To przecież mógłby sugerować werdykt Akademii Filmowej, która przyznała „Kształtowi wody" cztery Oscary, w tym za najlepszy film. Wbrew temu jednak, ani w gatunku SF, ani ogólnie rozpatrywanej sztuce filmowej nie jest to epokowe dokonanie.
W filmie Del Toro znalazłem jednak jedną rzecz intrygującą: bardzo udaną postać Obcego, podobnego z wyglądu do ryby, a może do płaza. Uprowadzony z Amazonii, wyciągnięty z błota, a więc z jakiejś słodkowodnej sadzawki, wymaga soli w wodzie (więc to jednak stwór morski?), odżywia się białkiem (lubi gotowane jaja), ale nie pogardzi też kotem. Twarz ma na swój sposób urodziwą, wielkie złote żabie oczy, na piersi i brzuchu jakby pancerz, na ramionach ozdobniki z płetw, które stroszy w stanach emocjonalnych. Palce u rąk i nóg ma złączone błoną pławną, ale zakończone szponami, nader przydatnymi, gdy trzeba wrogowi rozorać szyję. Nie wiadomo, czy to okaz z naszej planety, czy kosmita z rozbitego statku.