Hajdu: To nie są najlepsze dni mojego życia

Dlaczego właściwie zakładamy rodziny, skoro życie w nich staje się dla nas udręką? Film Hajdu, który można było obejrzeć podczas festiwalu Węgierska Wiosna Filmowa, zadaje to pytanie bez zbędnego dramatyzmu, raczej z rezygnacją i znużeniem.

Aktualizacja: 30.04.2017 12:09 Publikacja: 27.04.2017 16:28

Hajdu: To nie są najlepsze dni mojego życia

Foto: materiały prasowe

Nieporozumienia i wzajemne pretensje pojawiają się jak kolejne rzeczy, które znosimy do domu. Na początku ustawiane w z góry zaplanowanych miejscach, z czasem zaczynają coraz bardziej przytłaczać. W końcu bałagan i ścisk stają się tak duże, że nie jesteśmy w stanie ze sobą wytrzymać.

„To nie są najlepsze dni mojego życia" nie ma napięcia porównywalnego chociażby z „Placem Zbawiciela" Krzysztofa Krauzego. Jest jakby z założenia nieefektowny, ale przez to bliższy i bardziej niepokojący. Na naszych oczach nie wydarza się żadna tragedia. To opowieść o języku, który przestał działać. A w zasadzie o kilku równoległych językach, którymi posługują się członkowie jednej rodziny. Sposobem na przekazywanie sobie komunikatów stają się krzyki i gesty – ukrywanie się dziecka przed rodzicami, groźba odejścia z domu ojca.

Tylko 9 zł z Płatnościami powtarzalnymi

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Wybory prezydenckie. Co tu się naprawdę wydarzyło?
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Plus Minus
„Jungo”: Odrzuć bądź weź na rękę
Plus Minus
„Karate Kid: Legendy”: Kręcimy się w kółko
Plus Minus
„Wszystkie odcienie świata”: Być kobietą w Indiach
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa”. poleca. Maciej Hen: Czy polityk może mieć czyste ręce