Programy społeczne to sedno działań Luli, sens jego politycznego zaangażowania. Ten siódmy potomek ubogiej rodziny porzuconej przez ojca dwa tygodnie po jego narodzinach dzieciństwo spędził z resztą rodziny w pokoiku na tyłach baru w São Paulo. Jego formalna edukacja nie wyszła poza szkołę podstawową, choć do legendy przeszło niezwykłe wyczucie, z jakim były prezydent odkrywa intencje swoich rozmówców, nawet gdy mówią w innych niż portugalski językach. Jednak przełomem okazał się wypadek przy pracy, gdy 19-letni Lula stracił mały palec: musiał wtedy jeździć od szpitala do szpitala w São Paulo, aż ktoś w końcu zgodził się przyjść mu z pomocą. To mu uświadomiło skalę dyskryminacji brazylijskiego proletariatu i skłoniło do rozpoczęcia kariery publicznej, najpierw (w czasach wojskowej dyktatury) w ruchu związkowym, a na początku XXI wieku w prezydenckim pałacu Planalto w Brasilii: stąd w międzynarodowej prasie porównania do Lecha Wałęsy.
Nawet najbardziej zacięci wrogowie Luli przyznają, że to jego zaangażowanie społeczne zmieniło dogłębnie Brazylię, być może na zawsze. Bank Światowy uważa, że dzięki jego inicjatywie udało się zredukować o 25 proc. skalę skrajnego ubóstwa. Około 30 mln Brazylijczyków dobiło do klasy średniej. Po raz pierwszy ogromna część ludności poczuła, że naprawdę należy do brazylijskiego społeczeństwa, a państwo w jakiś sposób się o nich troszczy. W 1822 roku Brazylia odziedziczyła po Portugalczykach kraj, w którym mała grupka opływała w dostatki, a rzesze żyły w nędzy. To tu niewolnictwo trwało na świecie najdłużej (do 1888 roku), edukacja była przez cały XX wiek najgorsza w Ameryce Łacińskiej. Stąd ogromna przestępczość, powszechne uzależnienie od narkotyków, fatalne warunki sanitarne. W tym kontekście można z pewną przesadą powiedzieć, że wraz z Lulą narodził się naród z prawdziwego zdarzenia.
Francja może rozsadzić Unię Europejską
Jeszcze nigdy kandydat skrajnej prawicy nie był tak blisko Pałacu Elizejskiego. Jeśli w kwietniu go zdobędzie, Unia stanie wobec egzystencjalnego zagrożenia. Brexit okazał się szokiem, ale Wspólnota go przeżyła, w jakiś sposób się wręcz skonsolidowała. Frexit byłby dla integracji ciosem śmiertelnym.
5 mld dol. łapówek
Jednak gdy w 2011 roku władzę przejęła – dzięki poparciu Luli – Dilma Rousseff, motor gospodarki, jakim były wysokie ceny surowców, przestał działać. Pani prezydent zamiast próbować przekonać społeczeństwo do zaciskania pasa, utrzymała wydatki socjalne na poziomie, na który nie było już stać państwa. Kraj, którego znakiem firmowym jest najbardziej energetyczny z tańców – samba, paraliżował działalność przedsiębiorców morzem regulacji i wymogów administracyjnych. Za murem ceł ochronnych powstała tak niekonkurencyjna gospodarka, że montaż porównywalnego auta w Brazylii był dwukrotnie droższy niż w Meksyku.
W 2017 roku zdesperowany wielki biznes postanowił więc postawić na Bolsonaro, kapitana w stanie spoczynku o skrajnie prawicowych poglądach, który przez blisko trzy dekady pracy w parlamencie niczym szczególnym się nie odznaczył. Sympatie elit finansowych były wojskowy zyskał z powodu liberalnych reform gospodarczych, jakie obiecał przeprowadzić. Ich gwarantem miał być wychowanek Uniwersytetu w Chicago i uczeń Miltona Friedmana, ekonomista Paulo Guedes. Jednak do czasu, gdy na początku 2020 roku w Brazylię uderzyła pandemia, nowej ekipie udało się przeprowadzić tylko dwie znaczące reformy: systemu emerytalnego i banku centralnego. Inne, co najmniej równie ważne zmiany, w tym systemu podatkowego i procedur administracyjnych, ugrzęzły w parlamentarnych procedurach. Bolsonaro obiecywał też uzdrowić finanse publiczne, jednak kiedy słupki poparcia zaczęły pikować, prezydent doprowadził do zniesienia wprowadzonego jeszcze przez swoich poprzedników limitu wydatków państwa. Podobnie jak jego poprzednicy postanowił wprowadzić własny (Auxilio Brasil – Pomoc Brazylii) program wsparcia społecznego, tyle że o jeszcze większej skali. Wielu ekonomistów obawia się, że na zapomogę dla przeszło 50 mln osób Brazylii dziś nie stać.
W zapomnienie poszła też inna obietnica: oczyszczenie kraju z korupcji. To była wielka słabość rządów Luli i jego następczyni. Wspomniany już Sergio Moro stał się bohaterem kraju, gdy uruchomił szerokie śledztwo pokazujące powiązania między wielkim biznesem (w szczególności państwowym gigantem naftowym Petrobras i koncernem budowlanym Odebrecht) a władzami kraju. Oskarżonych zostało wtedy przeszło tysiąc czołowych polityków, z których 280 trafiło do więzienia, a łączna suma udowodnionych łapówek przekroczyła 5 mld dol.