Doprawdy, od kilku dni mam wrażenie, jakbym uczestniczył w kiepskim, nieco operetkowym przedstawieniu. Co zrobi premier Donald Tusk? – słyszę setki razy powtarzane z emfazą pytanie. A potem pada odpowiedź: Premier zaprosił na śniadanie ministra Radosława Sikorskiego i marszałka Bronisława Komorowskiego. Wszyscy trzej zjedli to śniadanie. A po tym śniadaniu, które spożyli w życzliwej atmosferze, uzgodnili, że będą prowadzić cywilizowaną kampanię w nie mniej życzliwej atmosferze. Będą rywalizować w zgodzie.
Platforma będzie jedyną w dziejach partią, która pokaże, że wolno się spierać bez spierania się. Różnić bez różnienia. Na tym polega poszerzenie debaty publicznej – potwierdzają eksperci.
Ale żeby było o czym mówić, żeby można było budować iluzję, potrzebna jest dramaturgia. Tej zaś dostarcza nieoceniony Janusz Palikot. Cóż powiedział? Że Sikorski jest be, bo był w PiS, a Komorowski jest cacy, bo nie był w PiS. Z tego wynika, że Komorowski jest lepszy, a Sikorski gorszy. Coś podobnego – dziwią się politycy Platformy. Takich rzeczy mówić nie wypada. Przecież wybory polegają na tym, że obaj są lepsi. To znaczy Sikorski jest tak dobry jak Komorowski, a Komorowski tak dobry jak Sikorski. Jeden jest lepszy, bo zna angielski, a drugi jest lepszy, bo ma pięcioro dzieci. Jeden jest lepszy, bo bez wąsika, a drugi lepszy, bo z wąsikiem.
Palikot tak powiedział? – drżą z przejęcia reporterzy i komentatorzy. Doprawdy? No to teraz spotka go za to na pewno sroga kara. I przez kilkadziesiąt godzin prawdziwie wolne i niezależne media żyją tylko jednym pytaniem: jaki będzie los Palikota? Nikt nie potrafi powiedzieć. Tylko Grzegorz Schetyna uśmiecha się znacząco. A na portalach wrze. Osoby z kręgu znajomych Tuska powiadają: nie będzie litości. Ktoś woła: czy to już koniec Platformy? Inny znawca stwierdza: premier chciał pokazać, że PO jest demokratyczną partią. Wszystko popsuł Palikot. Biedny premier. Łza się w oku kręci.
Ludzie, litości. To, że PO wpadła na świetny pomysł, jak zepchnąć w niebyt konkurencję, to prawda. Ale czy komentatorzy tak łatwo muszą ulegać medialnym strategom? Czy naprawdę nie widać, że uwaga, jaką media poświęcają groteskowemu sporowi o Palikota, jest uczestnictwem w propagandowej kampanii Platformy?