Reklama

Tęsknota za Afryką

Jestem Afrykanką z przypadku, nie z urodzenia. Choć więc dusza, serce i umysł są afrykańskie, zdecydowanie biała skóra wyraźnie nie jest" – pisała Alexandra Fuller w swoim głośnym debiucie „Dziś wieczorem nie schodźmy na psy".

Publikacja: 10.06.2016 01:00

Alexandra Fuller, „Wyjedź zanim nadejdą deszcze”, przeł. Dobromiła Jankowska, Czarne, Wołowiec 2016

Alexandra Fuller, „Wyjedź zanim nadejdą deszcze”, przeł. Dobromiła Jankowska, Czarne, Wołowiec 2016

Foto: Plus Minus

Dzięki niemu stała się znana jako pisarka potrafiąca na nowo opowiedzieć o współczesnej Afryce, którą poznała, bo urodziła się w niej i spędziła tu dzieciństwo i młodość. W książce „Rozmowy pod drzewem zapomnienia" bez retuszu i ckliwości sportretowała swoich rodziców, pokazując przede wszystkim ich wielką miłość do Czarnego Lądu. „Fullerowie nie są mięczakami. Nie możesz bez walki opuścić kraju, który podobno kochasz, tylko dlatego, że sprawy się skomplikowały".

Tym razem Fuller pisze o swoim życiu osobistym, o nieudanym małżeństwie i rozwodzie. Książka „Wyjedź, zanim nadejdą deszcze" została poświęcona historii młodej kobiety, białej Afrykanki wychowanej na farmie. Mieszkanka Zambii poznaje przystojnego Amerykanina Charliego, który organizuje spływy kajakowe w Afryce dla bogatych rodaków. Zakochują się w sobie, wydawałoby się, że to historia jak z bajki. Ona jest śliczną i inteligentną dziewczyną, może tylko trochę postrzeloną, on za to jest odważny, a jednocześnie odpowiedzialny i przewidywalny. Wszyscy cieszą się z ich małżeństwa, ale kiedy rodzi się pierwsze dziecko, on postanawia powrócić do Stanów, chcąc uchronić córeczkę przed epidemią malarii. Alexandra Fuller opisuje codzienny widok Zambijek niosących swe martwe dzieci na pobliski cmentarz. Realia szpitala w Lusace również pozostają na długo przed oczami.

Nowy świat nie jest jednak światem Afrykanki. Wyrwana z chaosu i nieprzewidywalności dotychczasowego życia początkowo dzielnie stawia czoło kapitalistycznej powściągliwości i pogoni za pieniądzem. Kiedy dowiaduje się, że Charlie został agentem nieruchomości, wybucha płaczem: „(...) powiedziałam, że sprzedawanie domów na tej ziemi zniszczy jego duszę. Przecież to była ziemia, którą kochał ponad wszystko – tutaj osiadł jako siedemnastolatek, tutejsze rzeki nauczyły go rozumienia wody, były tu pokryte śniegiem góry, o których marzył w upalne noce w Zambii".

Ta historia nie ma dobrego zakończenia. Pokazuje przede wszystkim zderzenie kultur anglosaskiej i afrykańskiej, bez stwierdzania winy którejkolwiek ze stron małżeńskiego konfliktu. Jest zapisem drogi do niezależności, a afrykańskie realia i tęsknota za nimi stają się cichymi bohaterami tej prozy. Szkoda, że przy okazji poranione zostały dzieci Alexandry i Charliego. W książce poświęcono im zresztą niewiele miejsca, co wskazuje na to, że ta rana wciąż krwawi.

PLUS MINUS

Reklama
Reklama

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
Czarnobyl 25 lat po katastrofie
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Plus Minus
„Urodziny”: Ktoś tu oszukuje
Plus Minus
„Call of Duty: Black Ops 7”: Strzelanina z ładną grafiką
Plus Minus
„Przestawianie zwrotnicy. Jak politycy bawią się koleją”: Polityczny rozkład jazdy
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama