Czy może jest już martwy. Czy broni się Azowstal, ostatnia ukraińska reduta Mariupola, czy został spalony w deszczu moskiewskich bomb i rakiet. „Broni się, ale tylko wczoraj doświadczył 35 rosyjskich ataków" – relacjonują bez emocji serwisy.
Wewnątrz tego monstrualnego ula walczy ponad tysiąc ukraińskich żołnierzy i chroni się kilkuset czy może kilka razy więcej cywilów. Obrońcy jeszcze żyją. Jeszcze odpowiadają ogniem na rosyjskie ataki. Ale przecież kiedyś wyczerpią się zapasy żywności, później amunicji, zabraknie środków sanitarnych. Co wtedy? Skończą jak powstańcy w bunkrze Anielewicza w Warszawie? Czy może zdecydują się poddać oprawcom? Litości przecież nie będzie. Mają tego świadomość. Jednak wciąż walczą bez nadziei na pomoc. Putin im nie odpuści. Nie odpuszczą ruscy generałowie. „Mucha nie może nawet stamtąd wylecieć!" – nakazał Władimir Władimirowicz. Kordon więc się zaciska. Rosjanie boją się wchodzić do gęstej sieci tunelów zakładu. Wypalają go za to ogniem, a ludzi chcą zagłodzić.