Mecenas jedną nogą

Roman Giertych od prawie trzech lat praktykuje jako adwokat. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że to jest zajęcie tylko na pół etatu, bo były lider LPR tkwi ciągle w polityce

Publikacja: 27.03.2010 00:19

Mecenas jedną nogą

Foto: agencja se/east news

Mecenas Giertych jak rasowy polityk uwielbia sprawy, o których rozpisują się media. Jego nazwisko pojawiało się przy wielu głośnych sprawach. Miał ochotę na reprezentowanie żołnierzy z Nangar Khel oskarżonych o ostrzelanie wioski w Afganistanie. Obiecał pomóc rodzinie księdza Jerzego Popiełuszki w wyjaśnieniu, kto próbował zataić prawdę o jego śmierci. Występował jako pełnomocnik kobiet zarażonych wirusem HIV przez Kameruńczyka Simona Mola. Przyjął też sprawę dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego, któremu prokuratura postawiła zarzut płatnej protekcji wobec byłego oficera WSI.

Ale świat polityczny zadziwił wtedy, gdy wystąpił w roli pełnomocnika Marii Nowińskiej, eksżony Janusza Palikota, która zarzuciła byłemu mężowi ukrycie części majątku po to, żeby nie musiał się nim dzielić po rozwodzie. Zapowiadał się ekscytujący pojedynek między dwoma politycznymi wrogami, z których jeden przywdział adwokacką togę. Tym bardziej że Giertych z uśmiechem Mony Lisy dawał do zrozumienia, że coś ma na Palikota. Mijały tygodnie, a sprawa nie posuwała się do przodu. W końcu media zelektryzowała kolejna informacja – Nowińska zrezygnowała z usług mecenasa Giertycha. Dlaczego? „Dziennik” napisał, że eksżona Palikota nie dostrzegała postępów w procesie, a chciała jak najszybciej zakończyć sprawę podziału majątku. Powodem rozstania z Giertychem miały być też coraz lepsze relacje byłego wicepremiera z politykami PO. Sam mecenas nie chciał powiedzieć, dlaczego drogi jego i Nowińskiej się rozeszły.

– Obowiązuje mnie tajemnica, mogę tylko powiedzieć, że przyczyny są prozaiczne – mówi Giertych. Przypomina jednocześnie, że Nowińska najpierw zrezygnowała z jego usług, a kiedy prokuratura zawiesiła śledztwo dotyczące domniemanego ukrywania majątku przez Palikota, na krótko włączył się w sprawę i decyzją sądu postępowanie odwieszono.

Była żona Palikota również nie chce zdradzić, dlaczego zrezygnowała z usług ekswicepremiera.

[srodtytul]Nagła zmiana w TVP[/srodtytul]

Giertych reprezentował też byłą żonę słynnego kardiochirurga Mirosława G. oskarżonego o przyjmowanie łapówek. Żona zarzuciła mu znęcanie się nad nią. To postępowanie warszawska prokuratura umorzyła. Jednak adwokat, który po Giertychu przejął sprawę, uważa, że można było walczyć o uchylenie umorzenia. Niestety, gdy on przejął sprawę, było już zbyt późno na kasację.

– Rzecznik praw obywatelskich otrzymał prośbę o wniesienie kasacji na tydzień przed upływem terminu, w którym można ją złożyć. Nie było więc szans, by ściągnąć akta, zapoznać się z nimi i ewentualnie przygotować kasację – mówi „Rz” osoba znająca sprawę. Dlaczego Giertych sam nie wpadł na ten pomysł? Na to pytanie również nie chciał odpowiedzieć.

Mecenas Giertych odegrał też ważną rolę przy niespodziewanej zmianie władz telewizji publicznej, do której doszło w grudniu 2008 roku. Przedstawiciele LPR i Samoobrony połączyli wówczas siły i zawiesili trzech PiS-owskich prezesów TVP – Andrzeja Urbańskiego, Sławomira Siwka i Marcina Bochenka. W ich miejsce do zarządu telewizji weszli: Piotr Farfał, były współpracownik Giertycha z LPR, i Tomasz Rudomino. Zapoczątkowało to burzliwy, dziewięciomiesięczny okres rządów Farfała w gmachu przy Woronicza obfitujący w liczne próby odwołania go. Media informowały, że Farfał tak długo utrzymał się na stołku prezesa tylko dzięki radom Giertycha. Adwokat najpierw wszystkiemu zaprzeczał, a potem publicznie przyznał, że jednak udzielał porad prawnych Farfałowi i członkom rady nadzorczej. Zastrzegł jednak, że robił to za darmo.

– Udzielenie porady prawnej było działaniem nie tylko dopuszczalnym, ale obowiązkiem – mówił w TVN 24. – Nie mamy prawa odmówić komukolwiek dostępu do porady prawnej. Taka jest zasada mojego zawodu.

[srodtytul]Narodziny adwokata [/srodtytul]

Trudno powiedzieć, jaką karierą wymarzył sobie młody Giertych. Czy była to polityka czy adwokatura. W jedno i drugie zaangażował się jednocześnie. W 1989 roku dostał się na Wydział Historyczny na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i założył organizację Młodzież Wszechpolska. Studia szły mu jednak lepiej niż działalność publiczna. W 1993 roku bezskutecznie walczył o mandat poselski z listy Unii Polityki Realnej. Za to trzy lata później zdał egzamin na aplikację adwokacką.

– Zawsze był bardzo dobrze merytorycznie przygotowany do zajęć – mówi adwokat Piotr Rychłowski, który był z Giertychem na jednym roku.

– Byłem zdziwiony, że choć od lat działa w polityce, na zajęciach nigdy nie manifestował swoich poglądów – dodaje mecenas Marek Małecki.

Inny adwokat z tego rocznika przyznaje, że późniejszy wicepremier na zajęciach specjalnie nie brylował, siadał na końcu sali i nie nawiązywał bliższych kontaktów z kolegami z roku.

Patronem Giertycha był stołeczny adwokat Zdzisław Krzemiński, który zajmował się sprawami rodzinnymi.

– To była wybitna postać polskiej palestry – mówi senator PiS Piotr Andrzejewski. – Zasady etyczne w tej kancelarii były ustawione bardzo wysoko. Giertych miał szczęście, że tam aplikował.

Według Andrzejewskiego Krzemiński wysoko cenił umiejętności młodego prawnika.

– Sam słyszałem, jak zwracał uwagę na jego wyjątkową sprawność – mówi senator PiS.

Jednak znany warszawski adwokat, który zastrzega sobie anonimowość, uważa, że Krzemiński miał do swojego aplikanta osobisty stosunek, bo był z przekonań narodowcem i przyjacielem Macieja Giertycha, ojca Romana.

– Kochał on tego młodego Giertycha i pokładał w nim polityczne nadzieje – podkreśla nasz rozmówca.

[srodtytul]Spotkanie na Jasnej Górze[/srodtytul]

Kariera Giertycha nabrała rumieńców w minionym dziesięcioleciu. W 2000 roku zdał egzamin na adwokata. O tym egzaminie krążyła następująca anegdota: Giertych wylosował komisję, w której zasiadał wybitny adwokat o bardzo lewicowych poglądach Stanisław Mazur, dziś już nieżyjący. Giertych nie chciał zdawać u niego egzaminu i wziął zwolnienie lekarskie na ten dzień.

– Zawsze mecenas Mazur nie mógł sobie darować, że nie egzaminował Giertycha, ale był też pod wrażeniem jego sprytu – opowiada warszawski dziennikarz specjalizujący się w prawie.

Giertych twierdzi jednak, że to nieprawda. – Nie robiłem uników podczas egzaminu – mówi. – Nie były one możliwe. Zresztą nigdy nie spotkałem się z sytuacją, że poglądy polityczne egzaminatorów miały wpływ na ich oceny. Nawet adwokaci o poglądach zupełnie różnych od moich nie dawali mi odczuć, że traktują mnie gorzej czy inaczej. 

Świeżo upieczony adwokat nie rozpoczął jednak praktyki. W polityce był to gorący okres upadku AWS, z którego wykluło się kilka partii prawicowych. Giertych w kwietniu 2001 roku założył Ligę Polskich Rodzin, a pół roku później był już posłem. Chętnie jednak demonstrował swoje prawnicze wykształcenie.

Zasiadał m.in. w komisji śledczej badającej sprawę PKN Orlen. Mecenas Jan Widacki, który był pełnomocnikiem Jana Kulczyka przed tą komisją, uważa, że Giertych nie popisał się wówczas sztuką prawniczą.

– Gdy ujawniłem za zgodą Jana Kulczyka, że Giertych spotykał się z moim klientem na Jasnej Górze, on najpierw kłamał, że nie było takiego spotkania, później się wykręcał, że spotkali się w przejściu, aż wreszcie przyznał, że jedli wspólnie kolację – mówi Widacki.

Jak postąpiłby w takiej sytuacji wytrawny prawnik?

– Wytrawny prawnik nigdy nie spotkałby się ze świadkiem poza komisją – mówi stanowczo Widacki.

