Szczytów koszarowej służalczości wobec Kremla sięgnął Michaił Gorbaczow. Według noblisty „cała retoryka Warszawy po prostu dyszy pragnieniem, by niemalże wypowiedzieć wojnę Rosji. Oni tylko mówią o obronie, a faktycznie przygotowują się do działań ofensywnych".
Retoryka zatem czy faktyczne przygotowania? Na logikę jedno albo drugie, pozornie więc nic w tym, co były gensek powiedział agencji Interfax, się nie klei. Pozornie, bowiem w Moskwie ponad logiką formalną jest miejscowa logika historii, według której mateczka Rosja zawsze, w mniejszym czy większym stopniu musi się bronić przed wrażymi siłami. O stopniu i kierunku zagrożenia decyduje zaś aktualny przywódca. Dla Putina zagrożenie idzie z Zachodu, a jego grozę radykalnie zwiększa obecność przy rosyjskich granicach jednostek i systemów NATO.
Należy więc podnieść raban! Pleść brednie w telewizji i gazetach, do których biedny, stetryczały Gorbaczow w desperackiej walce o pajdę kremlowskiego chleba dolepi swoje trzy grosze. I furda z tym, że fakty takiej argumentacji przeczą! A może rzeczywistość po prostu nie jest z kremlowskiej perspektywy widoczna? Może to nie propaganda, ale osobna interpretacja historii i Gorbaczow jest po swojemu szczery? Straszne by to było, bo jeśli ścieżki postrzegania rzeczywistości tak bardzo mogą się różnić, to przeprowadzony w rewanżu za tarczę antyrakietową atak na Pribałtykę byłby w pełni uzasadniony. I z rosyjskiej perspektywy historycznej sprawiedliwy.
Inna drażliwa kwestia wyrasta między Kijowem i Warszawą. Czym była rzeź wołyńska? Czy ludobójstwem, jak chcemy nad Wisłą? Czy jedynie dramatycznym epizodem wojny domowej, jak chcą Ukraińcy? I znów: jak daleko od faktów do ich historycznej interpretacji? Po jednej stronie – 60 tysięcy metodycznie wymordowanych ludzi. Rżniętych równo, przez wiadomych sprawców, bez względu na płeć i wiek. W imię „oczyszczenia" historycznej Ukrainy z wszelkich śladów polskości. Jeśli to nie ludobójstwo – to co? Jeśli Srebrenica to ludobójstwo, to czym jest Wołyń? Po drugiej stronie – ofiary akcji odwetowych polskiego podziemia.
A jednak Ukraina upiera się co do symetrii. Były wasze krzywdy i nasze. Nie upierajmy się, by je nazywać z osobna!