Opór przed rzeczywistością

Filmowa historia Tewje Bielskiego to opowieść oderwana od podstawowych realiów, która przypomina bogaty w detale budynek, tyle że zaczynający się na wysokości drugiego piętra

Publikacja: 24.01.2009 00:07

Daniel Craig jako Tewje Bielski i Martin Hancock jako sowiecki partyzant w filmie „Opór“

Daniel Craig jako Tewje Bielski i Martin Hancock jako sowiecki partyzant w filmie „Opór“

Foto: Rzeczpospolita

Amerykański film „Opór” o Tewje Bielskim i rodzinnej partyzantce żydowskiej na polskich Kresach Wschodnich w latach 1941 – 1944 jak w soczewce pokazuje najpoważniejszy problem historiografii światowej – tu rozumianej jako zbiór historiografii narodowych, europejskich i amerykańskiej, dotyczących lat II wojny światowej. Jest nim utrwalanie z jej pomocą wśród masowego odbiorcy (nie pogardzając jednakże elitami) wizji przeszłości, której centralnym i zasadniczo jedynym punktem odniesienia stają się XX-wieczne dzieje narodu żydowskiego, a przede wszystkim Holokaust – zjawisko jedyne, wszechogarniające i niemające swojego odpowiednika w całej pisanej historii ludzkości.

Jednakże dzieje człowieka obfitują w ogrom katastrof i przykro, gdy jeden naród przypisuje sobie całą sumę cierpień ludzkości. Tymczasem według szacunkowych obliczeń zrobionych dla okresu między 3600 rokiem p.n.e. a połową XX wieku ludzkość doświadczyła 14 513 konfliktów zbrojnych, w których zginęło ponad 1,2 mld ludzi. Straty ogólne II wojny światowej są po wielokroć większe od wszystkich żydowskich razem wziętych, nie wspominając, iż w wersji dziejów wylansowanej za sprawą badaczy pochodzenia żydowskiego brakuje miejsca dla wielkiego głodu, wielkiego terroru, wielkiej liczby ofiar rosyjskich i innych, rzezi Ormian czy zupełnie zapomnianych kataklizmów, jak średniowieczna czarna śmierć czy doszczętne wymordowanie w tym okresie Prusów i Jaćwingów.

W filmowej historii Tewje Bielskiego, opowiedzianej z punktu widzenia historiografii żydowskiej, nie ma w ogóle fundamentów tamtej, wojennej rzeczywistości. Jest natomiast opowieść oderwana od podstawowych realiów z kładącym się na wszystko cieniem Holokaustu. Ta opowieść przypomina niezwykły, bogaty w detale architektoniczne budynek, tyle że zaczynający się w powietrzu, na wysokości drugiej kondygnacji.

W latach 1939 – 1941 na Kresach Wschodnich (choć ta uwaga na ogół dotyczy całej sowieckiej strefy okupacyjnej w tamtym okresie) możemy zaobserwować – i to są właśnie owe zapomniane fundamenty, parter i pierwsze piętro budowli – co najmniej 11 zjawisk ze znaczącym lub dominującym udziałem Żydów, spośród których sześć nosi charakter masowy.

Z owych 11 zjawisk sześć podlegało według ówczesnego prawodawstwa polskiego surowym karom, w warunkach wojennych na ogół karze śmierci (analogiczne rozwiązania obowiązywały w innych państwach), pozostałych pięć, choć niekaralnych, podlega zazwyczaj negatywnym ocenom moralnym.

Zjawiska te, naturalnie, na ogół nie występują w postaci krystalicznie czystej i dzieją się z udziałem Białorusinów lub Ukraińców, a nawet pojedynczych Polaków. W miastach na ogół zdecydowanie dominują w nich Żydzi, a zawsze nadają im ton. Typologia tych zjawisk przedstawia się następująco:

1 Powitania obcych wojsk i pierwsze z nimi kontakty (niekaralne; masowe). Zjawisko pojawia się praktycznie we wszystkich miejscowościach, w których mieszkali lub przebywali Żydzi, szczególnie w miastach i miasteczkach. Jego skala jest jednak dość zróżnicowana, od kilkudzięcioosobowych grup (np. Grajewo) do masowych wielotysięcznych manifestacji (np. Lwów, Wilno). W Białymstoku, wówczas największym w strefie sowieckiej skupisku ludności żydowskiej, w powitaniu wojsk i w pierwszych, jeszcze dobrowolnych „mityngach” (wiecach) wzięło udział co najmniej kilkadziesiąt tysięcy Żydów, być może nawet ponad 100 tysięcy. Brali w nich często udział przedstawiciele wszystkich warstw, a nie tylko miejska biedota, choć ona głównie. Nie jest prawdą to, co piszą o tych wydarzeniach autorzy żydowscy, że radość powitań brała się z zaprowadzenia ładu i nieobecności Niemców. „Powitaniom” i „mityngom” powszechnie towarzyszyło bowiem cytowane w setkach polskich relacji żydowskie powiedzenie: „Nu, wasze się skończyło, teraz będzie nasze”, oraz opluwanie wszystkiego, co polskie, liczne akty wandalizmu i chuligaństwa (niszczenie polskich symboli państwowych, zrywanie orzełków z czapek żołnierskich, pobicia itp., pojedyncze lincze). Łącznie na Kresach w tego rodzaju zdarzeniachwzięło udział co najmniej od stukilkudziesięciu tysięcy do ponad ćwierć miliona Żydów.

2 Rozbrajanie żołnierzy, zajmowanie mienia wojskowego, rebelie, strzały zza węgła – tu na wyróżnienie zasługują wydarzenia w Grodnie, Białymstoku czy Skidlu (karalne, skala nieduża). Udział Żydów na poziomie kilku tysięcy.

3 Tworzenie milicji i gwardii robotniczych oraz udział w nich (karalne, skala masowa, jeśli idzie o zasięg terytorialny, liczebnie nieduże). Młodzi Żydzi z czerwonymi opaskami na rękawach, uzbrojeni w zdobyczną broń polską, skrajnie aroganccy – to nieodłączny element kresowego pejzażu we wrześniu i październiku 1939 roku. Widać ich wszędzie, ale ich liczebność jest odwrotnie proporcjonalna do ich okrucieństwa i wywoływanych negatywnych emocji.

W pierwszych tygodniach okupacji są panami życia i śmierci. Ich specjalnością są rewizje, które służą wyłącznie celom rabunkowym. Szuka się faktycznie złota, biżuterii, pieniędzy, wynosi się wartościowe przedmioty i to, co się spodoba. To rodzaj żydowskiego „szmalu”, akumulacji kapitału rozumianej jako jego przepływ od Polaków do pewnej grupy żydowskich sąsiadów. Milicjanci działają na własny rachunek, ale szybko do spółki muszą dopuścić funkcjonariuszy NKWD i innych sowieckich aktywistów. Zrabowane nadwyżki wchodzą na czarny rynek i są zbywane przez żydowskich pośredników. W działalności żydowskiej milicji, posługującej się jidysz, ważne miejsce zajmują polowania na polskich oficerów, policjantów, urzędników, patriotycznie nastawionych Polaków. Oni wskazują adresy i ludzi. Widzimy ich przy boku NKWD przy aresztowaniach i deportacjach Polaków (Ukraińców, Białorusinów, Litwinów itd.). Żydzi w milicjach itp. to według moich szacunków około 7 – 8 tysięcy osób. Do tego trzeba doliczyć kilka tysięcy Żydów w szeroko rozumianym aparacie bezpieczeństwa i wymiaru sprawiedliwości (NKWD, prokuratura, sądy, więzienia, areszty, ławnicy itp.). Większość z nich to przybysze z ZSRR, ale w więzieniach np. w roli obsługi przez pierwszych kilka miesięcy dominują miejscowi Żydzi.

4 Rabunki (karalne; skala ograniczona) – pojawiają się przeważnie w miastach garnizonowych lub dużych węzłach kolejowych i tylko w pierwszych dniach agresji. Potem występują w ograniczonym zakresie jako grabieże (kradzieże) majątku po wysiedlonych Polakach. Znamy relacje o Żydach wynoszących meble z polskich domów, ciągnących skrzynie z towarami z rozbitych wagonów lub magazynów, nawet z polskich sklepów we wrześniu 1939 roku. To jednak zjawisko na poziomie przypuszczalnie kilku tysięcy osób.

5 Komitety rewolucyjne (rewkomy) i inne, późniejsze struktury władzy sowieckiej (karalne, występuje w wielu miejscowościach, lecz liczbowo ograniczone). One dość często pojawiają się jeszcze przed przybyciem sowieckich wojsk, a po ucieczce polskiej administracji. Są jednak w pierwszych tygodniach sowieckiego „luzu” władzą prawdziwą, tworzą i nadzorują milicje, ustanawiają „prawo”, dzielą polski majątek państwowy, samorządowy i prywatny. Liczbowo to jednak kilka – kilkanaście tysięcy osób, w zależności od okresu.

6 Aktywny udział w organizacji i przeprowadzenie wyborów (22 października 1939), w efekcie których nastąpiła inkorporacja ziem polskich w skład ZSRR (karalne, występuje na ogół w większości miejscowości, także trochę na terenach wiejskich). Żydzi pojawiają się jako gorliwi agitatorzy, organizatorzy mityngów, przeprowadzający spisy wyborców, przypominający o wyborach (z groźbą osadzenia w więzieniu lub wywiezienia na Sybir) i doprowadzający do urn, czasami pod karabinem; są także powszechnie w komisjach wyborczych itd. Liczbowo to około kilkudziesięciu tysięcy osób.

7 Partycypowanie w rugach z urzędów (niekaralne, powszechne) i praca w instytucjach sowieckich wszystkich typów. Od pierwszych tygodni okupacji następuje masowe wyrzucanie Polaków ze wszystkich stanowisk urzędniczych, równoznaczne z utratą środków do życia i często mieszkania (które zajmują przyjeżdżący Sowieci, ale licznie też żydowscy uchodźcy), by w końcu trafić do więzienia lub na zsyłkę. To rząd wielkości od kilkudziesięciu do ponad 100 tysięcy osób („wydwiżeńcy”).

8Donosicielstwo, powodujące na ogół aresztowania i więzienno-łagierną epopeję (karalne, nieskwantyfikowane). Bardzo powszechny zarzut w relacjach polskich, możliwy do zweryfikowania w oparciu o źródła sowieckie, które go potwierdzają. Nie można jednak ocenić skali zjawiska, wywołuje ono – jak się wydaje – poczucie powszechnego zagrożenia ze strony Żydów i z pewnością nie wynika z „antysemityzmu”, lecz realnych zagrożeń.

9 Obojętność Żydów wobec upadku państwa polskiego i losów Polaków (niekaralne; powszechne). Poza pojedynczymi przypadkami nie spotkałem się nigdzie, w różnych źródłach, ze smutkiem Żydów z tego powodu. Nigdy nie słyszałem o rabinie lub cadyku, który protestowałby przeciwko aresztowaniom i/lub wywózkom Polaków, choć słyszałem o Żydach piszących petycje w sprawie zwolnienia Polaków z więzienia (pod jedną z takich petycji podpisało się kilkuset Żydów). Chwała im za to! Obojętność dotyczy pozostałych Żydów, w całym okresie 1939 – 1941, a to liczba przekraczająca milion osób.

10 Antypolskie złośliwości powtarzane do upadłego, nawet w skrajnie ekstremalnych sytuacjach (niekaralne, powszechne). „Wasza Polska już nie wróci, dobrze wam za to”. Docinki były w szkołach, na ulicach, przy każdej nadarzającej się okazji.

11 Spekulacja (niekaralne, powszechne); zjawisko masowo uderzające w niehandlującą część społeczeństwa, czyli w resztę, która nie spekuluje, a coś chciałaby zjeść lub zaspokoić inne potrzeby. Zjawisko zupełnie niezauważane w badaniach, a mające ogromne przełożenie na nastroje antyżydowskie. Przykładem słynne na cały ZSRR targowisko w Białymstoku; przyjeżdżali tu na „wolnorynkowe” zakupy ludzie z Moskwy i dalszych rejonów ZSRR, a handlowali tam tylko Żydzi. Sporo o tym można też poczytać w relacjach żydowskich, więc coś jest na rzeczy.

I tak dochodzimy do czerwca 1941 roku, III Rzesza uderza na ZSRR, różni Bielscy uciekają na wschód z Sowietami, lecz dużo więcej zostaje ich na miejscu, w pułapce, w otoczeniu, które nie ma powodów, by im pomagać, i wśród Niemców, których intencje na tych terytoriach od razu są czytelne. Szansa jest tylko w lesie.

Partyzantkę sowiecką początkowo tworzą dwie kategorie osób: tzw. okrużnicy, czyli żołnierze z rozbitych jednostek odcięci z powodu olbrzymiego tempa ofensywy niemieckiej, i tzw. wostocznicy, czyli rozmaitego rodzaju czynownicy, ściągnięci do pracy na Kresach Wschodnich z głębi ZSRR, którzy nie zdołali się ewakuować. Dołączają do nich pojedynczy przedstawiciele „miejscowego aktywu”, owi „wydwiżeńcy”, szczególnie ci, którzy mają coś na sumieniu lub zbyt gorliwie służyli sowieckim panom. Niekoniecznie są to Żydzi, ale tych też nie brakuje.

Dodajmy, że dla naszych rozważań bez znaczenia jest fakt, czy partyzanci żydowscy i osobiście bracia Bielscy wymordowali część polskiej ludności Naliboków 8 maja 1943 roku, czy też zrobił to inny oddział sowiecki z udziałem lub bez udziału partyzantów od Bielskego; zresztą może przebieg tamtych wydarzeń był jeszcze inny.

Ogromna próżnia społeczna, w jakiej znalazła się społeczność żydowska wskutek postaw własnych opisanych w powyżej wymienionych 11 zjawiskach, oraz brak w przeszłości bliższych związków z nieżydowskim otoczeniem powodują, że w sposób naturalny jedyną formą żydowskiego oporu stają się żydowskie obozy rodzinne („siemiejne”) niemające swoich odpowiedników w innych krajach Europy, właśnie z tych powodów i licznie mieszkającej tu przed wojną diaspory. Nikt nie wie, ile powstało, zwłaszcza malutkich, grupek żydowskich szukających przetrwania po lasach. Do klęski Niemców utrzymały się tylko dwa duże obozy (oddziały) rodzinne.

Ideę wymyślił „wydwiżeniec” Anatolij (Tewje) Bielski z Nowogródka, który z grupką znajomych i rodziną stworzył w lipcu 1941 roku jeden z pierwszych oddziałów partyzantki sowieckiej (im. Ordżonikidze) działający w rejonie nowogródzkim i lidzkim. Bielski był też organizatorem ucieczek Żydów z okolicznych gett do Puszczy Nalibockiej, zasilających jego obóz. W 1944 roku oddział Bielskiego liczył wedle dokumentacji sowieckiej 941 osób, z których uzbrojone były zaledwie 162.

Około 30 km od Mińska powstał w 1941 roku i przetrwał do końca wojny jeszcze jeden duży obóz żydowski dowodzony przez Szołoma (Siemiona) Zorina, a działający w rejonie iwienieckim. W kwietniu 1944 roku liczył 562 ludzi, z tego 73 uzbrojonych.

Według informacji I sekretarza CK KP (b) Białorusi, a zarazem szefa Centralnego Sztabu Ruchu Partyzanckiego P. Ponomarienki skierowanej do Stalina w 1944 roku partyzantka na całej Białorusi liczyła 192 tys. osób zgrupowanych w 723 oddziałach i brygadach partyzanckich; jej nieuzbrojone rezerwy wynosiły 200 tys. ludzi. Oddziały żydowskie nie przedstawiały zatem żadnej siły bojowej, ale Żydzi z gett stanowili trzecią co do liczebności grupę narodowościową wśród stricte sowieckich formacji.

Głównym celem obozów rodzinnych – jak pisze jeden z żydowskich historyków (Leonid Smiłowicki) – było nie tylko przeciwstawienie się nazistom, lecz i ratowanie Żydów. W praktyce jednak cała sowiecka partyzantka, w tym jej żydowscy towarzysze w obozach rodzinnych, do przełomu 1942/1943 nie zajmowała się niczym więcej poza własnym trwaniem. Żydowskie oddziały w ogóle nie kwapiły się do walki i „trwały” do końca wojny, zajmując się głównie „bambioszkami”, jak w żargonie ówczesnym nazywano grabienie ludności cywilnej, do tego stopnia, iż dochodziło nawet do starć między Żydami od Bielskiego a partyzantami sowieckimi, którzy musieli bronić „swoich” stref zaopatrzenia.

Według własnego raportu, obejmującego okres od powstania do połowy listopada 1943 roku, Bielski donosił, że jego oddział zlikwidował 14 Niemców, 17 policjantów, 33 osoby jako szpiegów, spalił kilka mostów i zniszczył (czytaj: ograbił) osiem majątków państwowych, de facto polskich, w których dawni właściciele bądź ich rodziny byli zatrudnieni w roli administratorów lub innego fachowego personelu. Liczby zlikiwdowanych osób 17 i 33, a nawet owych 14 Niemców mogą ukrywać zupełnie inne zdarzenia.

Tymczasem za sprawą polityki niemieckiej w lasach pojawiają się coraz większe rzesze ludzi , w latach 1943 – 1944 przemieszczają się też na Kresy brygady partyzanckie zza frontu. Podstawowym problemem staje się aprowizacja. A o nią było szalenie trudno od początku. Ziemia bowiem, na której dzieje się akcja tej opowieści, przeżyła w XX wieku wielkie kataklizmy, które doprowadziły ją na skraj absolutnej nędzy. Doświadczyły ją ogromne zniszczenia I wojny światowej, polsko-bolszewickiej 1920 roku, najazdy sowieckich band w latach 20., światowy kryzys gospodarczy 1929 – 1933, tu trwający kilka lat dłużej, wreszcie powszechne grabieże 1939 roku i bezprecedensowa rabunkowa gospodarka okresu sowieckiego. Chcąc przeżyć, trzeba było komuś zabrać i partyzantka sowiecka robiła to nagminnie, dopuszczając się licznych rabunków, mordów i gwałtów.

Najsłynniejsza i okryta najbardziej smutną sławą wśród Polaków partyzantka Fiodora Markowa, zwana bandą Markowa – wedle jej własnych zachowanych sprawozdań w archiwach – ponad 1/3 swoich wszystkich akcji skierowała przeciwko dawnym majątkom polskim. Wedle moich szczegółowych badań chodziło nie tylko o zdobycie prowiantu, odzieży itp., ale przede wszystkim poszukiwano bimbru, a często kobiet.

Skala pijaństwa i zachorowań na choroby weneryczne była wśród partyzantów sowieckich porażająca – mówią o tym liczne, ściśle tajne dokumenty, co się przekładało na patologiczny charakter jej działalności. Ich bezmyślne akcje narażały też miejscową ludność na drastyczną kontrakcję niemiecką (pacyfikacje lub pokazowe egzekucje przynoszące setki zbędnych ofiar).

Ze szczególnej bezwzględności w zdobywaniu środków do życia zasłynęła partyzantka żydowska, zarówno Bielskiego, jak i Zorina. Ich oddziały budziły prawdziwy postrach wśród miejscowych.

Ze sprawozdania Bielskiego możemy się dowiedzieć, iż w grudniu 1943 roku jego obóz dysponował 200 tonami ziemniaków, 10 tonami warzyw, 5 tonami zboża, 3 tonami mięsa i

1 toną kiełbasy! U Zorina było jeszcze lepiej, do tego stopnia, że towarzyszom z „Wielkiej Ziemi” posyłano raz w tygodniu samolotem, który dostarczał z Moskwy komunistyczną bibułę, w drodze powrotnej kiełbasę, słoninę i bimber. Biorąc pod uwagę jego udźwig, zapewne tygodniowo leciała jedna lub dwie tony. Zapasy Zorina były tak ogromne, że po przyjściu Sowietów pozostało im jeszcze kilkaset worków mąki.

