[ul][li][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2008/10/04/wielki-krzyk-polnych-konikow/]Skomentuj[/link][/li][/ul]
„Kapitalizm już umarł” ogłosił Lenin w początkach poprzedniego stulecia i diagnoza ta regularnie powtarzana jest od tego czasu przez ideologów i intelektualistów, tych szczególnie, którzy dzięki kapitalizmowi nie mają większych trosk materialnych i mogą całą życiową aktywność poświęcić jego zwalczaniu. Szczególnie głośno brzmi ich chór w momentach kryzysów. Kryzys spowodowany załamaniem rynków hipotecznych w USA jest niewątpliwy, widmo wielkiego krachu finansowego o globalnych skutkach straszy w mediach (być może znacznie wyolbrzymione, ale w tego rodzaju krzywym zwierciadle, jakim są współczesne media, inaczej być nie może), więc i chór obwieszczający koniec kapitalizmu, a co najmniej jego kompromitację i konieczność „gruntownych reform” brzmi w ostatnich tygodniach mocniej niż zwykle. Można oczywiście machnąć ręką i powiedzieć sobie: skoro tyle razy już ogłaszano ostateczną kompromitację wolnego rynku i kładziono go do grobu, pewnie i tym razem nieboszczyk pokaże się niebawem znowu w dobrej kondycji.
[srodtytul]Cebulki i wraki[/srodtytul]
Ale spróbujmy się w ten chór wsłuchać i zastanowić, jaką lekcję powinniśmy z obecnych kłopotów Ameryki wyciągnąć.
Przed poważnym kryzysem giełdowym ostrzegano w ostatnich latach wielokrotnie; dlaczego ludzie odpowiedzialni za światowe finanse potraktowali te ostrzeżenia podobnie jak mieszkańcy Nowego Orleanu ostrzeżenia przed huraganem Katrina, to temat na osobną dyskusję. Nie trzeba było wielkiego ekonomisty, by stwierdzić, że radosne rozdawanie kredytów osobom nie, mającym najmniejszej szansy ich spłacić, ubezpieczanie się coraz bardziej wątpliwymi papierami, odwołującymi się do walorów istniejących tylko w świecie wirtualnym po prostu musi się skończyć gwałtownym tąpnięciem. Nie można w nieskończoność żyć w świecie fikcji; jak w pokerze, przyjść musi moment sprawdzenia i wyłożenia kart na stół. A wówczas okaże się, że wiele bilionów ujętych w księgowych bilansach w istocie nie istnieje i nigdy nie istniało.