944, gdy były one sprzymierzeńcem Hitlera. Mimo wszystkich traktatów i umów międzynarodowych są kraje, takie jak Rosja czy Chiny na przykład, które uważają, że do nich powinno należeć to, na co mają ochotę, lub to, czego potrzebują z różnych powodów. Rosja wytoczyła Ukrainie barbarzyńską wojnę i usprawiedliwia ją wieloma pretekstami oraz kłamstwami, ale wiadomo też, że niektórzy ideolodzy Putina od jakiegoś czasu przestrzegali przed ekspansją na wschód, co mogłoby doprowadzić do proporcjonalnego zmniejszenia w Federacji Rosyjskiej liczby „etnicznych Rosjan” czy „etnicznych Słowian”. Świeżą, czystą, białą krew mogła, a nawet powinna była zapewnić ekspansja na zachód, czyli w pierwszym rzędzie przyłączenie Białorusi i Ukrainy.