Reklama
Rozwiń

Mike Johnson: Gdyby Bruno Schulz był awatarem…

Amerykański performer i filmowiec Mika Johnson opowiada o kulcie ojca, o wpływie sztuki na podświadomość, usypianiu mózgu i o fascynacji Brunonem Schulzem, któremu dedykuje swoją instalację „Republika Marzeń". Po jej warszawskiej premierze wyruszy z nią w świat.

Aktualizacja: 03.09.2021 17:45 Publikacja: 03.09.2021 15:20

Mika Johnson (r. 1975) – pisarz, filmowiec, fotograf, artysta multimedialny. Ukończył Oberlin Colleg

Mika Johnson (r. 1975) – pisarz, filmowiec, fotograf, artysta multimedialny. Ukończył Oberlin College. Jego prace obejmują projekty oparte na XR (rzeczywistości rozszerzonej), filmy fabularne i dokumentalne, utwory dźwiękowe i wideoklipy. „Republika Marzeń” to projekt multimedialny wyprodukowany przez Instytut Adama Mickiewicza w Warszawie i Instytut Goethego w Warszawie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Rzeczpospolita: Kiedy rozpoczęła się twoja przygoda z Brunonem Schulzem? Skąd w ogóle dowiedziałeś się o jego istnieniu?

Wszystko zaczęło się w 1999 roku. Mój kolega ze studiów, pisarz i przyjaciel Peter Hlinka, uznał, że mając w literackim gronie tak elitarnych twórców jak Kafka, Nabokow czy Borges, nieuchronnie pokocham również twórczość Brunona Schulza. Miał rację, zakochałem się w nim błyskawicznie.

Pozostało jeszcze 96% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Plus Minus
„F1: Film” z Bradem Pittem jako przejaw desperacji Apple Studios. Czy to hit?
Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem