Łukasz „Małpa” Małkiewicz: Nie dorabiam ideologii do hip-hopu

Demokracja jest mocno ułomnym systemem. Większość nigdy nie ma racji. Większość słucha disco polo, źle się ubiera i źle je. Większość stawia na bylejakość, a mniejszości starają się robić coś ciekawego - mówi raper Łukasz „Małpa" Małkiewicz.

Aktualizacja: 22.04.2018 09:50 Publikacja: 22.04.2018 00:01

Łukasz „Małpa" Małkiewicz, raper.

Łukasz „Małpa" Małkiewicz, raper.

Foto: Reporter, Artur Szczepański

Plus Minus: Lubię ten obrazek: studio telewizji śniadaniowej, w którym pojawiają się goście w bluzach z kapturami, i pada pytanie: czym różni się rap od hip-hopu? Odpowiedź poszukiwana jest już od ponad 20 lat.

Byłem w takiej sytuacji. Przeszedłem wszystkie etapy.

I teraz jesteś dr hip-hop?

Mogę napisać doktorat. Tańczyłem breaka, a potem malowałem graffiti. Najdłużej czekałem na zostanie DJ-em. Do kręcenia się na głowie wystarczy głowa, a tu musiałem kupić sobie zestaw gramofonów.

Będziesz produkował swoją płytę?

Bardziej się tym bawię i staram się lepiej zrozumieć tworzenie melodii. W najbliższej przyszłości pewnie nie będę nic produkował, ale to pozwoli mi lepiej ogarnąć muzykę.

To czym różni się hip-hop od rapu?

Jak ostatnio byłem w studiu telewizyjnym z Eldo, to on tłumaczył, że hip-hop był subkulturą, a rap jest gatunkiem muzycznym. Mój tata jest moim fanem i przez to hip-hop stał się mu bliski. Dzięki temu programowi dowiedział się, jaka jest różnica.

I co, siadacie z tatą, zapraszacie rodzinę i słuchacie A Tribe Called Quest? Może tak niedługo będą wyglądać polskiej imieniny.

Dobry pomysł. Mam nadzieję, że niedługo tak będzie to wyglądać. Niestety, w moim domu jeszcze nie. Na razie tata lubi sam sobie słuchać rapu.

I słucha Małpy?

Słuchał też Fisza. Eminema lubi sobie włączyć.

Jesteś współczesnym blokersem?

Bo jestem łysy?

Nie, że taka blokowa nawijka. Nawet jeśli kawałki nie są o siedzeniu na ławce.

Staram się być przyziemny. Wprowadzam aspekty piękna, ale mówię prosto o pewnych rzeczach. Ludzie, którzy słuchają muzyki, często idealizują twórców, a my jesteśmy zwykłymi ludźmi, którzy mają nietypową pasję. Lubię robić muzę.

Bo teraz hip-hop poszedł mocno w hedonistyczno-błyszczącą stronę, a twój pociąg jedzie w zupełnie inną?

Cieszę się z takiej opinii. U mnie to wynika z tego, że bardziej skupiałem się zawsze na wadach niż na zaletach. Trudno jest mi pisać kawałki o tym, że jest pięknie, jeśli nawet jest pięknie, Wiem, że moja muza ma gorzki charakter. Hip-hop jest teraz na tyle dużym zjawiskiem, że jest w nim miejsce i dla tych, co się błyszczą, i dla mnie. Dobrze, że nie ma już moralizowania i mówienia tego, jak powinno to wszystko wyglądać. Na początku rap w Polsce miał właśnie taki wydźwięk. Ja opowiadam swoje historie i jak ktoś wyciągnie z nich wnioski, to fajnie.

To chyba w latach 90. było potrzebne.

Było potrzebne, ale dobrze, że się skończyło.

Rola hip-hopu jest obecnie porównywana do punk rocka z lat 80., ale nie widzę nigdzie buntu.

W samej muzyce nie ma buntu. Czasem można go dostrzec w ubiorze amerykańskich raperów, który jest manifestacją. Teraz wszyscy jesteśmy asekuracyjni. Dla mnie element buntu w rapie nigdy nie był pociągający.

A co było?

Proste rzeczy: rytm, rymy i przyjemność ze słuchania muzyki. Filozofia hip-hopowa była mi bliska, ale z biegiem czasu przestałem do niej dopisywać jakąś wielką ideologię.

Jest ideologia demokratyczna. Taka, że każdy może go robić.

Dla fanów innych gatunków rap jest banalny. Gdzie indziej trzeba zebrać grupę kilku kolesi, którzy będą umieli ze sobą grać. Z tej perspektywy zrobienie numeru rapowego to banał. Wystarczy kartka i długopis, choć wiele kasztanów przez to wychodzi. Spada wiek słuchaczy, co nie jest pozytywnym zjawiskiem. Smuci mnie, że ludzie dorastają i przestają słuchać hip-hopu.

