Alfred Hitchcock, Terrence Malik, Michelangelo Antonioni, Wim Wenders, David Lynch, Ari Kaurismäki, Andrzej Wajda – to tylko niektórzy mistrzowie kina, których zainspirowało malarstwo Edwarda Hoppera. Przypominająca go wystawa w rzymskim Complesso del Vittoriano (do 12 lutego 2017 r.) sprowokowała mnie do tropienia związków amerykańskiego twórcy z dziewiątą muzą. Oraz do rozważań o fenomenie jego stylu i koncepcji.
Tę prezentację można potraktować w kategorii symbolu: oto Stary Świat padł do nóg przybysza zza oceanu. Dowodem – oddanie czy wręcz poddanie najbardziej prestiżowego miejsca w sercu Rzymu Amerykaninowi. Wystawę Edwarda Hoppera ulokowano na Kapitolu, w budynku pomniku wzniesionym na cześć Wiktora Emanuela II, pierwszego króla zjednoczonych Włoch. Il Vittoriano, gigantyczny kompleks urbanistyczny z początku XX wieku (inauguracja – 1911), zwany jest także Ołtarzem Ojczyzny. Tamże, w zachodnim skrzydle, organizowane są pokazy artystów prawdziwie zasłużonych dla światowej sztuki.