Obserwatorzy sceny politycznej uważają, że dniem, w którym polityk Roman Giertych przeistoczył się w adwokata, był 7 września 2007 roku. Trwało ostatnie posiedzenie Sejmu V kadencji. Jacek Kurski, jeden z PiS-owskich ideologów, wychwala osiągnięcia ustępującego rządu Jarosława Kaczyńskiego. Po nim na mównicę wychodzi Roman Giertych i udowadnia Kurskiemu, że mija się z prawdą, przypisując PiS zasługę uchwalenia becikowego i mundurków szkolnych, czyli sztandarowych postulatów LPR.

– Nigdzie nie padło sformułowanie, że przywłaszczamy sobie nie swoje zasługi – tłumaczył się Kurski. – Wyraźnie mówiłem, że takie rzeczy jak mundurki i becikowe zdarzyły się za rządów PiS, nie precyzując szczegółów. A w sprawie mundurków poseł prowadzący w Prawie i Sprawiedliwości po prostu się pomylił i dlatego zagłosowaliśmy przeciw ich wprowadzeniu.

Na co Giertych: – A jak wyjaśnicie to, że pomyliliście się także w Senacie?

[srodtytul]Nowy Świat to brzmi dumnie[/srodtytul]

Ryszard Kalisz, prawnik i poseł SLD, nie kryje uznania dla Giertycha. – Ma bardzo ładną kancelarię, wiem, bo byłem – chwali Kalisz.

Kancelaria Roman Giertych i partnerzy mieści się w prestiżowym miejscu, przy Nowym Świecie, w sercu Warszawy, i rzeczywiście jest bardzo elegancka. W kilku dyskretnych pokojach prawnicy naradzają się z klientami. A sam Giertych rezyduje w ogromnym gabinecie z oknami wychodzącymi na Nowy Świat.

Warszawski prawnik Robert Smoktunowicz, który od 20 lat ma biuro przy tej ulicy, bardzo sobie chwali tę lokalizację. – Nowy Świat to brzmi dumnie – mówi. – Jedynym mankamentem jest brak parkingu, ale moi klienci z reguły przyjeżdżają samochodami z kierowcą lub taksówkami, więc brak parkingu nie jest dla nich problemem.

Smoktunowicz czasem spotyka Giertycha w pobliskiej kawiarni Cava przy ul. Foksal. – Wymieniamy uprzejmości, bo prywatnie to jest uroczy człowiek – zapewnia Smoktunowicz.

Mecenas nigdy nie widział Giertycha na sali sądowej, ale uważa, że jest dobrym prawnikiem. Dlaczego? – Oceniam to po jego występach w polityce – mówi Smoktunowicz. – Jeżeli ktoś jest dobrym mówcą na trybunie sejmowej, to będzie też dobry na sali sądowej.

Według Smoktunowicza Giertych powinien się jednak powstrzymać przed przyjmowaniem spraw politycznych, np. żony Janusza Palikota.

– Nie wiem, czy potrafi obiektywnie spojrzeć na sprawę, w której po drugiej stronie stoi jego dawny przeciwnik polityczny – mówi Smoktunowicz. – To zawodowy błąd.

Wysokie mniemanie o umiejętnościach Giertycha ma też Kalisz, choć również nie widział go w akcji. – Posiada umiejętność twórczej wykładni prawa – ocenia Kalisz. – Zręcznie wykorzystuje okazje, żeby istnieć w mediach, a dla adwokata, który nie może się reklamować, to nie jest bez znaczenia.

Krytyczny wobec Giertycha jest natomiast adwokat Jacek Kondracki.

– Nie zapomnę obrazu, jak mecenas Giertych mówi do kamer telewizyjnych, że wystąpi o zmianę kwalifikacji prawnej zarzutu wobec Simona Mola – wspomina. – Chciał, by kwalifikację zmieniono na usiłowania zabójstwa, co było prawniczym absurdem. Nie wiem, czy młodemu stażem adwokatowi zabrakło wiedzy, czy uprawiał swego rodzaju publicystykę. Dla mnie ważne jest, że był w adwokackiej todze i nie powinien był takiej rzeczy robić.

Również Widackiemu utkwiła w pamięci ta właśnie sprawa. – Giertych zachował się tak, jakby nie znał kodeksu karnego – mówi. – Zresztą nie słyszałem o żadnej jego spektakularnej wygranej.

[srodtytul]I „Fakt”, i Kaczyński[/srodtytul]

Rzeczywiście można odnieść wrażenie, że najlepiej idzie Giertychowi wygrywanie spraw osobistych. Gdy rozstał się z polityką, zapowiedział, że będzie wytaczał pozwy wszystkim mediom, które publikują o nim nieprawdziwe informacje.

I wydaje się konsekwentny, bo choć nie o wszystkich jego procesach jest głośno, to w sądach leży sporo takich pozwów.