Ludzie traktują muzykę jako element okresu dojrzewania. Potem nie jest już potrzebna.

Dla mnie zawsze była czymś więcej.

Wszystkim potrzebna jest nowa fala?

I co, chciałbyś, żebym to skomentował?

To twój tekst, to może wyjaśnisz.

Mój? Myślałem, że chodzi o nową falę w muzyce. W tym fragmencie chodzi o to, że wszyscy jesteśmy znudzeni tym, jak to wygląda. Rzeczywistość obok nas. Polityka. Jestem już w tym wieku, że mam spore wątpliwości, czy zostanę w tym względzie zaspokojony. Czy będę się kiedykolwiek identyfikował z jakąś władzą.

To może z jakąś niszową partią?

Nie do końca odnajduję się w masie. Jestem twórcą i nawet z racji tego bardzo niechętnie chodzę na kompromisy. A partia to jeden wielki kompromis.

Pozostając przy kawałku „Mołotow": „Narodowcy, postkomuna, każdy chce mnie zrobić w ch...".

Trochę pamiętam lewicę, a teraz obserwuje prawicę. Myślę, że byłoby mi łatwiej odnaleźć się w kraju, w którym rządzący mieliby bardziej wolnościowe podejście do pewnych spraw. To smutne, że świat skręca w taką radykalną stronę.

To jeszcze jeden cytat z ciebie: „..i zwisa mi, co na to wysoka izba. Tak długo jak moja praca to pańszczyzna".

Myślę, że nie jestem odosobniony w tej opinii. Bycie zawodowym twórcą jest w Polsce trudne. Trudno w ogóle usankcjonować zawód artysty. Działalność gospodarcza jest nastawiona na maksymalizację zysków, a w moim przypadku tak nie jest. Artyści z zasady często rezygnują z komercji.

Ty rezygnujesz z komercji?

Tak. To dotyczy na przykład kontraktów reklamowych, które staram się w większości odrzucać.

Miałbyś pokazywać na Instagramie, że jesz jakieś batony?

Tak, ale nie robię tego.

W ogóle?

Większość odrzucam, ale nie wszystkie. Zdarzało mi się brać udział w czymś fajnym. Przyjąłem gdzieś tak między 5 a 10 proc. tych propozycji, które do mnie trafiło. Biorę te, z którymi nie czuję się potem jak prostytutka. Nie robię nic wbrew swoim zasadom, czasami mogę wręcz działać na ich granicy.

Nie prowadzę typowej działalności gospodarczej, ale chciałbym funkcjonować w systemie, który zapewni mi emeryturę. Obecnie w ogóle mnie w nim nie ma. Służbę zdrowia muszę ogarniać w jakiś alternatywny sposób. Choć może kryje się pod tym sporo banałów: to, co ciągle słyszymy na przykład o rozdętej biurokracji albo o daninach, które składamy na każdym kroku. Myślę o tym i od razu robię się wkur...

I nagrywasz taki kawałek jak „Mołotow".

Jakkolwiek dziwnie to brzmi, to polityka zawsze mi była bliska. W ten sposób chciałem przedstawić swoje zdanie, nawet jeśli nie jest ono bardzo odkrywcze. Obserwuję i widzę, że im bardziej polityk mnie wkurza, tym bardziej jest skuteczny. Trzeba więc chyba być perfidnym w tym zawodzie i zrezygnować ze swojego indywidualizmu.

Mamy rapera w Sejmie, który nie zrezygnował ze swojego indywidualizmu.

Cieszę się, że mamy swoją reprezentację. Zresztą jeszcze kilka lat temu bardzo niepopularne było przyznawanie się do słuchania Liroya.

Ale chyba już można, bo to oldskul.

Słuchałem. Przyznaje się. To znak czasów. Dobrze, że znalazł się w Sejmie, choć demokracja jest mocno ułomnym systemem. Większość nigdy nie ma racji. Nie chodzi tylko o politykę. Większość ludzi słucha disco polo.

Ewentualnie hip-hopu.

No właśnie, a mogliby chodzić do opery. Większość ludzi źle się ubiera i źle je. Większość stawia na bylejakość, a mniejszości starają się robić coś ciekawego.

Punkt widzenia artysty.

Wiem, że nie da się wymyślić czegoś innego niż demokracja. Nie da się w tej wielkiej masie ludzi wyselekcjonować tych, którzy mają rację. Jest to dla mnie wszystko trochę bolesne.

Ale wracasz z koncertu do pokoju hotelowego i włączasz kanał informacyjny...

Taki mam charakter, że jak w coś wchodzę, to nie mogę się od tego oderwać. Jestem uzależniony od informacji. Patrzę na to i sam się wkurzam, że to robię. Czuję odrazę do tego, co słyszę, ale nie mogę się od tego oderwać.

