Nie ma co ukrywać: chyba po raz pierwszy od wybuchu wojny za naszą wschodnią granicą można było ostatnio doznać wrażenia niepokojącego wahnięcia w relacjach Polski z Ukrainą. Rzecz dotyczy stosunku do historii.

Rajd po mediach społecznościowych ujawnia, że gotowi do zwady są na powrót wcale nie tylko rzecznicy interesu rosyjskiego w Polsce (tacy jak poseł Konfederacji Grzegorz Braun) czy wyznawcy specyficznego „realizmu” typu publicysty Łukasza Warzechy. Także ludzie skłonni równocześnie potępiać rosyjską agresję na Ukrainę i rosyjskie zbrodnie na jej ziemiach.