– Pozwałem „Fakt" za kłamliwe informacje o tym, że mój tata używał mojego służbowego samochodu do celów prywatnych, i sprawę wygrałem, sąd nakazał mnie przeprosić – wylicza Giertych. – Pozwałem TVN za nieprawdziwe informacje, jakobym nie wywiesił flagi w święto narodowe. Wytoczyłem proces „Super Expressowi” za stwierdzenie, jakoby moja żona naraziła moją córkę na niebezpieczeństwo, trzymając ją na rękach podczas meczu Legii. Kolejny proces wytoczyłem za twierdzenia, że mój ojciec był we WRON. 

A w planach są już kolejne procesy. Giertych chwali się, że ostatnio skierował pozew przeciwko Ryszardowi Czarneckiemu.

– Za insynuację podaną w „Faktach”, że mam brać pieniądze od spó łek Skarbu Państwa i że niby przypochlebiam się Platformie – wyjaśnia. 

– Teraz z wielką przykrością będę musiał pozwać Katarzynę Kolendę-Zaleską, skądinąd znakomitą dziennikarkę, za bardzo ostry materiał stawiający mnie w niekorzystnym świetle.

Wszystkie procesy z mediami bledną jednak przy sporze z Jarosławem Kaczyńskim. Były szef LPR oskarżył ekspremiera o szukanie haków na opozycję w czasach, gdy PiS było przy władzy. Prezes Prawa i Sprawiedliwości oskarżył go o kłamstwo i wniósł sprawę do sądu. Z kolei Giertych wytoczył Jarosławowi Kaczyńskiemu sprawę o zniesławienie i zapowiedział, że na świadka powoła m.in. byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza oraz prokuratora Marka Wełnę, który miał mówić publicznie, że PiS szukał haków na polityków opozycji. Zapowiada się publiczne pranie brudów między dawnymi koalicjantami.

Ile spraw wygrał mecenas Giertych? 

– Mogę powiedzieć tylko, że klienci ze spraw wygranych często mnie polecają innym osobom – zapewnia były wicepremier. – Ponad połowa moich klientów jest właśnie z polecenia. Adwokaci są oceniani przez pryzmat tego, czy są skuteczni. Gdy adwokat jest nieskuteczny, to i telewizja mu nie pomoże. 

Giertych twierdzi też, że 99 procent spraw, jakie prowadzi, nie ma nic wspólnego z polityką ani nie są w żadnym sensie publiczne. – W mojej kancelarii mam siedmiu prawników z uprawnieniami, dlatego zajmuję się praktycznie wszystkim – mówi.

Opowiada, że raz zdarzyło mu się doradzić klientce rzecz sprzeczną z niemieckim prawem.

– Prowadziłem sprawę Polki i jej męża mieszkających w Niemczech, którym Jugendamt zabrał, a właściwie uprowadził dwoje dzieci – opowiada.

– Zabrano je, bo chorowały na mukowiscydozę. Niemieccy urzędnicy uznali, że rodzice źle się tymi dziećmi zajmują, i umieścili je w niemieckiej rodzinie. Skutek był taki, że chłopiec szybko zmarł. Moja klientka próbowała wywieźć drugie dziecko, córkę, do Polski i została zatrzymana, a dziecko odebrane. Poradziłem tej kobiecie, aby uprowadziła córkę, i powiedziałem jej, że w Polsce nikt jej nigdy dziecka nie odbierze z tego powodu, że jest chore. Była to porada sprzeczna z prawem niemieckim, ale tak mi dyktowało sumienie – mówi Giertych.

Czy medialny adwokat myśli o powrocie do polityki?

– Mam na głowie zbyt wiele ludzkich spraw, których nie mógłbym zostawić, bo byłoby to nieuczciwe. Wykluczone więc, żebym w najbliższym czasie mógł w sposób superaktywny wrócić do działalności politycznej – zastrzega się Giertych. – Ale możliwe, że za jakiś czas żyłka polityczna, której się nie wypieram, da o sobie znać. A wypowiedzi politycznych też nie będę unikał, jak mnie ktoś o nie poprosi.

Mecenas Giertych jak rasowy polityk uwielbia sprawy, o których rozpisują się media. Jego nazwisko pojawiało się przy wielu głośnych sprawach. Miał ochotę na reprezentowanie żołnierzy z Nangar Khel oskarżonych o ostrzelanie wioski w Afganistanie. Obiecał pomóc rodzinie księdza Jerzego Popiełuszki w wyjaśnieniu, kto próbował zataić prawdę o jego śmierci. Występował jako pełnomocnik kobiet zarażonych wirusem HIV przez Kameruńczyka Simona Mola. Przyjął też sprawę dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego, któremu prokuratura postawiła zarzut płatnej protekcji wobec byłego oficera WSI.

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą