Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Aktualizacja: 10.02.2017 21:45 Publikacja: 09.02.2017 23:01
Irena Lasota
Foto: Fotorzepa, Darek Golik
Nie dotyczy to tylko uchodźców, o których ostatnio głośno. Wolelibyśmy nie widzieć kalek i umierających z głodu dzieci. Jak wiadomo, w starożytnej Sparcie, gdzie dzieci należały do państwa, a nie do rodziców, kalekie niemowlęta nie miały prawa przeżyć. Dziś nawet jeśli się to praktykuje, to nie wypada o tym mówić. Ale usuwanie niepełnosprawnych sprzed naszych oczu ciągle bywa praktykowane. W Związku Sowieckim po drugiej wojnie światowej były miliony inwalidów. Część lądowała w Gułagu, część w specjalnych koloniach, a ci, którzy mieli szczęście, żyli dzięki pomocy rodzin, czasami latami nie wychodząc na świeże powietrze. Przyjezdnych z Zachodu dziwiło często, że na ulicach Moskwy nie widać wózków inwalidzkich czy ludzi o kulach. Ta tradycja, jak się okazuje, przetrwała do dziś. Gdy kilka tygodni temu Franak Wiaczorka musiał chodzić po Mińsku o kulach, spotykał się z wrogością w kawiarniach, irytacją na ulicach.
Polityka nad Sekwaną to dziś pole eksperymentów, w tym wciągania do władzy partii dotąd izolowanych. Efekt – woj...
W dzisiejszym odcinku podcastu „Posłuchaj Plus Minus” Daria Chibner rozmawia z Konstantym Pilawą z Klubu Jagiell...
Urzeka mnie głębia głosu Dave’a Gahana z zespołu Depeche Mode oraz ładunek emocjonalny ukryty między jego słowam...
„28 lat później” to zwieńczenie trylogii grozy, a zarazem początek nowej serii o wirusie agresji. A przy okazji...
„Sama w Tokio” Marie Machytkovej to książka, która jest podróżą. Wciągającym odkrywaniem świata bohaterki, ale i...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas