Byli dyplomaci NATO do dziś wspominają, jak w 1995 roku Amerykanie zablokowali kandydaturę byłego premiera Holandii Ruuda Lubbersa tylko dlatego, że nie skonsultowano jej odpowiednio wcześnie z Waszyngtonem. Lubbers, stojąc na czele rządu, bronił decyzji o umieszczeniu amerykańskich rakiet w Holandii i wydawało się, że ma w kieszeni poparcie USA. Haga skupiła się więc na zdobywaniu sympatii tzw. wielkiej czwórki, czyli Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji i Włoch. Udało się jej zyskać poparcie nawet sześciu państw, ale i tak nie wpłynęło to na zmianę decyzji Amerykanów.
Dlatego teraz nikt nie uzgadnia kandydatów, czekając, aż nowy amerykański prezydent obejmie urząd. Barack Obama ma być gotowy do rozmów o konkretnych nazwiskach już w ciągu miesiąca od zaprzysiężenia. Poszczególne stolice zaczną sondowanie, jak najważniejsze kraje zapatrują się na ich kandydatów. Jeśli nie usłyszą zdecydowanego „nie”, zgłoszą ich na spotkaniu ministrów obrony NATO w Krakowie 19 lutego lub na marcowym posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych w Brukseli.
Sojusz chciałby wyłonić faworyta przed jubileuszowym szczytem z okazji 60-lecia istnienia organizacji, który się odbędzie w Strasburgu i Khel na początku kwietnia. Jednak ma na to czas nawet do końca lipca, bo dopiero wtedy kończy się kadencja obecnego sekretarza generalnego Jaapa de Hoopa Scheffera.
W praktyce czasu jest niewiele. Uzgodnienie kandydatury Scheffera zajęło sojuszowi aż osiem miesięcy. Równie długo trwały negocjacje w sprawie jego poprzednika Lorda Robertsona z Wielkiej Brytanii. Może nie dłuższe, ale z pewnością bardziej bolesne dla NATO były negocjacje z 1995 roku. Zablokowanie nominacji Lubbersa wywołało nerwową reakcję Francji, która postanowiła odrzucić kandydaturę byłgo ministra spraw zagranicznych Danii Uffe Ellemanna-Jensena, wspieranego przez USA. Doszło do impasu, aż w końcu umęczone długimi negocjacjami kraje sojuszu zgodziły się na kompromisowego kandydata.
– Ówczesny hiszpański ambasador przy NATO Carlos de Casa Miranda powiedział mi: „Wiesz, puściłem taki balon próbny w sprawie kandydatury Javiera Solany, żeby sprawdzić, jak na niego zareagują poszczególne kraje”. Byłem zaskoczony, bo Solana w latach 80. był zagorzałym przeciwnikiem wejścia Hiszpanii do NATO i protestował przeciwko obecności amerykańskich baz w Hiszpanii. A jednak to on okazał się kandydaturą do przyjęcia dla wszystkich krajów – opowiada Andrzej Krzeczunowicz, były ambasador RP przy NATO.