Nie jesteś po żadnej ze stron, ale się irytujesz?

Trudno być bezstronnym, patrząc na politykę. Mam wrażenie, że coś takiego jak obiektywizm nie istnieje. Może w sporcie, gdzie można coś zmierzyć i policzyć. Samo to, że wybieramy jakąś stację, już nas ustawia. Generalnie częściej słucham Radia Tok FM niż Polskiego Radia 24, ale to nie jest jakiś manifest.

Jesteś z Torunia, to powinieneś posłuchać Radia Maryja. Z tego, co pamiętam, odbiera tam nawet bez anteny.

Jak jesteśmy na koncertach na jakimś zadupiu, to też tylko ono odbiera. Zresztą lubię posłuchać Radia Maryja. Choć wkurza mnie, gdy Toruń kojarzy się tylko z ojcem Rydzykiem. Z perspektywy mieszkańca wcale to tak nie wygląda.

Z perspektywy miasta w zasadzie przejawia się to tylko tym, że raz w roku w grudniu są korki na Bielanach w czasie urodzin Radia Maryja. Cały kompleks jest praktycznie pod miastem.

Większym problemem jest wpływ tego radia na cały kraj. Oglądam na YouTubie, jak starsze panie całują ojca Rydzyka w dłonie, i jest to dla mnie dość ciężkie. Staram się być blisko Boga i to wypaczenie religii mi przeszkadza. Chciałbym się wybrać do kościoła, ale czuję obrzydzenie do hierarchów. Boli mnie osobiście, że religia jest używana do celów politycznych.

Nie chciałeś opuścić Torunia.

Mieszkałem przez jakiś czas we Wrocławiu, ale tęskniłem za bliskimi.

Z Warszawy byłoby łatwiej.

Niekoniecznie. Wielu raperów nadaje spoza Warszawy i raczej jest to atutem. W Toruniu dobrze się żyje. Moje otoczenie tutaj to ludzie, którzy mają poczucie, że świat, który ich otacza, zależy od nich i mają na coś wpływ. Nie wiem, czy jest to reprezentacja pokolenia, czy mam szczęście, że współpracuję ze świetnymi ludźmi.

A bywa różnie?

Jestem przerażony tym, co widzę w internecie. Tymi livestreamami.

Przeraża cię pokazywanie wydarzeń na żywo?

Zależy jakich. Bo są na przykład patostreamy.

Co?

Siadają panowie przed komputerem i się bawią, a ludzie wpłacają im kasę. Robią na tym straszne pieniądze. Ludzie oczekują, że będą im płacić za robienie drugiemu człowiekowi krzywdy.

Krzywdy?

Gdy siedzi 13-latek przed komputerem i ogląda, jak gość siedzi i pije ze swoją matką i na żywo przyjeżdża policja. Jest to demoralizujące, że dostaje potem za to 5 tys. zł. Bo tak oni zarabiają. Dla takiego 13-latka to jest prosty przekaz: dobrze pić z własną matką.

Przy okazji opłaca się ze wszystkimi dzielić. Wszystko wrzucać w media społecznościowe.

Nie jestem twórcą, który dzieli się życiem prywatnym w mediach społecznościowych, ale jak chce się przetrwać, to niestety trzeba tak robić.

Tego oczekują twoi słuchacze?

W jakiś sposób oczekują tego od nas dzisiejsze czasy. Trudno mi opisać moich słuchaczy. Przybywamy ze sobą przez 1,5 godz. na koncercie, a potem oni przychodzą, żeby pogadać, najczęściej okazuje się, że są świetni. Mógłbym się z nimi zaprzyjaźnić. Mam poczucie, że mam intymną więź z ludźmi, którzy słuchają mojej muzyki. Staram się ją pielęgnować. Przez moją muzykę można mnie dobrze poznać, więc jeśli ktoś mnie polubił, to bardzo się z tego cieszę. Dzięki temu jest wokół mnie wielu ludzi wrażliwych na piękno.

— rozmawiał Piotr Witwicki, dziennikarz Polsat News

„Małpa", czyli Łukasz Małkiewicz, rocznik 1985, raper, autor między innymi albumu „Mówi", który uzyskał status złotej płyty. Mieszka w Toruniu.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus: Lubię ten obrazek: studio telewizji śniadaniowej, w którym pojawiają się goście w bluzach z kapturami, i pada pytanie: czym różni się rap od hip-hopu? Odpowiedź poszukiwana jest już od ponad 20 lat.

Byłem w takiej sytuacji. Przeszedłem wszystkie etapy.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Zanim nadeszło Zmartwychwstanie
Plus Minus
Bogaci Żydzi do wymiany
Plus Minus
Robert Kwiatkowski: Lewica zdradziła wyborców i członków partii
Plus Minus
Jan Maciejewski: Moje pierwsze ludobójstwo
Plus Minus
Ona i on. Inne geografie. Inne historie