Konto sportowca śledzi 1,6 mln ludzi. Zdjęcie z rosyjskim przywódcą widnieje tam od dawna. Pojawiły się informacje, że planował je zmienić po ataku Rosji na Ukrainę i zastąpić symbolem pokoju, ale tak się nie stało. Czy dlatego, że w ojczyźnie pozostaje żona hokeisty z dwójką małych dzieci, a także jego rodzice? Tego nie wiemy. Dan Milstein, agent wielu rosyjskich i białoruskich hokeistów grających w NHL, sam pochodzący z Kijowa, w rozmowie z „New York Timesem" mówił rzeczy wiadome: że jego podopieczni znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji, że są obrażani w mediach społecznościowych i na stadionach, że kibice wysyłają ich z powrotem do Rosji, oraz, że otrzymują groźby. Hokeiści nie chcą mieć nic wspólnego z wojną, zapewniał Milstein, ale z drugiej strony obawiają się zabierać głos na ten temat, bo nie wiadomo, jakie mogłoby to mieć dla nich konsekwencje w przyszłości.