Chociaż w dawnym Görbersdorfie, czyli w Sokołowsku, opisywanym przez Olgę Tokarczuk w „horrorze przyrodoleczniczym", szaleją w lasach czarownice i w tajemniczych okolicznościach giną mężczyźni, podjąłem ryzyko wyprawy. Było dokładnie tak, jak opisuje noblistka: „Teraz dopiero można było uświadomić sobie, jak niezwykłe jest położenie tej wsi, wjeżdżało się tu bowiem pod wiaduktem kolejowym, przez dość wąski przejazd, w którym ledwie mogą wyminąć się dwa konne wozy; gdyby były one furgonami, jakimi przewozi się w mieście węgiel i inne towary, sprawiłoby to zapewne spory kłopot".