Tomasz P. Terlikowski: Cyryl, pies Putina

Obok Dmitrija Pieskowa i Marii Zacharowej patriarcha Cyryl wyrasta na jednego z naczelnych propagandzistów Władimira Putina. A szczególnie obrzydliwe jest to, że dla promowania zbrodni wykorzystuje religię.

Publikacja: 01.07.2022 17:00

Tomasz P. Terlikowski: Cyryl, pies Putina

Foto: PAP/EPA

Atak rakietowy na centrum handlowe, kolejne ujawnione ciała zamordowanych przez Rosjan, kolejne zbrodnie – tak wygląda bilans minionego tygodnia w wojnie Rosji z Ukrainą. Normalny człowiek widzi w tym dowód zbrodniczych działań Moskwy, brutalnej agresji, której nie da się usprawiedliwić ani z perspektywy moralności świeckiej, ani tym bardziej Ewangelii. To jednak, co oczywiste jest dla zwykłego człowieka, nie jest już takim dla patriarchy Cyryla, który tydzień po tygodniu przechodzi samego siebie w wiernej służbie Władimirowi Putinowi i jego reżimowi.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: Światowa rada przymykania oczu

Przykłady można mnożyć. W ubiegłym tygodniu podczas poświęcenia pewnego soboru patriarcha przekonywał, że Rosja nie ma sobie nic do zarzucenia, a jej przyzwoitość i wysoki poziom moralności mogą być wzorem dla innych krajów. „Rosja ze swoją wiarą, ze swoją filozofią życia, jeśli kto woli, ze swoją absolutną przyzwoitością, jest wyzwaniem dla bardzo znaczącej części potężnego świata” – mówił Cyryl. W tym samym kazaniu patriarcha Moskwy i Wszechrusi zapewniał: „Wszystko, co się teraz dzieje, dzieje się prawidłowo, chociaż nasza droga nie jest łatwa. Mam na myśli nie tylko to, co wewnątrz kraju, ale także to, co dzieje się na zewnętrznych granicach”. I prosił Boga, by rosyjskie „siły duchowe nie zubożały, aby nie było lęków, poczucia niepewności co do naszego rozwoju historycznego”.

Ale to nie wszystko. Cyryl przekonuje też, że rosyjska armia jest najwspanialszym owocem narodu rosyjskiego i że należy jej się wielki szacunek. „Chciałbym wam wszystkim podziękować za to, że broniąc ojczyzny, nie poddawaliście się strachowi przed śmiercią lub ranami i wykonaliście swój wojskowy obowiązek. Wszyscy kłaniamy się nisko przed wami” – podkreślał patriarcha w czasie wizyty w szpitalu wojskowym, gdzie leczeni są rosyjscy żołnierze ranni podczas działań wojennych w Ukrainie.

Przykłady można mnożyć. W ubiegłym tygodniu podczas poświęcenia pewnego soboru patriarcha przekonywał, że Rosja nie ma sobie nic do zarzucenia, a jej przyzwoitość i wysoki poziom moralności mogą być wzorem dla innych krajów.

Podczas tej wizyty patriarcha porównał także żołnierzy do starożytnych ascetów. Dlaczego? Bo i jedni, i drudzy przełamywali siebie i dążyli w górę, ku temu, co doskonałe. Niestety, Cyryl nie wyjaśnił, na czym polegać miałaby owa droga wzwyż rosyjskich żołnierzy, i dlaczego agresja na inne państwo ma być dowodem jakichś szczególnych moralnych zdolności.

Kilka dni później podczas uroczystego złożenia kwiatów w rocznicę wybuchu, jak nazywają to Rosjanie, wielkiej wojny ojczyźnianej, patriarcha mówił o tym, że służba wojskowa powinna się cieszyć i cieszy się w Rosji wielkim szacunkiem. Dlaczego? Bo jest związana z poświęceniem własnego życia dla innych. „Dziś ten szczególny szacunek w pełni odżył” – zapewniał Cyryl, odnosząc się do wysokiego sondażowego wsparcia, jakiego Rosjanie udzielają tej wojnie. „Były czasy zapomnienia, o których nawet nie chcę pamiętać, ale dzisiaj nikt z personelu wojskowego nie wstydzi się munduru, bo Siły Zbrojne cieszą się szacunkiem i zaufaniem ludzi. I niech tak będzie” – powiedział patriarcha. A wszystkie te słowa odnoszą się do armii, o której wiadomo, że popełnia zbrodnie wojenne, że jej przedstawiciele gwałcą kobiety i dzieci, bombardują obiekty cywilne, łamią wszystkie zasady etyki wojskowej i militarnej.

Gdy czyta się takie słowa, trudno nie uznać, że Wielka Brytania, która ostatnio nałożyła sankcje na patriarchę Moskwy i Wszechrusi, podjęła jedyną możliwą decyzję. I naprawdę szkoda, że sprzeciw Węgier uniemożliwił podjęcie podobnej decyzji przez Unię Europejską. Sankcje wobec Cyryla nie miałyby nic wspólnego z ograniczaniem wolności religijnej, bo działalność patriarchy, choć prowadzona w szatach duchownych, jest czysto polityczna. W jednej z powieści Vladimira Volkoffa znajduje się scena, w której prawosławny biskup w czasach sowieckich w rozmowie z nawróconym oficerem NKWD, który chce odejść ze służby w komunistycznych organach i zostać księdzem, zdejmuje riasę i pokazuje, że pod strojem duchownym ma mundur generała. Cyryl całym swoim zachowaniem pokazuje, że w jego przypadku jest podobnie. On nie jest sługą Bożym, jest wiernym psem Putina. I za to powinien ponieść konsekwencje.

Atak rakietowy na centrum handlowe, kolejne ujawnione ciała zamordowanych przez Rosjan, kolejne zbrodnie – tak wygląda bilans minionego tygodnia w wojnie Rosji z Ukrainą. Normalny człowiek widzi w tym dowód zbrodniczych działań Moskwy, brutalnej agresji, której nie da się usprawiedliwić ani z perspektywy moralności świeckiej, ani tym bardziej Ewangelii. To jednak, co oczywiste jest dla zwykłego człowieka, nie jest już takim dla patriarchy Cyryla, który tydzień po tygodniu przechodzi samego siebie w wiernej służbie Władimirowi Putinowi i jego reżimowi.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków
Plus Minus
O.J. Simpson, stworzony dla Ameryki
Plus Minus
Jan Maciejewski: Granica milczenia
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Plus Minus
Upadek kraju cedrów