Obraz Bielskiego (a także Zorina) zachowany przez jego sowieckich współtowarzyszy i otoczenie bynajmniej nie obfituje w czyny bohaterskie. Tewje jawi się jako człowiek kochający wystawne życie i handelek na dużą skalę. Bez skrupułów wyłudza złoto od swoich współplemieńców na broń, której nie dostarcza. Można nawet zaryzykować hipotezę (ale to tylko hipoteza), że sprowadzani do jego obozu zbiegowie z innych gett mogli czasami się opłacać za daną im szansę przetrwania.

Po zerwaniu w kwietniu 1943 roku przez Sowietów stosunków dyplomatycznych z rządem polskim na emigracji z powodu Katynia partyzantka sowiecka, której integralną częścią są oddziały żydowskie, przystępuje do systematycznego rozbrajania polskiej partyzantki i wybijania jej kadry. Mordowani są na dużą skalę miejscowi Polacy. Czystki etniczne mają stworzyć lepsze podstawy negocjacji dla ZSRR, który swoje apetyty zaspokaja skutecznie w Poczdamie.

Okres 1939 – 1941 (także po części dotyczy to okupacji niemieckiej) stanowi w dalszym ciągu obszar niezbadany – z powodu obaw o okrzyknięcie badaczy-śmiałków antysemitami. A jest to klucz do zrozumienia postaw nieżydowskiego otoczenia wobec Zagłady, a nawet zrozumienia sensu antysemickich ekscesów po 1945 roku.

Ale być może każdy naród potrzebuje swojego Czapajewa. Niedobrze jednak się stanie, jeśli film o Bielskich obsypany zostanie Oscarami, a jego sfałszowane treści dotrą do milionów ludzi na świecie. Takie zawłaszczanie historii jest przekroczeniem granic dobrego smaku i zaszkodzi polsko-żydowskiemu dialogowi. Trzeba mieć nadzieję, że polscy Żydzi, zamiast bronić przedstawionych w tym filmie racji, zaczną lobbować na rzecz bardziej prawdziwych wersji historii. Mogą dziś odegrać wybitną rolę jak nigdy dotąd.

Inaczej wszystko, co w swoim obrazie o Katyniu opowiedział Andrzej Wajda, stanie się jedynie grą jego wyobraźni i naszą narodową iluzją.

[ramka]Krzysztof Jasiewicz

Historyk, politolog, prof. zw. dr hab. w Instytucie Studiów Politycznych PAN, członek Polskiego PEN-Clubu, autor m.in. „Listy strat ziemiaństwa polskiego 1939 – 1956”, „Zagłady polskich Kresów”, „Pierwsi po diable. Elity sowieckie w okupowanej Polsce 1939 – 1941”, twórca „Serii Wschodniej”, redaktor międzynarodowych prac zbiorowych poświęconych historii Kresów Wschodnich: „Europa nieprowincjonalna. Przemiany na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej (Białoruś, Litwa, Łotwa, Ukraina, wschodnie pogranicze III Rzeczypospolitej Polskiej) w latach 1772 – 1999”; „Tygiel narodów. Stosunki społeczne i etniczne na dawnych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej 1939 – 1956”; „Świat niepożegnany. Żydzi na dawnych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej w XVIII – XX w.”.[/ramka]

Amerykański film „Opór” o Tewje Bielskim i rodzinnej partyzantce żydowskiej na polskich Kresach Wschodnich w latach 1941 – 1944 jak w soczewce pokazuje najpoważniejszy problem historiografii światowej – tu rozumianej jako zbiór historiografii narodowych, europejskich i amerykańskiej, dotyczących lat II wojny światowej. Jest nim utrwalanie z jej pomocą wśród masowego odbiorcy (nie pogardzając jednakże elitami) wizji przeszłości, której centralnym i zasadniczo jedynym punktem odniesienia stają się XX-wieczne dzieje narodu żydowskiego, a przede wszystkim Holokaust – zjawisko jedyne, wszechogarniające i niemające swojego odpowiednika w całej pisanej historii ludzkości.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Kataryna: Przepychanie szpiega
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Nie róbmy Putinowi prezentu
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Luna, Eurowizja i hejt. Nasz nowy narodowy sport
Plus Minus
Ubekistan III RP
Plus Minus
Wielki Gościńcu Litewski – zjem cię!