„Rite of the end”. Metafizyka w czasach chaosu

Św. Augustyn pisał, że kto dobrze śpiewa, ten dwa razy się modli. Podobnie jest być może również z tymi, którzy dobrze komponują.

Publikacja: 22.09.2017 12:00

Stefan Wesołowski, „The Rite of the End", Ici D'ailleurs, Mute Song

Stefan Wesołowski, „The Rite of the End", Ici D'ailleurs, Mute Song

Foto: Rzeczpospolita

Kłopot pojawia się jednak w momencie, w którym trudno w zasadzie określić, do kogo lub do czego modli się kompozytor. Właśnie to pytanie najdłużej dręczy słuchacza nowego albumu Stefana Wesołowskiego. Od odpowiedzi na nie zależy bowiem istota i sens jego „Rite of the End".

Tytuł tego krążka nawiązuje jednoznacznie do jednej z najważniejszych XX-wiecznych kompozycji, „Święta Wiosny" Igora Strawińskiego. Nawiązanie to jednak zawiera w sobie jednocześnie przeciwstawienie – balet do muzyki Rosjanina był czczącym rodzącą się po zimie do nowego życia przyrodę, nawiązującym do pogańskich wierzeń rytuałem odnowy. „Święto Kresu" sytuuje się po drugiej stronie kosmicznego cyklu. Sposób, w jaki będziemy rozumieć i słyszeć tę płytę, zależy od tego, czy podążymy dalej tym tropem. Jeżeli w jej odczytywaniu miałby dominować klucz pogańskiej, cyklicznej wizji historii, sprawa byłaby właściwie załatwiona – Wesołowski stworzył dekadencką, nihilistyczną pochwałę końca czasów.

Tylko 99 zł za rok czytania.

Tylko teraz! RP.PL i NEXTO.PL razem w pakiecie!
Co zyskasz kupując subskrypcję? - możliwość zakupu tysięcy ebooków i audiobooków w super cenach (-40% i więcej!)
- dostęp do treści RP.PL oraz magazynu PLUS MINUS.
Plus Minus
Posłuchaj „Plus Minus”: Jakim papieżem będzie Leon XIV?
Plus Minus
Zdobycie Czarodziejskiej góry
Plus Minus
„Amerzone – Testament odkrywcy”: Kamienne ruiny z tropików
Plus Minus
„Filozoficzny Lem. Tom 2”: Filozofia i futurologia
Plus Minus
„Fatalny rejs”: Nordic noir z atmosferą