Wszystkie kolory sportu
Historia toczy się pozornie wbrew logice i wszystkim szczęśliwym scenariuszom. Premier Stołypin w przyspieszonym tempie buduje w kraju carów kapitalizm. Do miast ściągają miliony wyzwolonych przez Aleksandra II chłopów. Ci w ciągu kilku lat stają się wielkoprzemysłową klasą robotniczą. Władza nie dysponuje mechanizmami obrony przed lewicową agitacją. Wojna pochłania życie milionów rosyjskich żołnierzy. Narasta chaos i poczucie zbliżającego się kryzysu.
Car jest bezradny. Popełnia błąd za błędem. Benzyny do ognia zbliżającego się pogromu dolewają absurdalne rządy carycy Aleksandry (car jest na froncie) i jej faworyta Rasputina, który ginie w końcu wskutek arystokratycznego spisku. Historia gna już na złamanie karku. Fatalizm historii sięga szczytu.
Czemu o tym piszę przy okazji całkiem innego tematu z innej epoki? Otóż nie można obronić się przed myślą, że polityczne dzieje Rosji nie toczyły się dostatecznie równolegle z niezbędnymi dla stabilności kraju zmianami społecznymi. Pomiędzy rządzącą krajem urzędniczą autokracją (z jej szczupłym arystokratycznym zapleczem) i rosnącą jak na drożdżach klasą robotniczą zabrakło czegoś pośrodku, czyli mieszczaństwa, kupiectwa, klasy średniej. A ta w Europie przełomu wieków już istniała. Była potęgą w Anglii, wielką siłą we Francji. Neutralizowała pozycję junkierstwa w kajzerowskich Niemczech.
W Rosji zabrakło więc tej warstwy, która z natury rzeczy, w obronie swojej własności tłumi odruchy rewolucyjne, stabilizuje demokrację, pozwala jej przeżyć nawet tak dramatyczne kryteria jak wojna. Na dodatek generuje siły i przywódców politycznych, którzy są w stanie być przeciwwagą dla rozpasania zdesperowanego motłochu. Doskonale wiemy, jakim tonem wybrzmiał ostateczny akord dramatu samodzierżawia. W domu Ipatjewa w Jekaterynburgu rzeźnicy Lenina z wyjątkową brutalnością zamordowali całą rodzinę Mikołaja II Romanowa. Zwłoki spalono i oblano kwasem, by miejsce pochówku nigdy nie zostało znalezione.
Może czas zamknąć tom Montefiorego i wrócić nad spowitą listopadową mgłą Wisłę? Polsce też nie było dane przeżyć rewolucji mieszczańskiej. Dwudziestolecie międzywojenne było zbyt krótkie. Niemiecka okupacja wstrzymała wszystkie procesy społeczne. Komuniści z PPR i PZPR postawili sobie za cel walkę z chłopstwem i burżuazją, co w latach 40. musiało oznaczać prześladowanie mieszczaństwa i rzemiosła. Dokonując wielkiego eksperymentu społecznego, w istocie dokonała szybkiej konwersji zubożałego chłopstwa w wielkoprzemysłowy proletariat. Nieco na marginesie wyrastała tzw. postępowa inteligencja, która po kilku dziesiątkach stała się zaczynem polskiej klasy średniej.